„Buffy: Postrach wampirów” – Noszę kołki, bo gaz pieprzowy jest już passe [WAMPIRAWKA]

filmawka.pl 7 godzin temu

W mroku kinowych sal, gdzie cienie tańczą z blaskiem projektora, narodziła się Buffy – pogromczyni wszelkiej krwiożerczej hołoty. Niczym błysk ostrza w nocnej potyczce po raz pierwszy przeszyła ekrany w 1992 roku, wywołując w widowni mieszane emocje. Choć film nie każdemu przypadł do gustu to kasowe wyniki przemówiły jasno – apetyt na wampirze baty był wielki. I tak oto w 1997 roku powróciła, tym razem w serialowej odsłonie, zatytułowanej Buffy: Postrach wampirów, by przez siedem sezonów siać postrach pośród nocnych poczwar. Włos się jeżył, serca fanów biły mocniej, a sarkazm Buffy ostry był niczym jej kołki. Czy więc warto się wgryźć w tę historię?

Buffy to młoda kobieta, powołana przez enigmatyczne, pozazmysłowe siły do roli Pogromczyni – jedynej istoty na świecie obdarzonej niezwykłymi zdolnościami fizycznymi i intuicyjną percepcją, pozwalającą na stawianie czoła wampirom oraz innym nadnaturalnym bytom, które czają się w mroku. Paradoksalnie, epicentrum tych złowrogich aktywności jest miasto o sielskiej nazwie – Sunnydale. Jednakże, jej przeznaczenie skazuje ją na samotność i izolację; obowiązek ten, osnuty aurą tajemnicy, wymaga bezwzględnej dyskrecji. Gdyby prawda o jej misji wyszła na jaw naraziłaby niewinnych na śmiertelne niebezpieczeństwo. Musi więc kontynuować swoje życie jako zwykła uczennica szkoły średniej. Jedynymi osobami, które znają jej tożsamość są Giles – Strażnik, mentor i zarazem szkolny bibliotekarz; Willow – najlepsza przyjaciółka Buffy, utalentowana czarodziejka i niekwestionowany geniusz; oraz Xander – ich lojalny, choć nieco niezdarny przyjaciel, którego odwaga i poczucie humoru są równie cenne jak nadprzyrodzone moce.

kadr z serialu „Buffy: Postrach wampirów”

Wybór

Gdyby media miały swój własny słownik to pod hasłem „kobieta” widniałoby prawdopodobnie pytanie: „A co, jeżeli jednak musisz wybrać?”. Buffy zna ten refren aż za dobrze: rodzina czy kariera? Szczęście osobiste czy poświęcenie? I choć te dylematy ubiera się w różne narracyjne fatałaszki, zawsze zdaje się przyświecać im to samo niewypowiedziane założenie: „Nie możesz mieć wszystkiego, kochana”. A czyżby? Przyjrzyjmy się tej kwestii przez pryzmat etyki feministycznej, która, jak przystało na etykę feministyczną, dość stanowczo przypomina: „Kobiety mają prawo wyboru”.

Na przestrzeni siedmiu sezonów serialu rozgrywa się epopeja o dążeniu do wolności – od cudzych oczekiwań, kontroli i ograniczeń. Buffy mozolnie wyplątuje się z sieci zależności: matczynej opieki, rygorów narzuconych przez Strażników, rządowych struktur (czy to w osobie dyrektora Snydera, burmistrza, czy wojskowego eksperymentu), a choćby ram religijnych i metafizycznych (Glory czy Caleb). A jednak – paradoksalnie – nigdy nie przestaje być definiowana przez jedno słowo: Pogromczyni. Z perspektywy klasycznych ról kobiecych Buffy to opiekunka – taka, co to nie tylko głaszcze po głowie i podaje rosołek, ale też tłucze wampiry i osłania świat przed zagładą własnym ciałem. To nie tyle klasyczny zbawiciel, co raczej zbawicielka drugiej kategorii – ta, która nigdy nie działa dla siebie, a zawsze dla innych, często własnym kosztem.

Normalność? Słodka, mityczna normalność – pragnienie wpisane w DNA większości nastolatków. Tyle, iż jeżeli już ktoś musi się wyróżniać to niech przynajmniej robi to w dobrym stylu. Buffy, chciałaby być zwyczajną dziewczyną, ale od pierwszego dnia w Sunnydale wiadomo, iż może sobie o tym co najwyżej pomarzyć. Żadnych spokojnych randek, żadnych późnych śniadań w weekend – tylko nieustanna walka, krew na ubraniach i wymuszona świadomość, iż „normalność” to luksus, który nie był jej pisany.

W ostatnim odcinku drugiej serii zatytułowanym „Becoming, Part Two” mamy dramatyczną konfrontację Buffy z matką:

Joyce: Cóż, teraz to się skończy!
Buffy: Nie, to się nie kończy! To się nigdy nie kończy! Myślisz, iż wybrałam bycie taką? Masz pojęcie, jakie to smutne i niebezpieczne? Chciałabym oglądać telewizję, plotkować albo choćby uczyć się! Ale muszę ratować świat – znowu.

I tak to wygląda: Buffy próbuje złapać kawałek normalności, ale los konsekwentnie chowa przed nią smakołyki życia codziennego niczym złośliwy sprzedawca w cukierni. Chłopcy? Albo nie mogą znieść jej siły, albo pociąga ich adrenalina, ale tylko na chwilę. Kariera? Bycie Pogromczynią to robota na pełen etat, a konto bankowe tego nie odzwierciedla. Po śmierci matki Buffy rzuca studia, żeby utrzymać dom i siostrę, a jej wybór zawodowy to – praca w fast foodzie, gdzie jej największym przeciwnikiem są tłuste frytki i perspektywa przesiąknięcia zapachem wołowiny.

Pod koniec dnia Buffy zawsze wraca do punktu wyjścia: może i pragnie normalności, ale rzeczywistość jasno daje jej do zrozumienia, iż nie jest jej dane. Wybory? Jasne, ale w granicach określonych przez los. Pytanie tylko, czy to wystarczające pole manewru, by mówić o prawdziwej wolności.

kadr z serialu „Buffy: Postrach wampirów”

Edukacja a walka z siłami zła

Warto przyjrzeć się także archetypicznym zachowaniom nauczycieli wobec uczniów w liceum Sunnydale. Buffy wkracza do szkolnych murów z autentycznym pragnieniem odnalezienia stabilizacji i osiągnięcia sukcesu akademickiego. Jej motywacja nie jest przypadkowa – już na początku pierwszego odcinka dowiadujemy się, iż została wydalona z poprzedniej szkoły, co nadaje jej postaci rys outsiderki próbującej odnaleźć swoje miejsce w nowym środowisku. Wyróżnia się bystrością umysłu i błyskotliwym refleksem, jednak system edukacyjny, zamiast zaoferować jej wsparcie, traktuje ją z biurokratyczną obojętnością. Żaden z nauczycieli nie przekazuje jej podręczników ani nie ułatwia procesu adaptacji – zamiast tego zostaje mechanicznie skierowana do biblioteki, gdzie ma samodzielnie zdobyć niezbędne materiały.

Taki brak indywidualnego podejścia do ucznia nie jest jednostkowym przypadkiem, ale symptomem głębszej systemowej obojętności. W tym samym odcinku widzimy, jak nauczyciel całkowicie ignoruje trudności ucznia, który nie jest w stanie ukończyć żadnej pracy, nie wykazując najmniejszej próby zrozumienia czy wsparcia.

Jedyną postacią nauczyciela, który przejawia choćby cień autentycznego zainteresowania intelektualnym potencjałem Buffy jest dr Gregory – nauczyciel biologii, który pojawia się w jej życiu niczym efemeryczna latarnia rozświetlająca mrok systemowej obojętności. Jako jedyny dostrzega jej bystrość i próbuje przemówić do jej akademickiej strony, zachęcając ją do wykorzystania swojej inteligencji. Jednak jego obecność w świecie Buffy jest tragicznie krótkotrwała – niemal natychmiast po tej rozmowie zostaje brutalnie unicestwiony przez gigantyczną modliszkę, co czyni go nie tyle pedagogiem, ile symboliczną ofiarą struktury, w której realne wsparcie dla uczniów jest nietrwałe i skazane na zanik.

To zdarzenie można interpretować jako metaforę doświadczeń nastolatków znajdujących się na peryferiach szkolnego systemu – tych, którzy potrzebują indywidualnego podejścia, ale rzadko je otrzymują. Nauczyciel może dostrzec wyjątkowe zdolności ucznia, a choćby spróbować go wspierać, ale ostatecznie jego rola sprowadza się do wsparcia w asymilacji w ramach narzuconych standardów, a nie do rozwijania unikalnych talentów czy alternatywnych ścieżek edukacyjnych. Jego pomoc okazuje się nieefektywna: uczeń albo wypada z systemu, tracąc tym samym szansę na potencjalnie wartościową relację, albo nauczyciel, przeciążony obowiązkami, nie jest w stanie prowadzić długofalowego dialogu.

kadr z serialu „Buffy: Postrach wampirów”

Miłość i krew

A co jeszcze, poza walką z siłami ciemności i szkołą, uprzykrza życie tytułowej bohaterki? Romanse. Trójkąty miłosne od wieków są nieodłącznym elementem opowieści o wampirach. Spójrzmy na produkcje takie jak Pamiętniki wampirów, Saga Zmierzch czy Czysta Krew – skoro tam roi się od romantycznych rozterek, Buffy również nie mogła ich uniknąć. Jak każda szanująca się bohaterka gotyckiego romansu musi balansować między rozsądkiem a burzliwą relacją. I tak oto na jej drodze staje Angel – wampir z duszą, wewnętrznie rozdarty niczym sam Faust, który targuje się z przeznaczeniem.

Angel to istota zawieszona pomiędzy światłem a mrokiem – hybryda, która w jednym momencie jawi się jako wybawiciel, a w kolejnym przypomina drapieżnika. Posiada sumienie, w przeciwieństwie do swoich wampirzych pobratymców, ale wciąż boryka się z ograniczeniami swojego nadnaturalnego jestestwa: unika słońca niczym rasowy gotyk, a krew, choć nieco bardziej etycznie spożywana, wciąż stanowi jego podstawę egzystencji. To jednak nie jego biologiczne ograniczenia czynią go interesującym, a jego dualizm – Angel ma bowiem w zanadrzu swoje złowrogie alter ego, Angelusa, którego obecność w serialu zmienia dynamikę niejednego wątku.

W odcinkach drugiego sezonu, Surprise i Innocence, Buffy i Angel przeżywają swój moment namiętności, który gwałtownie obraca się w koszmar. Przeklęty Angel odkrywa, iż „jedna minuta szczęścia” pozbawia go sumienia i przywraca jego demoniczne ja. Tyle romantyzmu, co tragedii – ich miłość zostaje natychmiast skazana na destrukcję, a Angelus rozpoczyna swoją mroczną grę, ukazując, jak cienka jest granica między miłością a potwornością.

Nie można jednak patrzeć na Angelusa jedynie przez pryzmat czystego zła. Tak jak Mefistofeles w interpretacji Hoelzela, Angel/Angelus jest postacią niejednoznaczną, wymykającą się prostym podziałom. Mefistofeles nie jest klasycznym diabłem, a czymś bardziej złożonym – podobnie Angelus to nie tylko antyteza Angela, ale i jego nieodłączna część. Ta niejednoznaczność nadaje relacji Buffy i wampira głębię, czyniąc ją historią tragiczną, ale też niezwykle fascynującą. Można więc zapytać: czy w tej opowieści Buffy jest Faustem, kuszonym przez potęgę miłości, czy może to Angel targuje się o coś, czego nigdy nie powinien posiadać?

kadr z serialu „Buffy: Postrach wampirów”

O ile Angel od początku swojej obecności w serialu jawi się jako postać pozytywna, a dopiero z czasem widz dowiaduje się o jego mrocznej przeszłości, która w późniejszych sezonach nabiera jeszcze groźniejszego charakteru, tak Spike, antagonista, przechodzi przemianę – od wcielenia zła do postaci o skomplikowanej, duszy pełnej dramatyzmu. W pewnym stopniu zastępuje Angela (bohater otrzymał własny spin-off zatytułowany Anioł ciemności i od czwartego sezonu pojawiał się gościnnie w serialu), za to Spike od czwartej serii zaczął pojawiać się regularnie.

Jego metamorfoza przywodzi na myśl ścieżkę bohatera rodem z romantycznych ballad – pełną cierpienia, wewnętrznych konfliktów i walki z własną naturą. Z początku jest drapieżnikiem, istotą ciemności karmiącą się strachem i chaosem, ale stopniowo zaczyna odkrywać w sobie coś więcej niż żądzę krwi. Jego miłość do Buffy staje się katalizatorem przemiany, ale też przekleństwem – uczuciem, które go pochłania, rozbija na kawałki i zmusza do spojrzenia w głąb własnej duszy, choćby jeżeli ta, jako wampirza, miała być pusta.

Jednak los bywa przewrotny. Mimo wszystkich poświęceń, przemian i walki, Buffy ostatecznie nie wybiera ani Spike’a, ani Angela. Ich miłość, choć pełna pasji i znaczenia, nie prowadzi do klasycznego spełnienia. Buffy pozostaje niezależna, idąc własną drogą, jakby miłość, która ich łączyła, była bardziej katalizatorem przemian niż przeznaczeniem zapisanym na wieczność. W ten sposób jej historia z wampirami, choć przepełniona emocjami i dramatyzmem, zostaje ostatecznie zamknięta w melancholijnej niejednoznaczności – jak każda wielka ballada o uczuciu skazanym na wieczne niedopowiedzenie.

„Buffy: Postrach wampirów” / fot. 20th Century Fox Television

Jesteśmy tylko ludźmi

To, co szczególnie zasługuje na uwagę, to sposób, w jaki twórcy serialu konsekwentnie rozwijają swoich bohaterów. Wyjątkowo poprowadzone zostały zwłaszcza postacie Buffy i Anyi, ukazując ich wielowymiarowość, ewolucję oraz zmagania z własną tożsamością i losem.

Buffy dorastała wraz z pokoleniem lat 90. – początkowo marzyła o zwyczajnym życiu nastolatki, ale z czasem musiała porzucić młodzieńcze złudzenia i stać się kimś więcej. Rola Pogromczyni wiązała się z odpowiedzialnością jakiej nikt nie powinien dźwigać w tak młodym wieku. Ale prawdziwa próba przyszła nie wtedy, gdy walczyła z potworami, ale gdy musiała stawić czoła najbardziej ludzkiej i nieuchronnej stracie. Śmierć Joyce Summers(matki protagonistki) to jeden z najbardziej poruszających i brutalnych momentów w całym serialu. Nie było tu wielkiego pojedynku, żadnego demona, którego można by pokonać, żadnej walki, w której siła Buffy mogłaby cokolwiek zmienić. Była tylko cisza, pustka i nagła, niezrozumiała strata.

Joyce, która wcześniej przeszła operację, wydawała się zdrowieć. Widz, podobnie jak Buffy, odetchnął z ulgą, wierząc, iż najgorsze już minęło. Ale śmierć nie zapowiada się dramatyczną muzyką ani złowrogą atmosferą – przychodzi cicho, znienacka, brutalnie odbierając wszystko, co bliskie. Buffy wraca do domu, nie spodziewając się, iż rzeczywistość, którą znała, właśnie się rozpadła. Scena, w której znajduje ciało matki, jest wstrząsająca w swojej prostocie. Kamera pozostaje blisko niej, nie ucieka w dramatyczne ujęcia, nie daje widzowi wytchnienia. Widzimy jej oczy, rozszerzone w niedowierzaniu, drżące dłonie, które chwytają telefon, by wezwać pomoc, mimo iż podświadomie już wie – nic nie da się zrobić. W jednej chwili traci nie tylko matkę, ale też ostatnią namiastkę dzieciństwa, ostatnie miejsce, w którym mogła się schronić.

Najbardziej rozdzierający moment przychodzi, gdy w szoku nazywa matkę „ciałem”. To jedno słowo wypowiedziane przez dziewczynę, która do tej pory zawsze znajdowała siłę, wyrywa serce z piersi. To moment, w którym choćby bohaterowie przejawiają ludzkie emocje – bezsilnymi wobec śmierci, zagubionymi w pustce, jaką po sobie zostawia. I choć Buffy wielokrotnie mierzyła się z utratą, żadna z nich nie była tak prawdziwa i tak boleśnie rzeczywista.

kadr z serialu „Buffy: Postrach wampirów”

Z kolei Anya to postać, która przeszła jedną z najbardziej fascynujących przemian w serialu – od starożytnego demona zemsty, przez zagubioną i nieprzystosowaną do ludzkiego życia dziewczynę, po kogoś, kto uczy się, co to znaczy kochać, bać się i tracić. Jej rozwój był jednocześnie komiczny i przejmujący – początkowo traktowała relacje międzyludzkie z mechaniczną dosłownością, analizując je niczym naukowiec badający nowy gatunek. Jednak z czasem odkrywała emocje, które, choć dla niej obce, były jednocześnie piękne i przerażające. Najtrudniejszy moment jej podróży następuje w odcinku The Body, gdy nie potrafi pojąć śmierci Joyce. Anya, która przez wieki obserwowała śmiertelników, zdawałoby się, iż powinna rozumieć ich kruchość. A jednak, w konfrontacji ze stratą, staje się nagle bezradnym dzieckiem, które nie wie, jak się zachować.

Anya: Czy oni otworzą ciało?
Willow: O mój Boże! Przestań wreszcie mówić! Zamknij się, proszę!
Anya: Co ja robię?
Willow: Jak możesz tak się zachowywać? Nie wypada zadawać takie pytania!
Anya: Ale ja tego nie rozumiem! Nie rozumiem, jak to wszystko się dzieje. Jak przechodzimy przez to? Ja ją znałam, a teraz to tylko ciało, a ja nie rozumiem, dlaczego ona nie może po prostu wrócić do tego ciała i przestać być martwa. To głupie. To śmiertelne i głupie. Kiedy piłam sok owocowy i pomyślałam: Joyce nigdy więcej nie napije się soku owocowego, nigdy, nie będzie już jeść jajek, nie zaśnie, nie będzie szczotkować swoich włosów, nigdy”. I nikt mi nie wyjaśnił, dlaczego.

Anya, z całym swoim doświadczeniem jako demon, nie potrafi zrozumieć śmierci w jej najbardziej ludzkiej formie. Jej pytania, choć mogą wydawać się naiwne i dziwaczne, w istocie ukazują głęboką bezradność wobec tego, czego nie da się pojąć – tej ostateczności, której nie da się kontrolować. Jej łzy i rozpaczliwa próba zrozumienia, co się stało, są wyrazem jej całkowitego zagubienia w ludzkich emocjach.

Bądźmy jak Buffy

Buffy: Postrach wampirów to serial, który na pierwszy rzut oka może wydawać się historią o walce z wampirami i nadprzyrodzonymi zagrożeniami, jednak głębsze spojrzenie ujawnia, iż jest to przede wszystkim opowieść o odkrywaniu siebie i stawianiu czoła życiowym trudnościom. Główna bohaterka, nie tylko walczy z demonami zewnętrznymi, ale również z wewnętrznymi, emocjonalnymi wyzwaniami. Serial doskonale obrazuje skomplikowane aspekty dorastania, takie jak pierwsze miłości, związki, przyjaźnie, a także ból związany z utratą bliskich osób. W obliczu tych trudnych doświadczeń, postacie występujące w produkcji stają przed wyborem poddania się emocjonalnym zawirowaniom lub walki o swoje szczęście.

W końcu Buffy: Postrach wampirów uczy nas, iż prawdziwa siła tkwi w stawianiu czoła własnym demonom – tym, które żyją w naszych umysłach, lękach i słabościach. Walka z nimi jest najtrudniejsza, ale też najważniejsza. Serial pokazuje, iż każdy z nas musi stać się swoją własną Buffy, nie tylko pokonując potwory zewnętrzne, ale przede wszystkim te wewnętrzne. Bo tylko wtedy, stając twarzą w twarz z własnymi demonami, możemy stać się prawdziwą pogromczynią.

Korekta: Magdalena Wołowska

Idź do oryginalnego materiału