Złote Maliny, anty-Oscary, od 1980 roku „wyróżniają” najgorsze hollywoodzkie filmy danego sezonu. I od początku, a choćby w szczególności na początku, wśród tych filmów pojawiają się tytuły queerowe. Przyjrzyjmy się im – to wcale nie są zapomniane relikty zamierzchłych czasów, a ciągle obecne w konwersacji queerowe klasyki. Czy to faktycznie filmy nieudane, złe, (nie)godne Złotych Malin? A może to ówczesna kapituła nagrody była homo-, transfobiczna i niegotowa na reprezentację tęczowej społeczności w mainstreamowych filmach roku? Obejrzymy trzy filmy, zobaczmy jak przetrwały próbę czasu i jak odbiera je publiczność anno Domini 2025!
—
W 1980 roku, Brian De Palma, mistrz stylowych kryminałów i thrillerów takich jak chociażby „Carrie”, „Nietykalni” czy później „Mission Impossible”, tworzy kolejny mistrzowsko poprowadzony film sensacyjny.
Psychoanalityk, dr Robert Elliott, przeżywa najgorsze chwile swojego życia, kiedy odkrywa, iż psychopatyczny morderca zaczyna terroryzować otaczające go kobiety. Kiedy maniak kradnie z gabinetu lekarza brzytwę, Elliott rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Z obawą, śledząc zabójcę, lekarz zaczyna odkrywać mroczne zakamarki swojej duszy, poznając smak zakazanych fantazji, obsesji i najgorszych sennych koszmarów…
Czy transfobiczny dreszczowiec erotyczny może nam się podobać? „W przebraniu mordercy” to jeden z najbardziej transfobicznych filmów w historii kina!!! Dziś możemy odbierać to w kategoriach absurdu, tak wielkiej bzdury, iż zyskuje kampową jakość, ale zdecydujcie sami do jakiej szufladki klasyfikujecie ten film.