Venom 3: Ostatni taniec – recenzja filmu. Najlepsze z najgorszych

popkulturowcy.pl 3 godzin temu

Jeżeli zastanawiacie się, jaki jest tytułowy taniec w finale trylogii o Eddiem Brocku – zapraszam na recenzję filmu Venom 3: Australijski breakdance olimpijski.

Mając w pamięci początek filmu Venom 3: Ostatni taniec, zupełnie nie mam pojęcia, jak rozpocząć tekst na jego temat. Pójdę więc tropem scenariusza finału trylogii: Knull, twórca symbiotów, chce się uwolnić i potrzebuje klucza, który powstaje w ciele zespolonego z Venomem Eddiego Brocka. W tym celu Knull wysyła na poszukiwania przypominających jaszczurki łowców, którzy gwałtownie trafiają na trop. W międzyczasie duet zbiega przed siłami specjalnymi z powodu rzekomego zabicia człowieka, który w rzeczywistości przebywa w tajnym laboratorium tych samych służb.

Tego wszystkiego dowiadujemy się z potężnej dawki ekspozycji na samym początku filmu, kiedy to Knull monologuje na temat symbiotów, klucza oraz łowców. Następnie wracamy do sceny w barze, która kilka produkcji MCU temu była stingerem po napisach, i cyk – już mamy się orientować w fabule i emocjonalnie odczuwać stawkę.

Tymczasem całe to otwarcie wywołało we mnie raczej poczucie chaosu i zwątpienie, czy przypadkiem czegoś nie przegapiłam. Zupełnie nie mogłam dostrzec ciągłości z poprzednimi filmami, trudno było się połapać w ciągu przyczynowo-skutkowym pierwszego aktu, do tego wprowadzono nowe wątki, które do niczego mi nie pasowały. Niezbyt dobry początek jak na emocjonalne zakończenie trylogii. To jednak nie pierwsze moje rodeo z Venomem, więc nie spodziewałam się nie wiadomo jak świetnie rozplanowanego filmu.

Najlepiej wypada duet Eddiego i Venoma jako buddy comedy. Zaśmiałam się z niejednej wymiany zdań i rozbawiła mnie ekspresja Toma Hardy’ego, kiedy to dwie osobowości mają rozbieżne cele w danej chwili. Elementy przeniesione z poprzednich części wypadły więc zadowalająco, zapewniając mi rozrywkowy seans. Humor przewija się też w nowych formach Venoma – zaczynając od pokazanego w zwiastunach konia, po symbiotyczne ryby.

Fot. Kadr z filmu

Pokuszę się choćby o stwierdzenie, iż mamy tu wzrost jakości strony wizualnej. Ostatni taniec próbuje eksplorować gatunek symbiotów i w warstwie fabularnej nie wychodzi to najlepiej. Ale symbioty na ekranie? Tutaj jest na co popatrzeć, a spora część budżetu na efekty specjalne poszła właśnie na ich prezentację. Pojawia się ich więcej, różnią się indywidualnymi cechami – nie tylko kolorami – oraz umiejętnościami walki, co czyni wszystko ciekawszym. choćby o ile stworzenia w danej scenie są tylko pozbawioną gospodarza masą, pozostają w płynnych ruchach, które wyglądają naprawdę ładnie. Aż szkoda, iż nie ma tego więcej – bo pojawiają się tu śliczne sceny zgrane z oświetleniem i muzyką – ale niestety pojedyncze.

Brak tu jednak konsekwencji w wyborach artystycznych. Wizualia bywają dobrze wykorzystane, ale kiedy naprawdę tego potrzeba, zawodzą. Uwaga – pozwolę sobie na spoiler, który świetnie oddaje rozdwojenie jaźni. Cała sekwencja wspominania Venoma przez Eddiego wydaje się jak lekko nieudana parodia. Czekałam, aż pojawi się puenta żartu – a kiedy się nie pojawiła, śmiałam się z tej źle wymierzonej powagi.

Fot. Kadr z filmu

Podsumujmy i wyjaśnijmy, dlaczego ten przewrotny autralijski breakdance na początku tekstu. Otóż Venom 3: Ostatni taniec nie jest dobrym filmem. To dość chaotyczny średniak, który dzień po seansie już zaczyna wymykać się z mojej pamięci. Nie da się nie zauważyć jego problemów i złego wyważenia emocji jak na zakończenie trylogii. Nie mniej jednak, bawi – i to bawi w opór. Humor umieszczony z produkcji celowo jest w miarę udany, a obok niego pojawia się też rozbawienie typu: “tak głupie, iż aż śmieszne”.

Fani liczący na jakościowe pokazanie też rzekomo jednej z bardziej skomplikowanych postaci MCU faktycznie mogą się trochę tą produkcją zmęczyć. Natomiast zamiast przymknąć oko, można przyjrzeć się wszystkim wadom Ostatniego tańca i pozwolić sobie na luźny, rozrywkowy seans. Tak więc jednym zdaniem – film raczej średni, ale zabawa przednia.

Fot. główna: Kadr z filmu.

Idź do oryginalnego materiału