Dziennikarze przewidują, iż "Tron: Ares" zarobi maksymalnie 160 milionów dolarów na całym świecie. jeżeli ich prognozy się sprawdzą, straty filmu wyniosą 132,7 miliona dolarów.
Decyzja wytwórni o realizacji trzeciej części serii mogła zaskakiwać. "Tron" z 1982 roku i jego kontynuacja "Dziedzictwo" z 2010 roku mają swoich fanów, ale nigdy nie były kasowymi sukcesami. Pierwsza część kosztowała 17 milionów dolarów, a zarobiła na całym świecie 50 milionów. "Dziedzictwo" poradziło sobie o wiele lepiej. Kosztowało 170 milionów, a zebrało prawie 410 milionów.Reklama
"Tron: Ares" kolejną porażką Jareda Leto
"Ares" będzie pierwszą odsłoną serii, która przyniesie straty. Dziennikarze przewidują, iż to koniec cyklu, przynajmniej jeżeli chodzi o filmy pełnometrażowe. Jest to także kolejna box-offisowa porażka dla Jareda Leto. Aktor, który otrzymał Oscara za drugoplanową rolę w filmie "Witaj w klubie", nie ma w ostatnim czasie dobrej passy. Ostatnie większe role w "Domu Gucci" (2021) i "Morbusie" (2022) przyniosły mu po Złotej Malinie. Oba filmy okazały się także komercyjnymi rozczarowaniami. Nie przyniosły jednak strat, w przeciwieństwie do Aresa.
Jak zaznaczył jeden z informatorów "The Hollywood Reporter", ogromne zaangażowanie cieszącego się coraz mniejszą popularnością aktora w nowego "Trona" (był także jego producentem) nie było przyczyną frekwencyjnej porażki.
"Mogliście obsadzić w roli głównej Ryana Goslinga, a i tak by się nie udało" – stwierdził rozmówca THR. "Nikt nie prosił o ten reboot. jeżeli powiesz sobie, iż ‘Ares’ jest w porządku, tylko potrzebował innego aktora, to się okłamujesz".
Z kolei inny informator zaznaczył, iż casting Leto na pewno nie pomógł produkcji. Wskazał nie tylko na oceny i wpływy jego ostatnich filmów, ale na kontrowersje związane z aktorem. "Dziś Michael Fassbender, Ewan McGregor i Benedict Cumberbatch mają problem z otrzymaniem głównej roli, a oni poszli do typa, który nie tylko nie miał dawno dobrego otwarcia, ale też jest wokół niego tyle znaków zapytania" – dziwił się.










