Tony Iommi obawiał się o kondycję Ozzy’ego Osbourne’a. Odradzał mu pewną rzecz, ale on go nie posłuchał.
Ozzy Osbourne i Black Sabbath pożegnali się ze sceną. 5 lipca w Birmingham odbył się koncert pełen gości i niespodzianek.
Pożegnalny koncert legendy heavy metalu uświetnili członkowie takich zespołów, jak Metallica, Guns N’ Roses, Mastodon, Rage Against The Machine, Slayer, Pantera czy Smashing Pumpkins.
Potem wystąpiły gwiazdy. Najpierw Ozzy Osbourne dał solowy set, a potem wystąpił z Black Sabbath. Tony Iommi w wywiadzie dla „Trunk Nation” przyznał, iż obawiał się takiego rozwiązania:
Jestem perfekcjonistą, ale wszyscy jesteśmy po siedemdziesiątce i stać nas na tyle, na ile nas stać. Domagać się perfekcjonizmu od każdego byłoby niemożliwe. Wszystko sprowadzało się do tego, ile da radę Ozzy, bo tego nie wiedzieliśmy. Najpierw zagrał własny set. Odradzałem mu to, mówiłem, iż nie powinien tego robić, bo nie chciałem, żeby się wypalił zanim zaśpiewa z nami. Ale tak się nie stało, a on zaśpiewał własny set.
Z tego powodu Black Sabbath wykonał tylko cztery utwory, choć miał przećwiczone w sumie sześć. Tony Iommi zdradza, iż zespół miał przygotowane także „Black Sabbath” i „Fairies Wear Boots”, ale zrezygnował z ich wykonania.