Nie bardzo miałem się jak bronić, kosmita miał dużo więcej odnóży ode mnie. Porzucił mnie poobijanego w bocznym korytarzu kosmolotu. Przypuszczałem, iż nie miało dla niego większego znaczenia, co się ze mną stanie, bo trudno było uwierzyć, iż tak gwałtownie o mnie zapomniał...