Nie mógł jeden sąsiad wyjechać, bo ktoś go zastawił. Czyjś gość postawił auto tak, iż on się nie mógł złamać. A ten sąsiad to mundurowy i on ma takie wezwania jak strażacy. Dzwonią i on ma 10 minut na dotarcie na miejsce zbiórki. I strasznie się pieklił, więc tak staliśmy wszyscy próbując go uspokoić i problem rozwiązać. Przyjechał na to inny sąsiad, który jest specjalistą od kreatywnej komunikacji. I powiedział coś co dla mnie będzie maksymą tego lata: Spokojnie. To tylko problem. Jutro będzie kolejny :) Bardzo mi się to spodobało!
Środa. Dostałam esemesa z przypomnieniem, iż w piątek odczulam Lilkę (dobrze, iż przysyłają bo bym zapomniała) i przyłapaliśmy Miaustrę, iż przychodzi wyperfumowana męskimi perfumami. Dziewczyny twierdzą, iż ona ma, podobnie jak Bibi, daddy issues i rzeczywiście kocica chyba chadza do kogoś na głaskanie… Podejrzewamy tego równolatka Łucji co to się nią zajmował, gdy byliśmy w Albanii, bo na zdjęciach, które dostawaliśmy, były dowody WIELKIEJ sympatii, co jest dla NIEJ nietypowe.
<><>
Wkleję sobie dwie rzeczy na zaś, żeby mi zginęły. Nieruszone mamy te Niemcy południowe, a to naprawdę dobry kierunek na wakacje. W Monachium jest niemiecki Hollywood, czyli studio filmowe, w którym powstały np. Niekończąca się opowieść czy Das Boot (linek), a tuż przy granicy ze Szwajcarią, nad jeziorem Bodeńskim, we Friedrichshafen, jest niezłe Muzeum Zeppelinów.