THE THING, legenda science fiction, posiada ALTERNATYWNE ZAKOŃCZENIE

film.org.pl 2 godzin temu

Oryginalne zakończenie The Thing (albo bardziej swojskie Coś) obrosło legendą ze względu na swoją dwuznaczność.

Fani przez całe dekady, wręcz do tej pory, spierają się, która z postaci, która przeżyła spalenie amerykańskiej bazy polarnej, w której dzieje się akcja: Childs (Keith David) czy MacReady (Kurt Russel) jest Czymś. Wypowiadał się już na ten temat zarówno Kurt Russel, jak i sam reżyser John Carpenter, ale sporów to nie zażegnało. Debata trwa.

Cokolwiek Carpenter miał na myśli kreując ten niepokojąco ponury, apokaliptyczny wręcz finał, miał w zanadrzu inny, który powstał równolegle pod wpływem montażysty Todda Ramseya. Utrzymywał on, iż tak nihilistyczne zakończenie zostanie źle odebrane przez publiczność. W pewnym sensie miał rację, bo do dziś mówi się, iż jednym z głównych powodów niepowodzenia The Thing w box office było ten właśnie ponury, pozbawiony nadziei finał.

Niemniej w alternatywnym zakończeniu McReady zostaje uratowany i poddany testowi krwi, który dowodzi, iż nie jest Czymś.

Już po nakręceniu go sam John Carpenter stwierdził, iż takie zakończenie stylistycznie to “obciach” i po przepychankach ze studiem oryginalny finał udało się przywrócić pod hasłem: lepiej dwuznaczny, niż żaden. Mimo, iż dziś mówi się, iż był jednym z powodów klapy finansowej filmu (nie zapominajmy też od startującym w tym samy czasie E.T. Spielberga, który miał “podobną” tematykę), to właśnie on zdecydował o kultowym statusie filmu Carpentera.

Ciekawostką jest również fakt, iż występująca tuż przed zakończeniem finalna forma Czegoś stworzona przez Roba Bottina miała zostać zastąpiona animacją poklatkową, do czego na szczęście nie doszło.

Idź do oryginalnego materiału