Niegdyś był dziecięcą gwiazdą telewizji. 32-latek zmarł na skutek pożarów

film.interia.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: /123RF/PICSEL


Media obiegły wieści o tragicznej śmierci byłej dziecięcej gwiazdy telewizji. Rory Callum Sykes odszedł 8 stycznia, jednak o wydarzeniu poinformowano dopiero teraz. 32-letni mężczyzna nie był w stanie uchronić się przed pożarem.


Rory Callum Sykes zasłynął dzięki brytyjskiemu programowi dla dzieci "Kiddy Kapers", w którym brał udział pod koniec lat 90. w roli prowadzącego.

Zmarł Rory Callum Sykes. Miał zaledwie 32 lata


"Z wielkim smutkiem muszę ogłosić śmierć mojego pięknego syna w wyniku pożarów w Malibu" - napisała matka mężczyzny w poruszającym komunikacie na platformie X w czwartek, 9 stycznia. Dodała, iż jest załamana z powodu straty, której nie była w stanie w żaden sposób zaradzić.


Kobieta próbowała ratować syna, jednak z powodu złamanej ręki nie była w żaden sposób w stanie wynieść go z budynku. Próby ugaszenia ognia nie przyniosły rezultatu. Na nic zdały się również telefony na linię ratunkową. Bezradna postanowiła poszukać pomocy u strażaków. Gdy się to już udało, zastała dom w płomieniach. 32-latek zginął w wyniku zatrucia dwutlenkiem węgla, o czym poinformowały ją służby. Reklama
Urodzony w Wielkiej Brytanii Sykes był niewidomy i miał porażenie mózgowe. Przez długi czas mieszkał w stolicy Australii, jednak niedawno niedawno przeniósł się z mamą do Stanów Zjednoczonych.
"Przezwyciężył wiele trudności. Przeszedł mnóstwo operacji. Pomimo bólu wciąż był podekscytowany podróżowaniem ze mną po świecie" - wspominała kobieta.
Idź do oryginalnego materiału