The Necks – Bleed

nowamuzyka.pl 3 godzin temu

Bez końca.

Niewiarygodne, ale właśnie australijskie trio The Necks powraca z 29. albumem w swojej długoletniej karierze. Zresztą można sobie gwałtownie policzyć ile zespół już działa, uświadamiając sobie przy tym, iż od wydania ich debiutanckiej płyty „Sex” mija w tym roku 35 lat. Na początku 2023 roku grupa opublikowała fantastyczny materiał pt. „Travel”, na którym niejako odeszli od najczęściej stosowanego motywu, czyli nagrywania jednej długiej kompozycji, zamieszczając tam cztery długie utwory. Teraz dostajemy wydawnictwo zatytułowane „Bleed” i „zamknięte” w ponad 40-miuntowe nagranie, o którym nie przeczytacie w zasadzie nic poza jakimś lakonicznym opisem w postaci dwóch zdań. I bardzo dobrze, bo dzięki temu jest olbrzymia przestrzeń do swobodnej interpretacji.

The Necks, fot. mat. prasowe

Sam początek, kilkadziesiąt pierwszych taktów rozciągniętych w minuty, pokazało, iż dostajemy inną opowieść chociażby w stosunku do tej z „Travel” – tam mięsiste brzmienie kontrabasu Lloyda Swantona wciągało od razu w transową podróż, zaś „Bleed” to powolnie „skroplona” cisza osuwająca się wraz kolejnymi kontrapunktami sonorystycznych akordów, przy długich pojedynczych frazach fortepianu Chrisa Abrahamsa, przez tężejący bezruch aż do tremola granego na werblu przez Tony’ego Bucka, opadnięcia, i ponownego skoku perkusyjnego tętna. Marzycielskie i gitarowe trele Bucka dryfują raz w stronę filmowej otchłani, a innym razem koją slowcore’owym zatraceniem w nieokreślonym stanie.

W połowie tej drogi dało znać osobie melodyczne oblicze fortepianu Abrahamsa uruchamiające jak zawsze niepowtarzalny ruch otoczenia, odkształcając rzeczywistość do różnych form, choćby wtedy – i może jeszcze bardziej – kiedy pianista wydobywa z wnętrzności instrumentu nieopisaną czeluść (np. od 26 minuty) zamykając nas na dobre kilka minut w paszczy zaciśniętego gestu, otwieranego przez poruszającą w tle melodię fortepianu, delikatnie rozimprowizowaną perkusję i syntezatorowe drgania.

Perkusji Bucka nie ma zbyt wiele na całym albumie, ale jak się pojawia to w swoistych, głębokich, pełnych emocji cyklach, a jeden z takich imponujących momentów mamy w 33 minucie i 30 sekundzie (później jeszcze wraca) – brzmiący jak echo jakiejś szamańskiej mowy bez słów. O takich cyklach perkusista opowiadał chociażby w ubiegłorocznej rozmowie z Michaelem McKinney’em na łamach portalu passionweiss.com:

„Tak. Chodzi o takie rzeczy jak równowaga, symetria i asymetria. To dotyczy wszystkich form sztuki. jeżeli tworzymy dzieło w studiu, myślimy o jego formie: jego długości, ale także o tym, jak jego formy zmieniają się i dopasowują do siebie. Jest poczucie tworzenia czegoś, co wydaje się piękne.

Nie wiem, czy to z powodu fizyczności gry na perkusji, ale wszystko, co robię, opiera się na cyklach. Niekoniecznie oznacza to powtarzający się rytm, ale cykle, a może różne cykle dziejące się w tym samym czasie. Tak więc z czasem staję się coraz bardziej świadomy wpływu przepływu gestów — mojego gestaltu. To w dużym stopniu wpływa na moją relację z instrumentem”.

W kilku ostatnich minutach kompozycji „Bleed” jest bardzo onirycznie, to jak rozwarstwianie rzeczywistości i szukanie w jej prześwitach zupełnie innego świata i wydobywanie na wierzch ukrytych znaczeń, co sugeruje powracająca przepiękna melodia fortepianu Abrahamsa, wcześniej tylko delikatnie zasygnalizowana w oddali, na koniec stapiająca się z ciepłą linią basu Swantona i post-rockową gitarą Bucka. Bardzo wzruszające minuty, które mogłyby trwać bez końca.

Wracając myślami do pierwszych taktów jakie wybrzmiewają na rozpoczęcie „Bleed” trudno sobie wyobrazić koniec, jakże inny od początku płyty, ale to być może jeszcze wszystko przed wami albo już za wami. I jeżeli to drugie, to właśnie staracie się otrząsnąć, wyjść z tego nienazwanego stanu i brutalnie spadacie na betonową rzeczywistość. Przynajmniej ja tak mam za każdym razem kiedy wchodzę w proces The Necks. Nie chcę się zapaść w banalnościach, pisząc o metafizycznych bzdurach, ale The Necks są odrębnym i tajemniczym bytem w skali tego, co spotykamy w muzyce, choć mam wrażenie, iż sprowadzanie tego, co robią do pojęcia „muzyki” jest nonsensem. Oni są jak jednak wielka tajemnicza warstwa, w którą zawsze warto się wgryźć.

Northern Spy Records | październik 2024


Strona The Necks: www.thenecks.com

FB: www.facebook.com/TheNecksMusic

Strona Northern Spy: ww.northernspyrecords.com

FB: www.facebook.com/northernspyrecs

Idź do oryginalnego materiału