Pierwszy zeszyt odwzorowujący drugi sezon serialu The Mandalorian był naprawdę niezły. Ale drugi? Zalicza większy upadek niż serial.
Bardzo lubię opowieść o Mando i Grogu, szczególnie epizodyczny etap fabuły, gdzie trafiamy z misji na misję. Ale lubię też ten punkt serialu, kiedy wreszcie wkraczamy w mocniej powiązane wątki. Ten właśnie moment pojawia się w komiksie The Mandalorian – Sezon 2, część 2. Tym razem mamy trzy części – Jedi, Tragedia oraz Ratunek.
Zakładając, iż widzieliśmy serial: w tych odcinkach dzieje się dużo, szereg bitew i istotnych wydarzeń, emocjonalny moment ukazania twarzy Din Djarina. Zakładają, iż nie oglądaliśmy gwiezdnowojennej produkcji – poprzedni zeszyt zostawił nas trochę w niepewności, co i jak. Czuć było, iż zbliża się coś poważnego. I niestety drugi komiks zwyczajnie nie dowozi – opowiem z perspektywy znajomości serialu.

Przede wszystkim, braki są znaczące. Wycięto tu mnóstwo istotnych scen czy fragmentów dialogów, do których później i tak odwołują się postacie. Przykładowo: Mandalorianin walczy z Bobą Fettem o zbroję, jest widowiskowa walka, w międzyczasie Grogu zostaje uprowadzony. W następnym panelu Boba Fett ogłasza, iż pomoże Mando odzyskać małego, powołując się na „umowę”. Ja serial znam – ale to nie usprawiedliwia bałaganiarstwa fabularnego. A takich przypadków jest sporo – i to bardzo widocznych.
Jedyne co jako tako ratuje samą fabułę, to czas poświęcony scenom walki. Być może to przez ich ilość dialogi są tak wybrakowane, ale przynajmniej jest na co popatrzeć.
Fabułę dobija warstwa graficzna. W poprzedniej recenzji wspomniałam kilka przypadków, kiedy postacie w tle były pozbawione bardziej szczegółowych rysów twarzy. Zabawnie, trochę głupio, ale sporadycznie. W drugiej części natomiast mamy to co chwilę. Kreska jest zwyczajnie niestaranna i chociaż nie dotyczy to wyłącznie twarzy, na nich odbija się to najbardziej. Postacie wyglądają okropnie, momentami wręcz groteskowo, absolutnie nie da się tej niestaranności nie zauważyć.
I tak jest niestety z całym komiksem. The Mandalorian zalicza naprawdę wielki upadek od niespójnej fabuły po niedopracowaną kreską. Naprawdę się zawiodłam i muszę przyznać, iż ślęczałam nad tym cienkim komiksem solidne parę dni. Nie rozumiem choćby dlaczego – pierwsze wydanie było naprawdę wciągające. Sezon 2., część 2. jednak nie znajduje się choćby blisko ustawionej wcześniej poprzeczki. Lepiej włączyć sobie serial.
Powyższy tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Egmont. Dziękujemy!
Fot. główna: Kolaż z użyciem okładki/Wydawnictwo Egmont.