Teściowa w mieszkaniu syna: co niszczy choćby idealne relacje

newsempire24.com 5 dni temu

Teściowa w mieszkaniu syna: co niszczy choćby najpiękniejsze relacje

Halina Janiszewska nie mogła usiedzieć spokojnie – tego dnia jej syn Marek miał przyprowadzić do domu swoją narzeczoną. Kobieta od samego rana krzątała się po kuchni, przygotowała odświętny stół, wszystko dopięła na ostatni guzik. Kinga od razu jej się spodobała – miła, skromna, dobrze wychowana. Poznali się, zasiedli do stołu, rozmowa potoczyła się gładko. Ale po kolacji Marek wyszedł odprowadzić narzeczoną i wrócił po godzinie zupełnie załamany.

— Synku, co się stało? — zaniepokoiła się matka.
— Koniec, mamo. Ślubu nie będzie. Kinga ze mną zrywa — odpowiedział ponuro.
— Jak to zrywa? Dlaczego?
— Przez ciebie, mamo…

Halina zdrętwiała. Czy to możliwe?

Później, ledwie powstrzymując łzy, zadzwoniła do swojej przyjaciółki Grażyny:

— Grażyna, przyjedź… Nie wiem, jak dalej żyć. Przeszkadzam własnemu synowi, może w ogóle powinnam zniknąć.

— Przestań mówić głupstwa! — odparła stanowczo Grażyna. — Czekaj, zaraz będę.

Z Markiem żyli we dwójkę w skromnym wynajmowanym mieszkaniu. Własnego lokum nie mieli, a krewnych, którzy mogliby pomóc – też nie. Syn dorastał na jej oczach, uczył się, dostał się na uniwersytet, a Halina harowała na dwóch etatach, by związać koniec z końcem. Żyli ciężko, ale w zgodzie. Tylko jedno martwiło Halinę – Marek długo nie wiązał się na poważnie. A ona tak marzyła o wnukach…

Gdy w życiu Marka pojawiła się Kinga, serce matki wypełniło się nadzieją. Wreszcie, po pół roku, oznajmił: złożyli wniosek do USC.

Halina przygotowała się na ich wizytę jak na wielkie wydarzenie. Kinga naprawdę jej się spodobała. Ale przy kolacji nagle zapytała:

— A pani, Halino Janiszewska, zostaje tu długo?
— Jak to? Mieszkam tutaj.
— W tym mieszkaniu? — zdziwiła się Kinga.
— Tak. Z Markiem.
— W porządku… Przepraszam, po prostu nie wiedziałam.

Rozmowa się urwała, ale w zachowaniu dziewczyny coś się zmieniło. Nazajutrz odmówiła spotkania z Markiem, a potem zupełnie zerwała zaręczyny. Powód? Nie jest gotowa mieszkać z jego matką.

— Jestem dla nich ciężarem, Grażyna! — łkała Halina. — A przecież tylko bym pomagała: w domu, z dzieckiem… Ona jest w ciąży!

— Posłuchaj — powiedziała stanowczo przyjaciółka. — Syn musi budować własne życie. Sama przez to przeszłaś. To mężczyzna, powinien stanąć na czele rodziny, a nie mieszkać z mamą do siwych włosów.

— Ale ja sobie nie poradzę sama. Marną mam emeryturę, pracy brak…

— Więc dasz radę. Wszyscy dają. I ty dasz. Najważniejsze, by nie przeszkadzać w ich szczęściu. jeżeli zechcesz – będziesz miała wnuka, zgraną rodzinę i wdzięczność syna. jeżeli nie – stracisz wszystko.

Halina Janiszewska zdecydowała. Następnego dnia razem z Grażyną udała się do Kingi.

— Dziękuję, iż przyszłyście — powiedziała Kinga po długiej rozmowie. — Ja sama nie miałabym odwagi. Ale… Dziękuję. I wiedzcie: nigdy was nie zostawimy. W razie czego — pomożemy.

— My? — powtórzyła zdumiona Halina.

— Tak. Zostaję z Markiem. Kocham go. Ale będziemy mieszkać osobno. Dzięki, iż to zrozumiałaś.

Ślub jednak się odbył. Marek wyprowadził się do Kingi. A gdy urodził im się synek, Kinga sama zaproponowała teściowej, by z nimi zamieszkała – potrzebowała pomocy.

Teraz Halina niańczy wnuka, przygotowuje smaczne obiady, a pewnego dnia Kinga podeszła do niej i powiedziała:

— Dziękuję, mamo… choćby nie wiem, jak byśmy sobie bez ciebie poradzili.

Czasem odsunięcie się jest najlepszym darem, jaki możemy dać tym, których kochamy. Miłość to także umiejętność puszczenia.

Idź do oryginalnego materiału