Ale zaraz, czy ktoś jeszcze pamięta film „Młodzi gniewni”? Cieszył się ogromną popularnością w połowie lat 90. Wyreżyserował go John M. Smith, a kapitalna Michelle Pfeiffer wystąpiła w roli głównej. Zagrała byłą oficer piechoty morskiej, której niekonwencjonalne metody nauczania przynoszą zaskakująco dobre efekty w szkole dla trudnej młodzieży. Towarzysząca filmowi piosenka Coolio „Gangsta’s Paradise” błyskawicznie stała się światowym przebojem, dzięki czemu „Młodzi gniewni” awansowali do miana popkulturowego fenomenu. Po latach widać jednak wyraźnie, jak bardzo uproszczona była tamta historia, mimo iż poniekąd oparta na faktach. Zwłaszcza gdy porówna się go z takim filmem, jak „Steve” Tima Mielantsa. Zrobionym na bardzo podobny temat, ale pozbawionym naiwnych uproszczeń.
Ośrodek wychowawczy, czyli jądro chaosu
Tytułowy Steve (w tej roli jak zawsze fenomenalny Cillian Murphy, znany m.in. z kultowego serialu „Peaky Bliners” i „Oppenheimera” Christophera Nolana) to dyrektor ośrodka wychowawczego dla trudnej młodzieży, potocznie zwanego poprawczakiem, a my, jako widzowie, towarzyszmy mu podczas jednego dnia pracy. Razem ze Stevem przyjeżdżamy więc do ośrodka i wpadamy w niekończący się wir nawarstwiających się problemów, konfliktów, aktów przemocy i kłopotów systemowych, czyli w samo jądro ledwo kontrolowanego chaosu, w którym jednak trzeba jakoś funkcjonować. No i Steve, wraz ze swoimi współpracownikami (w rolach drugoplanowych można również zobaczyć Tracey Ullman i Emily Watson), radzą sobie całkiem nieźle, ale ten dzień będzie dla nich trudniejszy niż zwykle. Pojawia się bowiem ekipa telewizyjna, żeby nakręcić reportaż o ośrodku. Mają się w nim wystąpić zarówno wychowankowie, jak i nauczyciele, co tylko pogłębia ogólny chaos. Do tego właściciele budynku przekazują Steve’owi bardzo niedobre wieści i z zapowiedzianą wizytą przybywa lokalny polityk, żeby bezczelnie żebrać o głosy przyszłych wyborców. Nic nie idzie zgodnie z planem. Sytuacja eskaluje z każdą chwilą i ostatecznie wystawi na próbę wszystkich, również Steve’a, który będzie się musiał skonfrontować z własnymi demonami.

Kręta i niebezpieczna droga do niepewnego celu
To krótki, kameralny i bardzo intensywny emocjonalnie film. Większość ujęć to bliskie plany, niepozwalające na wytchnienie, złapanie dystansu do wydarzeń i bohaterów. Czujemy więc nieustanną presję problemów, burzliwych emocji i niespokojnych charakterów, co daje bezpośredni i bardzo niekomfortowy wgląd w syzyfowy znój pracy z trudną młodzieżą. Wychowawcy muszą bowiem nie tylko znaleźć sposób na dotarcie do tych dzieciaków i pokazanie im, jak mogą korzystać ze swoich najlepszych zasobów, ale także, a może przede wszystkim nie mogą przy tym stracić wiary, iż to w ogóle jest możliwe. Bo łatwo ją stracić, gdy efekty działań są znikome albo nie ma ich wcale, a wokół nie brakuje ludzi, którzy wątpią w celowość tych wysiłków i najchętniej spisaliby niewdzięcznych i wściekłych na cały świat wychowanków na straty. I może w tym wypadku tak się właśnie stanie.

Ogromną siłą tego filmu jest realizm sytuacji, w której znajdują się wszyscy bohaterowie. Nie doczekamy się łatwego pokrzepienia i optymistycznego zakończenia, połączonego z bezpiecznym przesłaniem. Nic z tych rzeczy. Możliwe okazują się tylko małe zwycięstwa, znikome i tymczasowe sukcesy na krętej i niebezpiecznej drodze, prowadzącej do niepewnego celu. Ale przyszłość tych niepokornych dzieci zależy wyłącznie od nich. Na nic więcej nie mogą liczyć. Nie pomoże im szczegółowa analiza problemów wychowawczych, krytyka konkretnych rozwiązań systemowych ani silenie się uniwersalne rady i moralizowanie. Ostatecznie liczy się tylko wyciągnięta na pomoc dłoń, która nie rezygnuje mimo nieustannego odtrącania.
Gdzie obejrzeć film „Steve”? [zwiastun]
Film „Steve” dostępny jest na platformie Netflix.
View oEmbed on the source website