Po
wrzuceniu piranii do basenu w szkole publicznej uczulona na kolory
miłośniczka makabry z kamienną twarzą, niepublikująca pisarka
gotyckich powieści detektywistycznych, poliglotka mistrzowsko
grająca na wiolonczeli, piętnastoletnia Wednesday Addams, zostaje
wysłana do Akademii Nevermore w stanie Vermont, założonej w XVIII
wieku uczelni dla dziwolągów leżącej na obrzeżach niewielkiego
miasta Jericho. Wednesday zostaje umieszczona w akademiku o nazwie
Ofelia, w którym swego czasu mieszkała jej nieznośna matka
Morticia, niewtajemniczona przez bezproduktywnie rywalizującą z nią
pierworodną w genetyczne przekazanie jej potencjalnie niebezpiecznej
zdolności parapsychicznej. Nowa uczennica Nevermore ma dzielić
pokój ze swoim zupełnym przeciwieństwem, towarzyską lykantropką
Enid Sinclair, ale nie zamierza zagrzewać tutaj miejsca. Wednesday
opracowała plan ucieczki, w realizacji którego ma pomóc jej
Rączka, niepełny członek rodziny Addamsów groźbą zmuszony do
porzucenia szpiegowskiej misji zleconej przez rodziców wielce
problematycznej nastolatki i wykonywania wyłącznie jej rozkazów.
Obsesja na punkcie rozwiązywania zagadek, zmusza jednak skrajnie
niesubordynowany najświeższy narybek akademii wyrzutków do
odroczenia terminu ucieczki. Najpierw Wednesday musi zająć się
sprawą tajemniczej bestii z powodzeniem polującej na ludzi.
|
Okładka książki. „Wednesday. Adaptacji Sezonu 1”, Wydawnictwo Young 2024, adaptacja
|
Adaptacja
powieściowa popełniona przez bestsellerową meksykańsko-amerykańską
autorkę specjalizującą się w literaturze młodzieżowej i
dziecięcej, osobę transpłciową urodzoną i mieszkającą w
Oregonie, która na rynku wydawniczym zadebiutowała w 2019 roku
laureatką Oregon Spirit Book Award i finalistką Neukom Institute
Literary Arts Award (w kategorii: debiutancka powieść fantastyczna)
„We Set the Dark on Fire”. Adaptacja pierwszych ośmiu odcinków
„Wednesday”, przebojowego serialu, teenage dark fantasy
Alfreda Gougha i Milesa Millara, wyprodukowanego między innymi przez
MGM Television i Tim Burton Productions, a dystrybuowanego przez
Netflix. Wydanego w 2022 roku zdobywcy czterech statuetek Emmy, dwóch
Saturnów i paru innych nagród (z licznych nominacji pozwolę sobie
wyróżnić dwa wyścigi po Złote Globy: najlepszy serial komediowy
lub musical i najlepsza aktorka w serialu komediowym lub
musicalu/Jenna Ortega), pierwszego sezonu niepierwszego serialu z
niezwykle barwnymi postaciami wymyślonymi przez Charlesa Samuela
Addamsa, nieżyjącego już amerykańskiego ilustratora i
karykaturzystę z iście makabrycznym poczuciem humoru.
Książka
napisana z perspektywy Wednesday Addams w interpretacji Alfreda
Gougha, Milesa Millara, Jenny Ortegi i Tima Burtona, producenta
wykonawczego i reżysera paru odcinków niekwestionowanego hitu,
który dekady temu odrzucił propozycję pokierowania zespołem
kompletowanym na potrzeby pełnometrażowego filmu fabularnego
opartego na gotyckim sitcomie Davida Levy z lat 1964-1966 pt. „The
Addams Family” (pol. „Rodzina Addamsów”). Ostatecznie
wyreżyserowanego przez debiutującego Barry'ego Sonnenfelda
kultowego filmu dark fantasy and comedy wydanego w 1991 roku.
Później Tim Burton zaangażował się w Addamsowy projekt
Illumination Entertainment, anulowany w 2013 roku, podobno z powodu
niezgodności wizji: studio upierało się przy animacji
komputerowej, a Burton wolał animację poklatkową. Parę lat
później, poważnie myślący o przejściu na emeryturę twórca
filmowego wampira energetycznego (tj. wysysacza kreatywności),
„Dumbo” (2019), otrzymał „ofertę nie do odrzucenia” od
świeżych nabywców praw do własności intelektualnej Charlesa
Samuela Addamsa, Milesa Millara i Alfreda Gougha, którzy planowali
serial skupiony na sadystycznej(?) córce Morticii i Gomeza Addamsów.
Zależało im na powrocie do dziedzictwa oryginalnej postaci Gomeza,
ale gdy udało im się znaleźć idealną odtwórczynię Wednesday –
amerykańską aktorkę z korzeniami meksykańskimi i portorykańskimi
– napotkali opór. Po pierwszej rozmowie z Jenną Ortegą, Miles
Millar miał stwierdzić, iż „nikt inny na tej planecie nie
nadaje się lepiej” do odegrania postaci charakterem plasującej
się gdzieś pomiędzy Wednesday w wykonaniu małej Lisy Loring i
mroczniejszej kreacji Christiny Ricci (w „Wednesday” obsadzonej w
innej roli). Opór Ortegi przełamał Tim Burton... i świat oszalał
na punkcie gotyckiego „urwisa z warkoczykami” osadzonego w
akademii dziwolągów – w tym uniwersum to Alma Mater Edgara Allana
Poego, fikcyjna uczelnia nazwana na cześć jego słynnego poematu z
1845 roku pt. „The Raven” (pol. „Kruk”) lub świadomie
wykorzystana, opiewana w rzeczonym arcydziele. Dla głównej
bohaterki (dynamicznej) i narratorki powieści opartej na
scenariuszach Alfreda Gougha, Milesa Millara, Matta Lamberta, April
Blair i Kayli Alpert, która swoją światową i polską premierę
(Wydawnictwo Young; w przekładzie Kamila Bieleckiego) miała w roku
2024, kontynuacja edukacji w Akademii Nevermore jest surowszą karą
od standardowego więzienia, odbiera to bowiem jako kolejną
przegraną bitwę w „wiecznej” wojnie z własną matką,
prawdopodobnie jedyną osobą na tym okropnym świecie, której nigdy
nie ogra. I ta świadomość doprowadza ją do szału. Co gorsza
Morticia dobrze to wie. Choć Wednesday do perfekcji opanowała
sztukę ukrywania emocji, przeklęta rodzicielka zawsze czyta w niej
jak w otwartej księdze. Wbrew obiegowej opinii, w odbiorze Wednesday
bynajmniej złośliwym plotkom o analfabetyzmie emocjonalnym, umowna
sprawozdawczyni wydarzeń w miasteczku Jericho, założonym w 1625
roku przez po dziś dzień skandalicznie hołubionego pielgrzyma
Josepha Crackstone'a, nie jest wyzuta z uczuć. adekwatnie mamy
tutaj nieklasyczną - arcyciekawą - relację ambiwalentną,
toksyczną i wzmacniającą, czy jak kto woli z wpływem
nieakceptowanym przez społeczeństwo i imponującym społeczeństwu.
Rzekomo połączonemu społeczeństwu „normalnych” i
„dziwolągów”, odstawiających w Jericho szopkę, obok której
protagonistka „Wednesday. Adaptacji Sezonu 1” (oryg. „Wednesday:
A Novelization of Season One”) Tehlor Kay Mejii nie potrafi i nie
chce zaakceptować. Najważniejsze dla niej są prawda i
sprawiedliwość, a podejście do historii w tym mdląco malowniczym
zakątku stanu Vermont nader brzydko pachnie tak zwaną poprawnością
polityczną. Skoro już przy tym jesteśmy pozwolę sobie zauważyć,
że firma Netflix złamała swą świętą regułę, wpuszczając na
swoją grzeczną platformę streamingową tak niegrzeczny. tj.
niepoprawny politycznie serial jak „Wednesday”. Panna Addams nie
mówi tego wprost, ale między wierszami łatwo wyczytać, że
podobnie jak jej kreatorka w pierwowzorze omawianej powieści, Jenna
Ortega, nie jest zachwycona kierunkiem w jakim to (poprawność
polityczna) poszło i przez cały czas idzie. Na przykład zakłamywanie
historii i wydarzeń bieżących.
|
Materiał promocyjny. „Wednesday:
A Novelization of Season One”, Random House Books for Young Readers 2024. Źródło: https://www.amazon.com/
|
Powieściowe
wydanie „Wednesday” otwiera kartka znaleziona na biurku tytułowej
bohaterki z sadystycznymi i masochistycznymi ciągotami, osobista
notatka w rzeczywistości sporządzona przez Tehlor Kay Mejię.
Właściwa opowieść zaczyna się parę miesięcy wcześniej (prolog
to szybki rzut oka w przyszłość) i w tym fikcyjnym świecie może
być najbardziej osobistym utworem z przepastnej szuflady Wednesday
Addams. Detektywistyczna powieść autobiograficzna. Dla nas fantasy,
dla Wednesday szara codzienność. Dobrze, momentami dość
ekscytująca, ale dziewczyna musi się nielicho nagimnastykować,
żeby zapewnić sobie takie skromne rozrywki, jak polowanie na
potwora rozszarpującego normalnych mieszkańców Jericho i
nienormalnych mieszkańców niesławnej prywatnej placówki
edukacyjnej Nevermore, czy zgłębianie krwawej historii miasteczka
za pośrednictwem swoich nieobliczalnych, ponoć niegodnych zaufania
wizji. Największą przeszkodą jest dyrektorka Larissa Weems, której
Wednesday szczerze współczuje dzielenia pokoju w czasach szkolnych
z Morticią Frump (później Addams), ale to nie usprawiedliwia jej
karygodnego zachowania w związku z niezwykle ważnym śledztwem. Nie
umniejsza pogardy być może ostatniego bastionu prawdy i
sprawiedliwości w cywilizacji ziemskiej. Osobowość psychopatyczna
i sadystyczna stojąca na straży dawnych wartości? W najlepszym
razie niedelikatna, w najgorszym okrutna dziewczyna w czerni ostatnią
nadzieją dla różowych zombie? Tak czy inaczej, Wednesday nie idzie
z duchem czasu, wręcz brzydzi się tak zwanym Postępem – od
smartfona woli klasyczną maszynę do pisania, od gitary elektrycznej
wiolonczelę, od gier komputerowych szermierkę i łucznictwo, od
rozdawania lajków w mediach społecznościowych tworzenie wielkich
powieści, które najpewniej zostaną docenione dopiero po jej
śmierci – a najbardziej w całym tym obłędzie wkurza ją
rozmyślna ignorancja. Komunikacja interpersonalna generalnie nie
jest mocną stroną największego dziwaka w najnowszej historii
Akademii Nevermore - a przynajmniej tak wydawało się samej
Wednesday przed nawiązaniem pierwszych znaczących relacji z
rówieśnikami daleko od znienawidzonego rodzinnego domostwa - ale
niemożność osiągnięcia porozumienia z dyrektorką Weems wynika
wyłącznie z rozbieżności interesów. Wednesday walczy o prawdę,
a Larissa o dobrą reputację szkoły. Cele nie do pogodzenia, gdy
kartą przetargową jest pamięć o złym pielgrzymie. Tehlor Kay
Mejia w prosty sposób mogła ułatwić sobie zadanie (szczęśliwie
dla mnie tego nie zrobiła), przy okazji minimalizując ryzyko
narażenia się ortodoksyjnym fanom serialowego pierwowzoru – mogła
wybrać narrację trzecioosobową i nie zapuszczać zbyt daleko w
fascynujący umysł łobuziary z jedyną w swoim rodzaju Rąsią...
wróć.. Rączką. Według mnie nie przeszarżowała z inwencją
własną, niemniej niektórzy mogą uznać, iż nieładnie złagodziła
trupio blade oblicze detektywki-amatorki z łagodną hafefobią i
niewyczerpanym arsenałem ciętych ripost (osobiście uważam, iż to
jej największy atut, zdecydowanie dodatkowo wzmocniony przez Mejię).
Mniej przekonująco w moich oczach wypadła strategia na
uwzględnienie istotnych dla rozwoju fabuły wątków, poniekąd
toczących się obok narratorki. Odpowiednio warunkujących odbiorcę
momentów bez Wednesday. Z większym ubolewaniem odnotowałam
niewielką dbałość o miejsce akcji (powierzchowne opisy) –
częściowo fikcyjny wycinek stanu Vermont obejmujący małe miasto
Jericho, Nevermore Academy i mroczny las z kamiennymi artefaktami;
sceneria, w której, podejrzewam, zakochałby się (i to od
pierwszego wejrzenia) sam Howard Phillips Lovecraft, nie wspominając
już o patronie szkoły odszczepieńców z „Wednesday”. A jedną
z najfajniejszych rzeczy - obok zacnego towarzystwa nastolatki z
żądzą mordu w oczach - w tej literackiej wyprawie do serialowego
świata było to, iż nie musiałam patrzeć w śmiesznie wyłupiaste
gały niemożliwie tandetnego (CGI) potwora.
„Wednesday.
Adaptacja Sezonu 1” Tehlor Kay Mejii wiedzy o świecie idolki
dzieci i młodzieży - i zmory ich rodziców;) - nie rozbuduje,
większych emocji od oryginału też raczej nie dostarczy, ale zawsze
to jakieś urozmaicenie w niekończącym się powtarzaniu materiału.
Po co po raz setny oglądać, jak można po raz pierwszy przeczytać?
Coś czuje, iż ta pozycja pomoże w promocji czytelnictwa, nie
jestem tylko pewna, czy instytucjom, które się tym zajmują zależy
na takim doborze lektur dla zwykle niegarnących się do czytania
książek. Ale ja namawiam młodszych i starszych miłośników
serialu „Wednesday” do sprawdzenia opowieści o charyzmatycznej
sadystce z silnie rozwiniętym instynktem opiekuńczym wobec
bezbronnych ofiar prześladowań, w formie powieściowej. Natomiast
zaciekawionym, ale bliżej niezaznajomionym z tym popkulturowym
fenomenem, doradzałabym zacząć od serialu.