Mama i siostra Anny Przybylskiej nigdy się tak jeszcze nie otworzyły. W poruszającym wywiadzie wyjawiły tajemnice, których nie dowiecie się z filmu Ania.
5 października przyjaciele i bliscy Anny Przybylskiej uczestniczyli w uroczystej premierze filmu Ania o jej życiu. Nie zabrakło m.in. jej partnera – Jarosława Bieniuka, dzieci – Szymona Bieniuka i Oliwii Bieniuk, mamy – Krystyny Przybylskiej i siostry – Agnieszki Kubery. Członkowie rodziny nie kryli, iż ten dzień jest dla nich bardzo ważny. Reporterce Jastrząb Post było dane z nimi porozmawiać. Poniżej przedstawiamy wywiad z mamą i siostrą zmarłej aktorki.
Co nam powiedziały krewne Przybylskiej?
Mama i siostra Anny Przybylskiej w szczerym wywiadzie
Krystyna i Agnieszka nie kryły, iż są zadowolone z filmu.
Ogromne wzruszenie. Jest to na nowo spotkanie z Anią. Mega przeżycie i wzruszenie – powiedziała ta druga.
Następnie zdradziły, jak radzą sobie po śmierci Anny.
Jest nam ciężko się pogodzić ze śmiercią Anny. Zwłaszcza patrząc na jej dzieci, które zostały bez mamy. Nie babcia, nie ciocia, nie tata – matka jest zawsze ponad to. (…) Ten film jest spotkaniem Ani z dziećmi – wyjawiła Agnieszka.
Nie zabrakło pytań o to, dlaczego pani Krystyna nie zgodziła się wcześniej na to, aby o jej córce zrealizowano film fabularny. Nasza rozmówczyni wyjaśniła, iż była to wspólna decyzja całej rodziny, która uznała, iż jest za wcześnie.
Nie podobał się nam scenariusz. Poza tym było jeszcze za wcześnie. Wszędzie piszą, iż to ja o tym zdecydowałam. Nie – to była wspólna decyzja całej rodziny.
Agnieszka powiedziała o tym, jaką siostrą była Anna.
Było między nami 4 i pół roku różnicy, więc darłyśmy koty ze sobą, tłukłyśmy się, Ania zawsze aspirowała do mojego towarzystwa, co mi było nie na rękę. W momencie, kiedy podjęła pracę w Warszawie, była rzadziej w domu, to nasza więź bardziej się zacieśniła i tęskniłyśmy za sobą.
A jaką była córką?
Dobrą, pogodną i życzliwą. Obie córki były wychowane w dyscyplinie wojskowej, ale jednocześnie w wielkiej miłości.
Agnieszka i Krystyna wypowiedziały się też na temat wychowania dzieci Anny.
Ich wychowanie to jest przede wszystkim zasługa Jarka i mamy Jarka. Ten cały splendor im się należy, bo my jesteśmy w tle – zaznaczyła ta pierwsza.
Pani Krystyna bardzo chwaliła Oliwię.
Ona ma dużo z Ani. Jest też podobna do Jarka. Trzymamy za nią kciuki i życzymy jej wszystkiego dobrego. (…) Potem ze spokojem się spotkamy.
Siostra bohaterki filmu nie kryje, iż najbardziej zapamiętała ostatni rok jej życia.
Wtedy mnóstwo czasu ze sobą spędziliśmy. Oczywiście wspominam te dobre, śmieszne chwile. Byłyśmy wtedy tylko dla siebie. Ale o wielu rzeczach nie chcę mówić.
Jej mama również skupia się na dobrych wspomnieniach.
Pamiętam tysiące telefonów. Nas dzieliła odległość, bo Ania sporo wędrowała. Była gorąca linia.
Nie kryje jednak, iż ze śmiercią dziecka nie da się pogodzić.
Jest to niemożliwe. Ja się rzuciłam w wir pracy, prac społecznych, w pomoc Jarkowi przy dzieciach, bo obie babcie muszą pomagać.
Również Krystyna ma podobne odczucia.
Dla mnie jest bardzo bolesne, iż Ania nie uczestniczy w życiu swoich dzieci i to mi sprawia największy kłopot. Trudno się z tym pogodzić. Trudno zapomnieć. Trzeba z tym żyć i nie udawać, iż jakoś to będzie. No nie – dla nas nie będzie nigdy lepiej. Gdzieś, w którymś momencie, czas się zatrzymał, serce się rozsypało i jest to proces, którego nie da się odwrócić.
Na koniec reporterka Jastrząb Post zapytała panie o film.
Jest to film prawdziwy. O prawdziwej dziewczynie. Pokazujący to, jak ona żyła i jaki był jej priorytet, czyli rodzina i Jarek – powiedziała Agnieszka.
Mama pań dodała od siebie:
Jest to bardzo dobry dokument. Jest to przekaz dla wnuków i przede wszystkim dla widzów. Warto go zobaczyć.
Pełna rozmowa poniżej.