Sztuka, która nie chce być ładna — o dziełach, które mają poruszać, a nie podobać się

przemyslenia.pl 1 tydzień temu

Wchodzimy do galerii i — zupełnie instynktownie — szukamy tego, co „ładne”.
Harmonii. Koloru. Kształtu, który cieszy oko.
A jednak istnieją obrazy, rzeźby i instalacje, które wcale nie chcą się podobać.
One chcą poruszać. Wytrącić z komfortu. Sprowokować pytanie zamiast zachwytu.

Bo sztuka to nie tylko dekoracja. To także rozmowa — czasem trudna, bolesna, niewygodna.

Piękno nie zawsze jest najważniejsze

Przez wieki sztukę oceniano przez pryzmat estetyki. Arcydzieło miało być dopracowane, symetryczne, kunsztowne. Miało zachwycać.
Dziś coraz częściej mówimy: „to nie musi być ładne, żeby być ważne.”

Edvard Munch, malując „Krzyk”, nie próbował stworzyć obrazu, który ludzie będą wieszać nad stołem w salonie.
On namalował emocję — paniczną, nagą, niemal surową. I choć nie jest to obraz „miły” w odbiorze, każdy, kto na niego patrzy, czuje w sobie coś poruszonego.

Może właśnie na tym polega wielkość sztuki? Nie na pięknie, ale na prawdzie, jaką w sobie niesie.

Sztuka jako komentarz świata

Żyjemy szybko. Prześlizgujemy się po newsach, obrazach, informacjach.
Czasem tylko sztuka potrafi nas zatrzymać i zmusić do spojrzenia głębiej.

Picasso, malując „Guernicę”, nie próbował zachwycić kompozycją.
Chciał pokazać krzyk wojny, chaos zabijających się ideologii, cierpienie, którego nie da się uładzić ani wyciszyć.
To nie jest obraz do salonu.
To obraz, który kładzie ciężar na duszy — i właśnie dlatego jest tak wielki.

Sztuka bywa lustrem społeczeństwa. Nie zawsze pokazuje to, co chcemy widzieć.
Ale pokazuje to, co powinniśmy zauważyć.

Protest zamiast ozdoby

Banksy nie tworzy, by zdobić miasta.
On je komentuje.
Jego prace wywołują uśmiech i niepokój jednocześnie — bo dotykają tematów, o których wolimy mówić półgłosem: konsumpcjonizmu, wojen, obojętności, pozorów.

To sztuka, która nie wisi w gablotach, tylko żyje na murach, na ulicach, między ludźmi.
Bliżej codzienności niż muzeum.
Bardziej manifest niż pejzaż.

Dzieło, które nie ma się podobać — ma działać

Niektóre obrazy trzeba poczuć, a nie zrozumieć.
Niektóre instalacje mają wywołać bunt, a nie zachwyt.
Czasem odchodzimy od dzieła z poczuciem dyskomfortu — i właśnie wtedy sztuka zrobiła swoje.

Może dlatego jedni patrzą na awangardową rzeźbę i mówią: „To absurd, co w tym pięknego?”,
a inni stoją przed nią bez słów, czując, iż dotknęła czegoś, co trudno nazwać.

Prawdziwa sztuka nie zawsze trafia w oko.
Czasem celuje w duszę.

Końcowa myśl na drogę

Sztuka nie musi być ładna, by była ważna.
Nie musi zachwycić — czasem ma wytrącić z równowagi.
Ma przypominać, iż żyjemy, czujemy, myślimy.

Może następnym razem, gdy staniesz przed obrazem, który wydaje Ci się dziwny, niepokojący, a choćby brzydki, warto zapytać nie „czy mi się podoba?”, lecz:

„Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć?”

Bo może właśnie ta niepokojąca sztuka ma nam najwięcej do powiedzenia.

Koncepcja i opracowanie: Marcel Adamas

Moje książki znajdziecie tutaj:

https://lubimyczytac.pl/wydawnictwo/46097/wydawnictwo-przemyslenia

Idź do oryginalnego materiału