Washington walczył wtedy o statuetkę za najlepszą główną rolę męską za "Huragan" Normana Jewisona. Wcześniej otrzymał za nią Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie i Złoty Glob. Z kolei Spacey wygrał nagrodę Gildii Aktorów i BAFTA za "American Beauty". Ostatecznie w jego ręce trafił także Oscar.Reklama
Denzel Washington i jego "celebrowanie użalania się"
"Pamiętam, iż obróciłem się wtedy i spojrzałem na Kevina. Oprócz ludzi wokół niego nikt nie wstał. Wszyscy patrzyli się na mnie" - wyznał Washington. "Może ja tak odczytywałem tę sytuację. Może miałem wrażenie, iż się na mnie gapią. Po co mieliby to robić? Jak teraz o tym myślę, wydaje mi się, iż raczej tak nie było".
Aktor przyznał, iż bardzo przeżył tę przegraną. "Jestem pewny, iż wróciłem do domu i musiałem się napić. Nie chcę brzmieć, jakbym biadolił: 'Ojej, on wygrał mojego Oscara', czy coś takiego. To nie było tak" - zapewniał.
Washington nie chciał choćby oglądać filmów nominowanych do Oscara podczas kolejnego rozdania i brać udział w głosowaniu. "Powiedziałem [żonie]: 'Mam to gdzieś. [...] Chcesz, to głosuj [za mnie]. Ty je obejrzyj. Ja nie będę tego robił'" - wspominał. "Poddałem się. Zgorzkniałem. Celebrowałem użalanie się nad sobą".
Denzel Washington. Będzie 11. nominacja do Oscara?
Aktor miał już na swoim koncie Oscara za drugoplanową rolę w "Chwale" z 1989 roku. Dwa lata po przegranej za "Huragan" zwyciężył w kategorii pierwszoplanowej za rolę w "Dniu próby". Był drugim Afroamerykaninem w historii docenionym w tej kategorii. W całej swojej karierze Washington miał łącznie dziesięć szans na Oscara. Być może niedługo otrzyma jedenastą nominację za drugoplanową rolę "Gladiatorze II", która zbiera bardzo dobre recenzje.