Pies przerwał ciszęobudziła się ze śpiączki i wymówiła jedno imię, które zmieniło los „wypadku” jej siostry bliźniaczki.
Ich córka od miesięcy leżała w śpiączce, a każdy lekarz, który spojrzał na jej kartę, powtarzał to samo: nie ma nadziei. Gdy Piotr i Oliwia wreszcie znaleźli w sobie odwagę, by się pożegnać, stali przy szpitalnym łóżku, trzymając się za ręce, jakby stali nad przepaścią. Wtedy przez drzwi wpadł wielki biały pies, skoczył do łóżka i zaczął lizać dłoń dziewczyny. Monitory, które dotąd milczały, nagle ożyły. Linie na ekranie drgnęły. Ich córka otworzyła oczy. Później, gdy odzyskała mowę, słowa, które wypowiedziała o ostatnich chwilach siostry, zmroziły rodziców strachem.
Rodzina Nowaków długo czekała na dzieci. Lata mijające w ciszy, wypełnionej tylko nadzieją i kolejnymi próbami. Oliwia podróżowała choćby do świętych miejsc, niosąc modlitwy jak kamienie w kieszeniach, a Piotr towarzyszył jej, trzymając za rękę. W końcu wybrali inną drogęadoptowali nie jedno, ale dwoje dzieci, bo w ich sercach było miejsce dla obojga. Pewnego ranka, gdy mieli jechać do sierocińca, Oliwia poczuła mdłości. Zamiast na wyjazd, poszli do kliniki. Tam usłyszeli niewiarygodną wiadomość: Oliwia była w ciążyjuż w czwartym miesiącu.
Ciąża była trudna. Oliwia spędziła długie tygodnie na leżeniu, licząc kopnięcia pod żebrami. W końcu usłyszeli pierwszy krzykdwie dziewczynki, różowe i zdrowe. Nazwali je po babciach: Katarzyna i Anna. Wszyscy wołali na nie Kasia i Ania.
Lata mijały szybko. Kasia była żywiołembiegała, pływała, śmiała się głośno. Ania wolała spokój: książki, ogród, zwierzęta. Trzy lata przed tragedią Piotr przywiózł do domu Burzę, białego owczarka kaukaskiego. Olbrzym o łagodnym sercu stał się cieniem Ani.
Gdy dziewczyny skończyły osiemnaście lat, Kasia wyjechała na zawody pływackie. Poznała Adama, zaręczyli się. W ciepłą sobotę rodzina miała omówić menu weselne. Kasia nalegała, by zabrać Anię”Nie zaplanujesz uczty bez naszej kucharki!” Gdy wyszli, Burza rzuciła się przed samochód, szczekając jak oszalała. Ania poczuła dziwny lęk, ale wsiadła. Na zakręcie ciężarówka straciła panowanie nad przyczepą. Metalowa konstrukcja przecięła drogę jak nóż.
Z pogruchotanego wraku wyciągnięto trzy osoby. Dwie przykryto. TrzeciąAnięzawieziono do szpitala. Zamiast wesela był pogrzeb. Piotr i Oliwia stali nad grobem jak skamieniali.
Teraz mieli tylko Anię, ale była jak obraz za szybąoddychała tylko dzięki maszynom. Lekarz, doktor Eryk Kowalski, nie poddawał się. Zaproponował eksperymentalną operację. Nowakowie sprzedali, co mogli. Zabieg się nie udał.
Gdy postanowili odłączyć aparaturę, Piotr otworzył furtkę”Jeśli nie wrócimy, Burza niech będzie wolna”. W szpitalu, gdy już mieli się pożegnać, usłyszeli szczekanie. Drzwi wypadły z zawiasów. Wpadła Burza, wskoczyła na łóżko i zaczęła lizać dłoń Ani. Monitory zabiły. Linie drgnęły. Ania otworzyła oczy.
„Burza”, szepnęła. „Słyszałam cię. Dobry pies.”
Gdy odzyskała siły, pewnego wieczoru spojrzała poważnie na rodziców. „To nie był wypadek. Kasia krzyknęła tuż przed uderzeniem… Widziała kierowcę. Wykrzyknęła: 'To'”. Reszta utknęła jej w gardle.
Minęły miesiące. Ania znów chodziła po ogrodzie, a Eryk, który niegdyś walczył o jej życie, wziął jej dłoń i wyznał miłość. Burza szczekała, próbując się wcisnąć między nich.
Ludzie mówili, iż to cudże pies przywołał dziewczynę z krainy bez słów. Piotr i Oliwia nie przeczyli. Wiedzieli, iż to też zasługa lekarzy, pielęgniarek, uporu Eryka. Ale pamiętali dźwięk, który rozległ się tamtego dnia na korytarzuwierne serce, które nie chciało się poddać.
I choć pamięć o Kasi zawsze będzie miała blask i cień, głos Ani, szczekanie Burzy i rytm monitora nauczyły Nowaków jednej prawdy: czasem serce wraca do domu, bo ktoś nie przestaje go wołać.












