Syn Jacka Braciaka szczerze o procesie tranzycji. Musiał pozwać swoich rodziców

film.interia.pl 8 godzin temu
Zdjęcie: materiały prasowe


W niedzielę 12 stycznia 2025 roku w programie porannym "halo tu polsat" gościł Konrad Braciak. Syn znanego i lubianego aktora opowiedział o procesie tranzycji. Skupił się na jego prawnej stronie. Otwarcie przyznał, iż często bywa on upokarzającym doświadczeniem.


W 2021 roku w rozmowie z magazynem "Zwierciadło" Jacek Braciak przyznał, iż ma transpłciowego syna. "Jestem ojcem dwóch córek i syna. Dlatego iż moja córka okazała się mężczyzną w swojej istocie, w swoim wnętrzu, myśleniu, więc w tej chwili mam syna. Miałem kiedyś córkę Jadwigę, a teraz mam syna Konrada. I tak, myślę, iż moje dzieci to ludzie wolni" - wyznał.
"Miałem łzy w oczach, gdy tata powiedział mi o wywiadzie. Nie potrzebowałem tego, bo wiedziałem, iż tata się mnie nie wstydzi, jednak był to ogromny wyraz akceptacji. Tym bardziej iż dany publicznie" - tak Konrad skomentował słowa swojego ojca w wywiadzie dla "Repliki" w 2022 roku. Reklama


"Kiedy dowiedziałem się, iż Konrad jest transpłciowy, przedmiotem mojej troski było tylko to, żeby wszystko odbyło się zgodnie z adekwatnym procesem. Mam na myśli terapię i tak dalej, by do momentu, kiedy stanie się to ostateczne, mówię o zabiegach, operacjach, nie mieć wątpliwości" - podkreślił Jacek Braciak, który towarzyszył synowi w rozmowie z Tomaszem Piotrowskim.


Konrad Braciak o procesie o ustalenie płci. Musiał pozwać własnych rodziców


Gdy Konrad gościł w "halo tu polsat", wrócił do procesu tranzycji, a dokładniej do działań prawnych, które musiał wykonać przed procedurą zmiany płci. Wymagały one od niego między innymi pozwania własnych rodziców. "Gdyby procedura tak nie wyglądała w Polsce, to bym ich nie pozywał, bo nie mam o co. Jednak praktyka sądownicza jest taka, iż należy kogoś pozwać. [...] To jest pozew o ustalenie płci. Tak to się nazywa, ale o co ja pozywam moich rodziców, to nie mam jasności" - mówił.
Konrad Braciak nie ukrywał, iż taki proces jest trudnym doświadczeniem. "Należy usiąść po przeciwnych stronach sali sądowej z własnymi rodzicami i odpowiadać na pytania obcego człowieka o to, jak wygląda moje życie prywatne, jak wyglądają moje plany dotyczące mojego ciała – co nie jest, wydaje mi się w jakikolwiek sposób przedmiotem zainteresowania" - przyznał.
Odniósł się także do doświadczenia innych osób transpłciowych, które wspominają proces przed sądem jako upokarzający. "Są zadawane pytania, zupełnie niezwiązane z tematem. Na przykład pytania o to, z kim się jest w relacji romantycznej, jakiej płci jest ta osoba. Czy jakaś relacja w ogóle jest. To pytanie zostało zadane nie mnie, a mojej mamie" - wspominał. Dodał, iż w jego przypadku nie było aż tak źle. Przydzielona do niego osoba biegła nie zadawała tego typu pytań.
Idź do oryginalnego materiału