„Śmiałam się: mam z alimentów, które były mąż płaci na nasze dziecko, płacić alimenty za brata na jego dzieci?”

twojacena.pl 3 dni temu

Wybuchnęłam śmiechem: czyli ja z alimentów, które mój były płaci na nasze dziecko, powinnam płacić alimenty za brata na jego dzieci?
Zaśmiałam się gorzko. Naprawdę miałam z pieniędzy od Marcina, które są przeznaczone dla naszego syna, utrzymywać dzieci mojego brata? Ale mama uważała, iż wszystko w porządku, iż powinnam go ratować. Ta historia zaczęła się kilka lat temu, gdy moje życie już przypominało chaotyczną telenowelę.

**Rozwód i nowa rzeczywistość**
Rozstaliśmy się z mężem, gdy nasz syn miał pięć lat. Rozwód był koszmarem — kłótnie, podział majątku, sądy. W końcu zostałam sama z dzieckiem, a Marcin zobowiązał się płacić alimenty. Kwota była niewielka — 25% jego minimalnej pensji, choć zarabiał znacznie więcej. W sądzie nie udowodniłam nic więcej. Żyłyśmy z synem skromnie — ja pracowałam w biurze, dorabiałam, a alimenty szły na przedszkole i zajęcia dodatkowe.

Mama zawsze mnie wspierała. Pomagała z dzieckiem, przynosiła zakupy, czasem pożyczała pieniądze. Ale miała jedną słabość — mojego młodszego brata, Pawła. Ma 28 lat i ciągle wpada w tarapaty: traci pracę, rozstaje się z kolejną dziewczyną, zbiera długi. Mama uważała, iż ja, jako starsza siostra, powinnam go „trzymać za rękę”. Nie miałam nic przeciwko drobnym pomocom, ale to, co nastąpiło, zwaliło mnie z nóg.

**Brat i jego „trudna sytuacja”**
Paweł ma dwoje dzieci z dwoma różnymi kobietami. Z pierwszą rozstał się, gdy ich córka miała dwa lata, z drugą — gdy syn skończył roczek. Powinien płacić alimenty, ale oczywiście tego nie robi. Pracuje na czarno, żyje od przypadku do przypadku, a w sądzie „nie ma nic”. Jego byłe partnerki próbowały walczyć, ale bezskutecznie — z pustego kieszenie nie wytrząśniesz.

Aż pewnego dnia mama przyszła do mnie i oznajmiła: „Magda, musisz pomóc Pawłowi. Jedna z jego eks grozi sądem za niepłacenie alimentów. Nie chcesz chyba, żeby siedział?”. Otworzyłam szeroko oczy: „Mamo, a ja tu jaki mam związek? Niech sam się martwi”. Ale mama już wszystko obmyśliła. Oświadczyła, iż powinnam przejąć płatności za Pawła. Przecież mam „dochód” — alimenty od Marcina, to z nich można zapłacić.

**Absurd i rodzinna presja**
Najpierw myślałam, iż to żart. Jak to — zabierać pieniądze mojemu synowi, żeby utrzymywać dzieci Pawła? Ale mama mówiła poważnie. Tłumaczyła, iż powinnam „pomóc rodzinie”, iż Paweł „jest w potrzebie”, a ja jako starsza muszę go ratować. choćby wspominała, jak sama pomagała rodzeństwu za młodu. Próbowałam wytłumaczyć, iż to zupełnie inna sytuacja, iż u mnie każda złotówka jest rozliczona, ale mama nie słuchała.

Co gorsza, Paweł już się o tym dowiedział i uznał, iż to świetny pomysł. Zadzwonił, jęcząc, jak to jest „zaszczuty” i jak ja mogę to „łatwo naprawić”. Byłam wściekła. Spytałam: „Naprawdę chcesz, żebym zabierała Michasiowi, by płacić za twoje dzieci?”. Odparł tylko: „No Magda, wiesz, jak mi źle. A ty masz stabilizację”.

**Mój opór i konsekwencje**
Odmówiłam. Stanowczo. Powiedziałam, iż nie będę okradać własnego dziecka dla ułatwiania życia bratu. Mama obraziła się, nazwała mnie „samolubną” i „niewdzięczną”. Paweł też wściekł się, krzycząc, iż „zostawiłam go na pastwę losu”. Przez tygodnie nie rozmawialiśmy. Czułam się winna, ale wiedziałam, iż postępuję słusznie.

W końcu Paweł znalazł jakieś wyjście — może dogadał się z jedną kobietą, a druga machnęła ręką. Ale mama do dziś uważa, iż powinnam była „iść na ustępstwa”. Czasem mi o tym przypomina, zwłaszcza gdy proszę ją o pomoc z Michasiem.

**Czego mnie to nauczyło**
Ta sytuacja uświadomiła mi kilka rzeczy. Po pierwsze, nie można pozwolić, by rodzina manipulowała poczuciem obowiązku. Kocham ich, ale moje dziecko jest najważniejsze. Po drugie, warto pomagać tym, którzy sami starają się rozwiązać problemy. Paweł natomiast zawsze liczy, iż ktoś go wyręczy. I po trzecie — trzeba umieć mówić „nie”, choćby jeżeli to boli.

Teraz trzymam Pawła na dystans. Z mamą relacje powoli się poprawiają, ale jasno postawiłam granice. jeżeli macie podobne doświadczenia — jak radzicie sięTeraz wiem, iż czasem najtrudniejszą, ale i najbardziej uczciwą decyzją jest postawić na swoim, choćby jeżeli inni tego nie zrozumieją.

Idź do oryginalnego materiału