Smaszcz zabrała głos w sprawie tęczy na placu Zbawiciela. Jedno ją martwi

gazeta.pl 12 godzin temu
Po latach nieobecności słynna tęcza wróci na plac Zbawiciela w Warszawie. Decyzja o odbudowie konstrukcji już teraz generuje olbrzymie emocje. Co o tym pomyśle sądzi Paulina Smaszcz?
Tęcza po raz pierwszy stanęła na placu Zbawiciela w 2012 roku i od samego początku budziła skrajne emocje. Po serii powtarzających się aktów wandalizmu została usunięta z przestrzeni publicznej. Dziś, po dłuższej nieobecności, warszawiacy w głosowaniu zdecydowali o jej powrocie na swoje dawne miejsce. "Plac Zbawiciela bez tęczy to miejsce, które drażni i niepokoi, przypomina o braku. Z tęczowym łukiem może stać się przestrzenią na miarę XXI wieku – otwartą, tętniącą życiem i przyjazną dla wszystkich" – mówiła w rozmowie z portalem NowaWarszawa.pl Małgorzata Büthner-Zawadzka, jedna z osób zaangażowanych w inicjatywę. Decyzja o przywróceniu instalacji ponownie rozbudziła publiczną dyskusję. Głos w tej sprawie zabrała Paulina Smaszcz.


REKLAMA


Zobacz wideo Serowska o stosunku do Smaszcz. Zapytaliśmy ją o dramę z Kurzajewskim


Paulina Smaszcz otwarcie o przywróceniu tęczy. Jedno ją martwi
Choć nowa tęcza ma być wykonana z odpornych na zniszczenia i warunki atmosferyczne, trwałych materiałów, to wiele osób wciąż obawia się, iż konstrukcja, podobnie jak to było w poprzednich latach, stanie się obiektem ataków i celowych aktów wandalizmu. - Obawiam się, iż niestety ta tęcza będzie regularnie niszczona, bo nasze społeczeństwo jest bardzo podzielone, co pokazały wybory, więc jedni będą budować i stawiać, a inni będą niszczyć i opluwać - mówiła w rozmowie z Plotkiem Paulina Smaszcz. - Dopóki jako społeczeństwo nie dojrzejemy, nie dorośniemy, nie wyedukujemy się, to będzie nam wszystkim bardzo trudno i ta walka się nie skończy - dodała.


Paulina Smaszcz zwróciła uwagę na istotny problem. Wspomniała o społecznym ostracyzmie
Zdaniem Smaszcz każdy powinien żyć tak jak chce - w zgodzie ze swoją etyką, moralnością i wartościami, które wyznaje i które są dla niego fundamentem codziennych decyzji. - Uważam, iż na świecie jest miejsce dla wszystkich. (...) Nikt kto nie krzywdzi - bo to są ludzie, którzy nie krzywdzą - nie powinni być zwalczani i nie powinni odczuwać, iż nie ma dla nich miejsca. Ta społeczna niestrawność, ale też społeczny ostracyzm powoduje, iż bardzo młodzi ludzie, którzy są homoseksualni, nie mają zaufania do rodziców, do środowiska, stąd próby samobójcze, lęki i smutki. Nikt z nas nie ma prawa mówić komuś, jak ma żyć, gdzie ma żyć i go opiniować - zwracała uwagę.
Idź do oryginalnego materiału