SEQUENCE BREAK. Najgorsze science fiction w historii?

film.org.pl 1 dzień temu

„Szukaj między zerem a jedynką” – mówi bohaterka Sequence Break, podsuwając widzom ocenę filmu.

Młody mężczyzna imieniem Oz pracuje w sklepie ze starymi konsolami gier wideo. Technologiczne artefakty z lat 70., 80. i 90. to cały jego świat: Oz poświęca każdą chwilę na naprawę uszkodzonego sprzętu i nieśmiało marzy o karierze programisty. Ale jego przyszłość zawodowa staje pod znakiem zapytania, gdy właściciel sklepu, poczciwy Jerry, oznajmia mu, iż musi zamknąć interes z powodu problemów finansowych. Tego samego wieczoru Oz poznaje w barze Tess, ekscentryczną i bardzo bezpośrednią dziewczynę, która wcześniej odwiedziła sklep. Po krótkiej rozmowie Oz i Tess idą na randkę i gwałtownie się w sobie zakochują. Tymczasem do sklepu dociera koperta z płytą główną, którą Oz podłącza do konsoli, dzięki czemu odkrywa dziwną, nieznaną mu wcześniej grę. Granie w nią powoduje jednak niepokojące skutki uboczne: utratę poczucia czasu i gwałtowne torsje. Na domiar złego w okolicy grasuje tajemniczy mężczyzna, który jest w jakiś sposób związany z niebezpieczną grą.

Podobno u podstaw Sequence Break legła miejska legenda o Polybiusie – konsoli z grą wideo, która rzekomo pojawiła się w kilku salonach gier na przedmieściach Portland w 1981 roku. Rozgrywka miała być uzależniająca i mieć negatywny wpływ na graczy (najczęściej małoletnich): mówiło się o amnezji, napadach padaczkowych, nocnych koszmarach, halucynacjach, chorobach psychicznych, a choćby o zaginięciach i nagłych zgonach. Oliwy do ognia dodawała pogłoska o… facetach w czerni, którzy podobno zjawiali się w salonach, spisywali dane zawarte w konsoli z Polybiusem, a potem znikali, co przyczyniło się do spekulacji, jakoby gra ta była w rzeczywistości tajnym wojskowym projektem zleconym przez amerykański rząd w celu obserwacji społeczeństwa i przeprowadzania eksperymentów podobnych do programu MKUltra. Ale istnienie Polybiusa (porównywanego do prawdziwych gier w rodzaju Cube Quest i Tempest) nigdy nie zostało oficjalnie potwierdzone.

Fascynująca historia Polybiusa była jedyną cenną schedą po obejrzeniu Sequence Break, dawno bowiem nie widziałem filmu tak fatalnie zrealizowanego na każdym poziomie: pretekstowa fabuła, wymuszony wątek romantyczny, drewniane aktorstwo, tandetne efekty specjalne, stroboskopowy montaż, nieudolna reżyseria, bełkotliwe dialogi… Zdaje się, iż Skipper mierzył wysoko, da się tutaj wyczuć inspirację np. Odmiennymi stanami świadomości (1980) Kena Russella oraz Wideodromem (1983) i eXistenZ (1999) Davida Cronenberga, ale te ambicje zostały pogrzebane przez kompletną amatorszczyznę – i nie chodzi o niski budżet, bo za małe pieniądze można dokonać rzeczy wielkich [czego dowodem Primer (2004) Shane’a Carrutha], ale o absurdalny scenariusz. Ten film po prostu nie ma sensu, jest natomiast mocnym kandydatem do tytułu najgorszego science fiction w historii ex aequo ze Starcrash (1978) Luigiego Cozziego. Ale tamten film był przynajmniej zabawny.

Idź do oryginalnego materiału