Satomimagae – Taba

nowamuzyka.pl 16 godzin temu

Zarosnąć emocjami.

Japońska artystka tworząca jako Satomimagae wyśpiewuje od wielu lat eteryczne piosenki, tworząc własną orbitę poza medialnym pędem i dopominaniem się o tani poklask. Pod tą nazwą funkcjonuje od 2003 roku. To jedna na debiutancki album „Awa” trzeba było poczekać dziewięć lat. Kolejne płyty Satomimagae „Koko” i „Kemri” ukazały się w wytwórni White Paddy Mountain prowadzonej przez Chihei Hatakeyamę. A wydawnictwem „Hanazono” (2021) trafiła do katalogu nowojorskiej oficyny RVNG Intl., gdzie również pojawił się najnowszy materiał Japonki.

Satomimagae, fot. Norio

„Taba” w języku japońskim jest terminem oznaczającym wiązkę lub grupowanie różnych rzeczy, co też ma odbicie w formie zaprezentowanych tu bardzo intymnych, ulotnych utworach. – „Myślałam o tym, jak postrzegamy ludzi jako grupę i jednostki w grupie” – opisuje Satomi. „Jak grupy są połączone, a także jak istnieją granice. Świadomość, iż jesteśmy tylko jednym elementem w kolektywie (taba), a jednak niewidoczne doświadczenia i wspomnienia każdej jednostki pozostają gdzieś, wpływając na nas lub społeczeństwo, nie zdając sobie z tego sprawy. Jesteśmy małymi kropkami w masie”.

Istotny wpływ na kształt „Taba” miała kooperacja Satomimagae z Duenn na „境界 Kyokai” (2023), dając Satomi szersze spojrzenie na konstruowanie swoich piosenek opartych u źródła o gitarę akustyczną i głos. Kiedy zaczynamy nasłuchiwać „Ishi” to bardzo gwałtownie można sobie uświadomić, iż będziemy mieć patchworkowe tkanie melodii, faktur z dokładaniem do nich kolejnych, i kolejnych warstw. Satomi śpiewa zarówno w ojczystym, jak i języku angielskim, a przepiękna ballada „Many” z ambientową głębią pokazuje to drugie słowne oblicze. I tak na przemian, bo już w „Tonbo” i „Horo Horo” słyszymy język japoński, ale też fragmenty nagrań terenowych czy syntezatory.

Satomi z niezwykłą swobodą bawi się rytmiką, dynamiką i następnie zamienianiem wszystkiego w emocjonalne stany („Mushi Dance”). W „Spells” wybrzmiewają dodatkowo dźwięki klarnetu Yuya Shito, jednocześnie pokazując Satomi w roli najwyższej klasy songwriterki. Być może dobrym punktem odniesienie byłoby wskazanie na Mazzy Star.

„Nami”, a szczególnie „Wakaranai” brzmi jak zagubiona perełka wyłowiona z najlepszego okresu 4AD. Są to krótkie, „kruche” utwory nieprzekraczające czterech minut i to jest ich jeden z atutów, choć w wielu momentach ma się ogromną ochotę, aby muzyka Satomi trwała w nieskończoność. Przykład? Wsłuchajcie się w obezwładniające „Dottsu” z piano Rhodesem autorstwa Akhira Sano czy „Kodama” z wplecioną linią syntezatora przez Norio. Minimalizm, wyczucie i szlachetność form.

Wciągający melancholią „Tent” to song z kolei pokroju Marka Kozelka (Sun Kil Moon, Red House Painters). Niczym nie ustępuje kolejna znakomita piosenka „Metallic Gold”, która bardzo rezonuje z tegoroczną płytą Ethel Cain. Podobnie jak „Omajinai”. Album zamyka „Ghost” z wielowarstwowym przekazem w postaci elektronicznych mięsistych basowych masaży w otoczeniu akustycznej gitary i eterycznego głosu Satomi. Ci, którzy zdobędą japońską wersję CD usłyszą na koniec bonus track pod tytułem „Kabi” będący p r z e p i ę k n ą codą.

Czy „Taba” to jedna z moich ulubionych płyt tego roku? Zdecydowanie, tak! Satomi absolutnie oczarowuje swoimi niekonwencjonalnymi piosenkami, podobnie jak w tym roku wspomniana wcześniej Ethel Cain. Jak popatrzymy z dalszej perspektywy na to, co stworzyła japońska artystka – i mając w pamięci historię muzyki – to rzecz jasna nic nowego, a jednak można i dziś napisać minimalistyczne utwory na gitarę, głos i – wbrew pozorom – wiele instrumentalno-elektronicznych ozdobników, które kruszą w pył najtwardsze wyobrażenia – a choćby uprzedzenia – o muzyce współcześnie tworzonej. Od tych piosenek nie ma ucieczki, one wrastają w serce.

RVNG Intl. | kwiecień 2025


Strona Satomimagae: https://satomimagae.jp/index.html

Strona RVNG Intl.: https://igetrvng.com/

FB: https://www.facebook.com/rvngintl

Idź do oryginalnego materiału