Rok 1984 – recenzja książki. Śledzi mnie oko Wielkiego Brata

popkulturowcy.pl 4 godzin temu

George Orwell wielkim pisarzem był i z pewnością było mu ciężko z tak przenikliwym umysłem. Rok 1984 to obok Folwarku zwierzęcego jedno z jego największych dzieł. Nic więc dziwnego, iż co i raz pojawiają się nowe wydania klasyki, przypominając nam, iż Wielki Brat (wciąż) patrzy.

Rok 1984 przeczytałam sobie dobre kilka lat temu w oryginale, zafascynowana meandrami języka i zjawiskiem double-think. Teraz natomiast nadarzyła się okazja, aby przeczytać klasykę w rodzimym języku – a do tego z nowym tłumaczeniem. Do tego wydania Orwella Wydawnictwa Helion mają wspólną szatę graficzną i ilustracje, które budzą niepokój równie dobrze, jak treść książki.

Winston Smith żyje w świecie, w którym jest nieustannie obserwowany przez partię rządzącą. Wielki Brat patrzy z każdego plakatu, a najmniejsza oznaka niesubordynacji oznacza ewaporację – całkowite wymazanie z dokumentów i pamięci innych. Partia osiągnęła niemożliwe: przekonała ludzi, iż zawsze ma rację. choćby wtedy, kiedy zmienia zdanie; kiedy zmienia sojusze; kiedy nakazuje zmienić przeszłość, aby dopasować ją do swojej narracji. Winston wie o tym wszystkim. Ale co może zrobić? Jedyne, co ma na własność, to wnętrze swojego umysłu.

Fot. Wydawnictwo Sploty

Rok 1984 to lektura, która męczy i obciąża. Tego nie da się ukryć, po prostu nastrój niepokoju, paranoja i nieustanna obserwacja tak silnie oddziałowują na czytelnika, iż nie da się nie odczuć tych samych obaw, co bohater. Z pewnością powtarzam się z opinią na temat kunsztu Orwella, ale rzeczywiście potrafił on trafnie malowac obraz ponurej rzeczywistości.

Trudno oceniać książkę, którą po raz pierwszy wydano w 1949 roku. Orwell odział swój komentarz społeczny w poszewkę przyszłości, nakreślał swoje obawy i obnażał mechanizmy. Dzisiaj choćby na sam tytuł Rok 1984 patrzy się inaczej z perspektywy czasu, po rzeczywistości PRL-u pełnego kombinowania i donosicielstwa. Wcale nie trzeba pamiętać tego okresu na własnej skórze, aby odczuć zmiany.

Pytanie, czy warto dzisiaj wracać do takich treści, sięgać po trafną klasykę. Moje zdanie – którę myślę wiele osób podziela – brzmi: jak najbardziej. Raz jeszcze powiem w swojej recenzji prozy Orwella, iż jego treści nie deaktualizują się tak, jakbyśmy tego chcieli. Dekady mijają, a takie książki przypominają nam, iż wcale nie stoimy na stabilnym gruncie i choć może rzeczywistość nie odzworowuje wiernie wizji świata Roku 1984, to krytyczne spojrzenie nikomu nie zaszkodziło.

Szkoda więc nie skorzystać z okazji – po prostu.

Powyższy tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Sploty. Dziękujemy!

Fot. główna: Kolaż z użyciem oficjalnej okładki.

Idź do oryginalnego materiału