Apetyt rośnie w miarę oglądania, szczególnie jeżeli zostaniemy przyzwyczajeni do bardzo dobrze zbudowanych i wciągających historii – czy tak będzie także w przypadku „Reżimu” od HBO?
Można oczekiwać znacznie więcej od stacji, która już dała nam tak ostrą satyrę polityczną, jak Figurantka (tyt. oryg. Veep), a także po jednym z najbardziej despotycznych tyranów, jaki kiedykolwiek pojawił się na małym ekranie, w postaci barona medialnego Sukcesji (tyt. oryg. Succession) Logana Roya. Serial Reżim (tyt. oryg. The Regime), który zadebiutował właśnie w HBO Max i zebrał niezbyt dobre recenzje, z pewnością nie brakowało mu pomysłu oraz mocy gwiazdorskiej obsady.
W autokratyczną kanclerz anonimowego kraju Europy Środkowej wcieliła się Kate Winslet, która w swojej roli walczy z coraz większymi urojeniami, jest także germofobką1 ukrytą w luksusowym hotelu, który zamieniła w swój osobisty pałac. Twórca serialu Will Tracy pracował wcześniej jako scenarzysta przy serialu Sukcesja.
Wszystko to powinno być równoznaczne z telewizyjnym samograjem, jednak w jakiś dziwny sposób składa się na przeważnie powierzchowny dramat prestiżowy, który (jestem pewien) chce opowiedzieć coś o władzy i korupcji, ale nigdy do końca nie wprost. Reżim okazuje się zbyt szeroką karykaturą despoty – oscyluje w obszarach czarnej komedii i nie jest ani zabawny, ani strasznie mroczny.
Spektakl z pewnością wygląda świetnie, począwszy od wspaniałego Wersalu kanclerz, poprzez eleganckie mundury jej asystentek, a skończywszy na długich ujęciach kanclerz Eleny Vernham (Winslet) maszerującej korytarzami wyłożonymi czerwonym dywanem z energią głównej bohaterki.
Jednak ta szczególna prawicowa kleptokracja sprawia wrażenie, jakby była po prostu zszyta z części zamiennych analogii z prawdziwego świata. Jak na przykład desperacja kanclerz, by odnieść sukces, podczas gdy jej skrajnie prawicowy ojciec zawiódł niczym Marine Le Pen. Pracuje nad tym, aby jego marginalna rola znalazła się w głównym nurcie i nie przeminęła, a także wciąż rozmawia z pozostałościami jego zwłok, które przechowuje w szklanej gablocie. Tymczasem jest tak przekonana o zgniliźnie otaczającego ją powietrza, iż jej fobia prowadzi ją do połykania tlenu ze zbiornika, gdy nie zwraca się do swojego narodu. Podsumowując, jest to hipnotyzujący występ Winslet.
Głosy na Rotten Tomatoes, które Reżim, zarówno ze strony krytyków, jak i widzów, mogą również sugerować, iż ostatecznie nie czas teraz na seriale telewizyjne o autorytaryzmach destabilizujących życie w Europie.
Zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z prawdziwą, grożącą wszystkim wojną nuklearną, organizowaniem bezkarnie śmierć swoim przeciwnikom politycznym i zakłamywaniem rzeczywistości w cywilizowanym świecie.Podejrzewam, iż HBO mogło znaleźć bardziej otwartych widzów dla serialu w świecie, w którym – zapożyczając słowa Morrisseya – nie było tak wielu „rosnących w siłę złych ludzi”.
- Lęk o bycie zarażonym (mysofobia/germofobia) jest częstym zjawiskiem pojawiającym się np. w przebiegu zaburzeń lękowych czy zaburzenia obsesyjno-kompulsyjnego (OCD) i w literaturze opisywany jest jako uciążliwa obawa o bycie zakażonym lub zakażenie innych poprzez drobnoustroje, z którymi styka się człowiek. (za mp.pl) ︎
źródło: BGR