"Reniferek" to mroczna historia, którą warto teraz obejrzeć na Netfliksie – recenzja brytyjskiego serialu

serialowa.pl 8 miesięcy temu

„Reniferek” Richarda Gadda to świetna, chociaż mimo czarnego humoru bardzo mroczna historia prześladowania, traumy i psychologicznych uwikłań, z genialną rolą Jessiki Gunning.

Po cichu, bez większej promocji, w dniu, kiedy wszyscy spoglądali raczej w stronę pełnego rozmachu „Fallouta”, na Netfliksie pojawił się skromny brytyjski „Reniferek” („Baby Reindeer”). Siedmioodcinkowa produkcja oparta na cenionym monodramie (i na osobistych traumatycznych doświadczeniach) Richarda Gadda, który sam autor zaadaptował na scenariusz serialu, to w przeciwieństwie do dystopii stworzonej na podstawie gry tytuł niszowy. Jednak przegapienie go byłoby sporym błędem. Chyba iż ktoś wie, iż ma właśnie słabą odporność psychiczną, i nie chce sobie jej dodatkowo osłabiać, bo „Reniferek” za pieszczotliwym tytułem kryje mrok i chaos ludzkich niepewności, podobnie jak czają się one za tym pozornie czułym określeniem, którym Martha (Jessica Gunning, „Wyjęci spod prawa”) nazywa Donny’ego (Gadd).

„Reniferek” – o czym jest psychologiczny serial Netfliksa

Pisząc o serialu Gadda, mam w głowie „Fallouta” też dlatego, iż w historii o dwudziestokilkuletnim Donnym, mieszkającym w Londynie szkockim komiku bez sukcesów, pracującym w barze i mieszkającym z matką (Nina Sosanya, „Dobry omen”) byłej dziewczyny (Shalom Brune-Franklin, „Turysta”), nie potrzeba żadnej bomby atomowej, by życie stało się piekłem. Wystarczą, jak u Sartre’a, inni ludzie, ale i sam bohater robi wiele, by sobie egzystencję utrudnić autodestrukcyjnymi zachowaniami. Gdy w pubie pojawi się Martha, a Donny ulegnie współczuciu i zaoferuje jej darmową herbatę, frustrująca, ale względnie stabilna codzienność mężczyzny rozpadnie się w pył.

„Reniferek” (Fot. Netflix)

Kobieta po czterdziestce, samotna, ewidentnie nieprzystosowana społecznie i emocjonalnie zaburzona, stanie się stalkerką Donny’ego. W typowym serialu dostalibyśmy opowieść o prześladowaniu i próbie jego zakończenia – w „Reniferku” natomiast dostajemy, w ramach prowadzonej z offu narracji bohatera, jego autowiwisekcję, próbę wytłumaczenia, czemu przez pół roku nie zgłosił sprawy policji, a i potem zdawał się robić wiele, by z obecności Marthy nie rezygnować. Analizie mechanizmów stalkingu, od hurtowych maili (tym bardziej przerażających, iż często widzimy je, w ich niespójności i agresji, napisane na czarnym ekranie) przez osaczanie „na żywo” po krzywdzenie nie tylko obiektu prześladowania, ale i najbliższych mu osób, towarzyszy w „Reniferku” śledzenie przez Donny’ego źródeł jego ryzykownego pobłażania niebezpiecznej kobiecie.

Serial Reniferek to opowieść nie tylko o stalkingu

Im dalej, tym niebezpieczniejszej – co dobrze oddaje naturę stalkingu. Z czasem eskalacja przemocy obejmie Teri (Nava Mau, „Pokolenie”), kobietę trans, z którą Donny chce się związać, ale z którą nie jest zupełnie szczery. Dławi go niepewność wobec własnej, niemieszczącej się w patriarchalnych standardach, męskości oraz przez wstyd towarzyszący mu w seksualnych relacjach. Martha zacznie niszczyć mu kolejne aspekty życia, zmusi do wyprowadzki, ośmieszy w pracy, przerwie sceniczne występy, nastraszy jego rodziców (Amanda Root, „Patrick Melrose”, Mark Lewis Jones, „Ciała”), ale Donny, po wybuchach wściekłości, będzie wciąż wracał do bagatelizowania sprawy na zmianę z pozornie mającymi rozwiązać problem działaniami, które tylko pogorszą sytuację.

„Reniferek” (Fot. Netflix)

Co Donny ma z tej relacji? Jak mocno na jego reakcje wpłynęło niskie poczucie własnej wartości, podsycane niepowodzeniem na scenie? A może chodzi o traumy z przeszłości? I tu wkracza retrospektywny, dłuższy od pozostałych, odcinek 4., słusznie poprzedzony ostrzeżeniem, iż podejmuje temat przemocy seksualnej i może być trudny w odbiorze. Jest choćby bardzo trudny, ale w ogóle cały „Reniferek” mógłby zostać obwarowany różnymi przestrogami, bo chociaż Gadd używa w wielu momentach czarnego humoru jako metody opowiedzenia o krzywdzie, to ogólna intensywność serialu może wytrącić z równowagi.

Donny w swojej autoanalizie sięga w tak mroczne rejony psychiki, iż na tym tle bledną – koszmarne przecież – nieudolność policji wobec stalkingu oraz brak zrozumienia, iż mężczyzna, choćby jeżeli to statystycznie rzadsze, też może być ofiarą molestowania. Wśród tych strasznych kwestii systemowych, na zewnątrz, i tak najgorsze jest to, co dzieje się w środku, w głowie, nie tylko Marthy, ale i jej ofiary.

Reniferek – doskonałe aktorstwo i mroczne diagnozy

„Reniferek” zadaje wiele niewygodnych pytań o poczucie winy. Poczucie winy ofiary molestowania (przy czym samooskarżenia, które padają najczęściej z ust kobiet, rzuca tu wobec siebie mężczyzna), w oczywisty sposób niezwiązane w faktyczną winą, ale bardzo silne. Poczucie winy prześladowanego wobec ewidentnie chorej kobiety, którą – świadomie? bezwiednie? – zachęcił do interakcji i której urojeń drastycznie nie uciął. Poczucie winy osoby, która przez swoją traumę i swoje pragnienia nie przystaje do „reszty”, a tak bardzo chce pasować. W których momentach przez Donny’ego przemawia trauma, a kiedy jest to „prawdziwy” on? choćby jeżeli ileś spraw uda mu się doprowadzić do końca, bohater serialu nie ucieknie przecież od siebie, a finał wybrzmi przez to dość gorzko.

„Reniferek” (Fot. Netflix)

Gadd i Gunning są rewelacyjni. Aktor i scenarzysta przekonująco gra człowieka rozpadającego się wewnętrznie i mającego siłę już tylko na udawanie, iż wszystko jest w porządku. Natomiast Gunning jest absolutnie przerażająca w momentalnym przechodzeniu od delikatności, perlistego śmiechu, wzbudzania współczucia do wściekłości, w której cała się zmienia. Świetnie wypada też Mau w roli kobiety, która wie, czego chce i ile już przepracowała. Jako terapeutka i jako osoba narażona już wcześniej na prześladowanie, widzi, z czym ma tu do czynienia, i nie pozwoli Donny’emu pociągnąć się z powrotem w nienawiść do siebie samej i ukrywanie się przed światem.

Reniferek – dlaczego warto oglądać serial Netfliksa?

Reżyseria Weroniki Tofilskiej („Mroczne materie”) i Josephine Bornebusch („Siostry na zabój”) podkreśla napięcie między postaciami. Wiele tu zbliżeń na twarze, a więc i na emocje. Fenomenalnie wypada dziesięciominutowy sceniczny monolog Donny’ego. Do tego świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa, nieraz o ironicznej wymowie. A wszystko spójnie działające na rzecz jednego z najlepszych psychologicznych komediodramatów (z naciskiem jednak na dramat) serialowych, jakie widziałam w ostatnich latach. „Reniferek” z bezlitosną precyzją prowadzi bowiem przez motywacje i emocje, choćby te najmniej przyjemne i najtrudniejsze do zrozumienia dla tych, którzy takich doświadczeń nie mieli.

„Reniferek” (Fot. Netflix)

Ten serial nie boi się pokazać, iż można być w niekwestionowany sposób czyjąś ofiarą, a przy tym mieć problemy ze sobą, które uniemożliwiają „adekwatne” według ogółu reagowanie na krzywdę. Już pojawiają się porównania do „Fleabag„, głównie ze względu na monodramatyczny rodowód i wiwisekcje głównych postaci, ale też z „Mogę cię zniszczyć” ze względu na tematykę i niejednoznaczność postaw. Dodałabym jeszcze 2. sezon „Feel Good„, nie tylko przez komediową profesję głównych postaci, ale też wobec poczucia zagubienia i autodestrukcji kontrastującej ze sceniczną personą.

Równocześnie jednak, mimo luźnych serialowych skojarzeń, „Reniferek” okazuje się wyjątkowy, odrębny. I choć obawiam się, iż pozostanie w niszy, nie zdobywając kultowej pozycji „Fleabag” – nie jest zresztą może aż tak spektakularny, chociaż jest naprawdę świetny – to w swoim skromnym zakresie zamierzam propagować ten niepozorny serial. Trochę (auto)terapeutyczny, a trochę burzący nasze przekonania o tym, co i dlaczego wydarza się między ludźmi oraz w pojedynczym człowieku. Odpowiedzi nie są szczególnie krzepiące. Ale przecież w najlepszych serialach (z nielicznymi wyjątkami typu „Parks and Recreation” czy „Ted Lasso”) rzadko takie są.

Reniferek dostępny jest na Netfliksie

Idź do oryginalnego materiału