RECENZJA serialu "Fallout". Czy to udana adaptacja gry wideo?

filmweb.pl 6 miesięcy temu
Już jutro (11 kwietnia) na Prime Video trafi cały pierwszy sezon adaptacji "Fallout". Serialowy "Fallout" to jedna z najbardziej wyczekiwanych produkcji tego roku. Czekają na niego nie tylko miłośnicy gry ciekawi, jak twórcy poradzą sobie z przeniesieniem jej na ekran, ale i widzowie, którzy lubią wykreowane światy w gatunku science-fiction.

My już "Fallouta" widzieliśmy i możemy Wam zdradzić, czy pokładane w serialu nadzieje zostały spełnione. Swoimi wrażeniami dzieli się Michał Walkiewicz. Fragment jego recenzji znajdziecie poniżej, a całą można już przeczytać na karcie "Fallouta" TUTAJ.

***


Recenzja serialu "Fallout" | Prime Video


W jasność
autor: Michał Walkiewicz

"Wojna. Wojna nigdy się nie zmienia" – czytamy w każdej recenzji gry "Fallout", zwykle już w pierwszym zdaniu. Nie będę jednak zarzucał sobie i innym intelektualnego lenistwa. To nie nasza wina, iż wymyślając opowieść o drzemiących w nas, autodestrukcyjnych impulsach, twórcy od razu trafili w dziesiątkę: "Szczegóły zwykle są nieistotne, a powody, jak zawsze, ludzkie". Wojna, istotnie, nigdy się nie zmienia.


Niektórzy błędnie przypisują te słowa osiemnastemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych Ulissesowi T. Grantowi. Popkultura wie jednak swoje. Wszystko zaczęło się od basowego głosu Rona Perlmana, który w 1997 roku po raz pierwszy zaprosił nas na Pustkowia – cmentarz ludzkości zdziesiątkowanej konfliktem nuklearnym. W serialu, będącym śmiałą próbą obłaskawienia fanów cyfrowego uniwersum, to zdanie również pada, choć w nieco innym kontekście. Nie mogę zdradzić, kto i dlaczego je wypowiada. Mogę natomiast napisać, iż są jak cios obuchem w potylicę. To zresztą scena, która funkcjonuje jako elegancka metafora samego serialu – jak większość udanych adaptacji, "Fallout" ofiarowuje siostrzanemu medium coś od siebie. Opowieść o skutkach ludzkiego instynktu śmierci wpisana jest we współczesny, kulturowy kontekst.

Zaczyna się tam gdzie zwykle, czyli w Krypcie – podziemnym azylu dla ocalałych bogaczy, będącym szczytem korporacyjno-technologicznej myśli. To tam poznajemy wychowaną pod kloszem Lucy (Ella Purnell), w której oczach tli się niemal dziecięca naiwność. Kulturowy konflikt pomiędzy odklejonymi od postapokaliptycznej rzeczywistości mieszkańcami schronów a zahartowanymi przez życie i radioaktywny opad mieszkańcami powierzchni organizuje tu całą akcję. Gdy w pościgu za uprowadzonym ojcem bohaterka decyduje się opuścić przytulny bunkier, rzeczywistość błyskawicznie cofa jej taryfę ulgową. Bolesna prawda ma twarz Maximusa (Aaron Moten) – aspirującego kadeta z tzw. Bractwa Stali, czyli militarnej junty z autokratycznymi ambicjami oraz bezimiennego Ghula (Walton Goggins), który życie gwiazdora filmowego zamienił na dolę łowcy nagród. Ten pierwszy wygląda na tchórza. Ten drugi strzały ostrzegawcze oddaje między oczy. Co może pójść nie tak?

Całą recenzję serialu "Fallout" znajdziecie TUTAJ.

serial "Fallout" – fabuła



"Fallout" to serial oparty na jednej z najlepszych gier wideo wszech czasów. Opowiada o doli i niedoli w świecie, w którym niemal nic już nie zostało. Od apokalipsy minęło 200 lat, a dobrotliwi mieszkańcy luksusowych schronów nazywanych kryptami są zmuszeni do powrotu do niezwykle złożonego, radośnie dziwacznego i skrajnie brutalnego świata, który czeka na powierzchni.

serial "Fallout" – zwiastun





Idź do oryginalnego materiału