
Płyta tygodnia 27.10-2.11
To była najdłuższa przerwa fonograficzna w karierze Anny von Hausswolff. "Iconoclasts" ukazuje się po pięciu latach od premiery "All Through Fly". jeżeli zaś liczyć od ostatniej płyty ze śpiewem i instrumentarium wykraczającym poza organy piszczałkowe - czyli od "Dead Magic" - to trzeba doliczyć kolejne dwa lata. W międzyczasie o Annie zrobiło się dość głośno, gdy w grudniu 2021 odwołano dwa francuskie koncerty po protestach katolickich fundamentalistów i obawach o bezpieczeństwo uczestników. Wszystko dlatego, iż występy miały się odbyć w kościołach - jedynych obiektach dysponujących organami, instrumentem kompletnie nienadającym się do transportu - a von Hausswolff zdarzyło się kiedyś śpiewać o uprawianiu miłości z diabłem; to autentyczny, ale wyrwany z kontekstu cytat z opowiadającej o uzależnieniu piosenki "Pills". Sytuacja tym bardziej kuriozalna, iż podczas występów miał być prezentowany wyłącznie instrumentalny repertuar. Być może właśnie do tamtych wydarzeń nawiązuje obrazoburczy tytuł nowego wydawnictwa.
Na "Iconoclasts" wraca pełny zespół towarzyszący, zresztą bardziej rozbudowany niż na wcześniejszych wydawnictwach. Poza standardowym zestawem gitarzystów, klawiszowców i bębniarzy, w nagraniach istotną rolę odgrywa grający na saksofonie oraz klarnecie Otis Sandsjö, a także siedmioosobowa sekcja smyczkowa. Dęciaki to na płycie von Hausswolff całkowita nowość, a smyczki pojawiły się już na "Dead Magic", choć w nie takiej ilości. Ponadto na albumie nie zabrakło gości, co również stanowi pewne novum: jest wśród nich rockowy weteran Iggy Pop, ale też debiutująca w obecnej dekadzie, zyskująca coraz większą popularność Ethel Cain.
Czytaj też: [Recenzja] Anna von Hausswolff - "Dead Magic" (2018)
"Iconoclasts" jest więc albumem bogatszym brzmieniowo od poprzednich, przynoszącym nowe rozwiązania aranżacyjne, ale stylistycznie wciąż mieści się gdzieś na pograniczu art popu i neoclassical darkwave, doraźnie z innymi wpływami. Że nie będzie rewolucji, a tylko lekka ewolucja, można się było przekonać jeszcze przed premierą, gdy na przestrzeni kilku tygodni ujawniono aż pięć z dwunastu utworów. Wśród nich znalazły się oba wspomniane duety. Popa śpiewającego w tak zwiewnym, melancholijnym kawałku, jak "The Whole World" z akompaniamentem gitary akustycznej i przestrzennych klawiszy, nie było w moim muzycznym bingo. Swoją drogą, jeżeli Anna chciała skontrastować swój śpiew niskim, monotonnym głosem męskim, to bardziej naturalnym wyborem byłby choćby Michael Gira, do którego artystka powinna mieć kontakt, bo parę lat temu sama śpiewała na płycie "Leaving Meaning" grupy Swans. Iggy'ego partia jest, niestety, mocno wymęczona. O wiele lepiej wypada duet z Cain w "Aging Young Women", gdzie głosy obu wokalistek bardzo ładnie się uzupełniają, a towarzyszy temu dość subtelny, mimo nieco baroque-popowej estetyki, akompaniament z dużą rolą smyczków oraz dodatkiem dęciaków i organów piszczałkowych.
Taki quasi-piosenkowy charakter mają też dwa inne z singli: "Stardust" - oparty na bardziej wypuklonych partiach sekcji rytmicznej, z przesterowanym basem - oraz "Facing Atlas", utwór subtelniejszy, z początku niemal ambientowy, a w dalszej części nabierający dynamiki, łącząc niemal taneczny rytm z potężnymi syntezatorami w stylu ścieżki dźwiękowej "Blade Runner". Zdecydowanie mniej singlowy charakter ma "Struggle with the Beast", blisko dziewięciominutowy utwór, z rozbudowanym wstępem, z zadziorną, ale melodyjną solówką saksofonu na pierwszym planie, w towarzystwie energetycznej, wyeksponowanej perkusji oraz przeróżnych brzmień klawiszowych. Gdy w czwartej minucie wchodzi wokal, robi się już bardziej konwencjonalnie, by po kolejnych dwóch minutach Anna zaczęła trochę bardziej eksperymentować z głosem - szkoda, iż tylko przez chwilę. pozostało intensywny, transowy final bez śpiewu, zamykający utwór spójną klamrą.
Czytaj też: [Recenzja] Anna von Hausswolff - "The Miraculous" (2015)
Z albumowych utworów na szczególne wyróżnienie zasługuje "An Ocean of Time", nagrany we współpracy z serbskim twórcą muzyki elektronicznej, Abulem Mogardem. To ośmiominutowe nagranie o onirycznej, lekko niepokojącej atmosferze, z delikatnymi partiami wokalnymi zatapiającymi się w dark-ambientowych drone'ach. Najdłuższy na płycie, przekraczający 11 minut utwór tytułowy po intrygującym, masywnym wstępie gwałtownie nabiera piosenkowego charakteru, by w dalszej części jeszcze kilkakrotnie zmienić charakter: jest tu fragment z akompaniamentem samych smyczków, a choćby elektroniczne zwolnienie z solówką saksofonu. Nierówny to utwór, który bywa ciekawy, ale w bardziej konwencjonalnych momentach robi się dość nijako. Podobny problem mam z pozostałymi stosunkowo długimi kawałkami: "The Mouth" i "Unconditional Love", bardzo przeciętnych i zbyt rozciągniętych w częściach wokalnych. Pierwszy z nich ma za to ciekawą, eksperymentalną kodę, a drugi przyjemne fragmenty instrumentalne z kameralnymi partiami smyczków. Całości dopełniają trzy instrumentale. Finałowy "Rising Legends", z tą stopniowo budowaną atmosferą, świetnie sprawdziłby się jako intro. Natomiast faktyczny otwieracz, "The Beast", to w sumie zbędna wariacja motywu ze "Struggle with the Beast". Bardzo przyjemnie wypada natomiast "Consensual Neglect", z podwójną partią saksofonu na ambientowym tle.
"Iconoclasts" to album nierówny, choć przy długości 73 minut spokojnie można było dokonać istotnej selekcji materiału. Jest tu sporo niezłych pomysłów aranżacyjnych, na dobre wyszło poszerzenie instrumentarium i nieliczne nowe rozwiązania, a do wykonania trudno się przyczepić, ale same kompozycje nie są najmocniejszymi w dorobku Anny von Hausswolff - co słychać zwłaszcza w tych bardziej piosenkowych momentach dłuższych utworów. Album nadrabia wieloma świetnymi momentami, ale pozostawia mnie z mieszanymi odczuciami.
Ocena: 7/10
Nominacja do płyt roku 2025
Anna von Hausswolff - "Iconoclasts" (2025)
1. The Beast; 2. Facing Atlas; 3. The Iconoclast; 4. The Whole Woman; 5. The Mouth; 6. Stardust; 7. Aging Young Women; 8. Consensual Neglect; 9. Struggle with the Beast; 10. An Ocean of Time; 11. Unconditional Love; 12. Rising Legends
Skład: Anna von Hausswolff - wokal, organy piszczałkowe, gitara (6,9), aranżacja instr. dętych, aranżacja instr. smyczkowych (9); Filip Leyman - syntezator (1-9,11-12), perkusja i instr. perkusyjne (2-5,7,9,11), gitara (3-4,9); Otis Sandsjö - saksofon (1-3,5-9,11), klarnet (3,5,7,9,11), aranżacja instr. dętych (1,3,5,8); Joel Fabiansson - gitara (2-3,5-6,9); David Sabel - gitara basowa (2-3,5-6,9); Alexander Chojecki - skrzypce (3,5,7,9,11); Charlotta Grahn-Wetter - skrzypce (3,5,7,9,11); Jenny Jonsson - skrzypce (3,5,7,9,11); Annie Svedund - skrzypce (3,5,7,9,11); Märta Eriksson - altówka (3,5,7,9,11); Lisa Reuter - wiolonczela (3,5,7,9,11); Viktor Reuter - kontrabas (3,5,7,9,11); Martin Schaub - aranżacja instr. smyczkowych (3,5,7,9,11); Love Meyerson - perkusja (3,6); Karl Vento - gitara akustyczna (4); Samuel Runsteen - instr. smyczkowe (4), aranżacja instr. smyczkowych (4)
Gościnnie: Iggy Pop - wokal (4); Ethel Cain - wokal (7); Abul Mogard - elektronika (10); Maria von Hausswolff - wokal (11)
Producent: Anna von Hausswolff i Filip Leyman














