Przeznaczenie X. X-Men – recenzja komiksu. Wydało się!

popkulturowcy.pl 20 godzin temu

Człowiek pomyślał, iż chociaż jeden cykl Marvela zaczął w miarę ogarniać – a potem wyszło, jak zwykle. Przeznaczenie X kontynuuje opowieść o Krakoi X-Men, ale wątków jest znacznie więcej.

Cykl o wyspie mutantów Krakoi na początku wciągnął mnie niesamowicie, ale na przestrzeni kilku miesięcy coraz trudniej było nadążyć za przygodami X-Menów. W komiksie Przeznaczenie X jesteśmy na etapie, kiedy ludzkość dowiaduje się o zdolności wskrzeszania, którą ratują się wszyscy mutanci. I jak na takie wydarzenie, o dużym znaczeniu politycznym – a polityka w X-Menach jest jednak istotna – kilka z tej informacji wynikło.

Pojawiają się niby przesłanki, iż coś będzie się działo z Arrakro, a skład drużyny X-Men będzie się ponownie zmieniał. Te subtelne znaki nie wpływają jednak na to, iż komiks wypada zaskakująco mało ciekawie. Podczas czytania przychodziło mi to głowy słowo „rozcieńczony”. Żadna akcja nie wywołała we mnie głębszych uczyć ani większego zainteresowania. Co najwyżej walka w Świecie Gier miała w sobie jakiś pazur – a to i tak bardziej za sprawą Rocketa.

Fot. Egmont

Jeżeli coś zasługuje na docenienie, to zresztą będą to właśnie sceny walki. Dynamika kadrów jak zwykle jest imponująca i chce się bardziej patrzeć na kreskę, niż na dialogi. choćby drugoplanowe postacie walczą stylowo, nie brakuje pazurów, kłów i groźnych spojrzeń. Krótko mówiąc, wdzięk, styl i szyk.

Przeznaczenie X sprawia, iż jestem ciekawa, co dalej z cyklem – ale z nutą wątpliwości. Może dla równowagi wrócę do początku, aby na nowo wzniecić ciekawość? Zobaczymy, jak zadziała ten manewr. I cóż, czekam na więcej „mięsa” w przygodach X-Menów.

Powyższy tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Egmont. Dziękujemy!

Fot. główna: Oficjalna okładka komiksu/ Wydawnictwo Egmont.

Idź do oryginalnego materiału