To musiało być dla czytelników Alberta Wojta niemiłe zaskoczenie: w „Pod kulawym Belzebubem” – jego siódmej w kolejności wydania „powieści milicyjnej” – nie pojawia się porucznik Mazurek. Zamiast niego, na plan pierwszy wybijają się dwaj kapitanowie z kontrwywiadu Służby Bezpieczeństwa: Grzelak (tradycyjnie występujący incognito) i Jodecki. I tym razem muszą wspólnymi siłami przytrzasnąć łapy szpiegom sięgającym po tajemnice Polski Ludowej.