Pragnienie spotkania prawnuczki kontra niewybaczalna zdrada

twojacena.pl 5 dni temu

Nazywam się Kinga i mam historię, z którą nie mogę sobie poradzić od lat. Może jeżeli o tym opowiem, będzie mi lżej.

Moja rodzina nigdy nie była wzorem idealnych relacji. Mieszkaliśmy w Łodzi, a od dzieciństwa widziałam, jak między dorosłymi ciągną się urazy, plotki, alkoholizm i upokorzenia. Mama ma siostrę – Ewę. Jej syn, mój kuzyn Krzysztof, ożenił się z dziewczyną, która, delikatnie mówiąc, nie słynęła z wierności. Zdrady były częste, kłótnie głośne, rozwód krótki, bo wracali do siebie jak w błędnym kole. Mieli dwoje dzieci, ale miłości tam nie przybyło. A ciocia Ewa jest ciężko uzależniona od alkoholu, od lat nie może utrzymać pracy. Ciągłe ciągi, zwolnienia – cała rodzina dawno machnęła na nią ręką.

Pewnego dnia synowa Krzysztofa miała poważne problemy z nerkami. Kiedy z mamą odwiedziłyśmy naszą babcię – Halinę Stanisławowę – opowiedziała nam o chorobie tej kobiety. Mama ostro zareagowała: „Trzeba myśleć głową, a nie tym, co niżej”. Oboje wzruszyłyśmy ramionami i pewnie byśmy o tym zapomniały. Ale babcia, prosta w słowach, powtórzyła wszystko dosłownie chorej. I zaczęło się.

Skandal był na całą ulicę. Ciocia, pijana w trupa, rzuciła się na mamę, broniąc synowej, jakby to była jej własna córka. choćby nie wdawałyśmy się w kłótnię, po prostu wyszłyśmy. Ale najboleśniejsze było później – babcia stanęła po stronie Ewy i jej rodziny. Przestała nas zapraszać, przestała dzwonić. Jakbyśmy przestały istnieć. Mama jeszcze próbowała jakoś utrzymywać kontakt, ale ja… nie. Wtedy postanowiłam: nie chcę mieć nic wspólnego z tą pijaną rodziną ani z tymi, którzy potrafią tak łatwo cię wyrzucić z życia.

Minęło osiem lat. Babcia niedługo skończy osiemdziesiątkę. Ostatnio zadzwoniła do mamy i ze łzami prosiła o przebaczenie. Mama oczywiście wybaczyła – to przecież jej matka. Zawsze miała miękkie serce. Ale ja… ja nie potrafię.

Mam teraz małą córeczkę. Moja radość, moje słoneczko. Mama powiedziała o niej babci, a ta, drżącym głosem, zaczęła błagać chociaż o zdjęcie. Mówiła, iż marzy, by zobaczyć prawnuczkę, iż co noc modli się, by Bóg dał jej szansę chociaż na chwilę spojrzeć na dziecko. Ale ja nie pozwoliłam. Stanowczo.

Nie dlatego, iż chcę się mścić. Tylko dlatego, iż w moim sercu wciąż tkwi uraza. Bo wciąż boli mnie wspomnienie, jak nas zdradzono, jak moja mama płakała, nie rozumiejąc, co zrobiła źle. Bo babcia pokazała mi wtedy, iż więzy krwi nie zawsze znaczą miłość – czasem to wybór. A ona wybrała nie nas.

Nie wiem, czy mam rację. Mama mówi: „Nie trzymaj urazy, Kinga, ona już stara, zmęczona, chce odejść w spokoju”. Ale we mnie wszystko się buntuje. Nie wiem, czy będzie jeszcze czas, może jutro będzie za późno, ale ja nie jestem gotowa.

Powiedzcie… wy byście wybaczyli?

Idź do oryginalnego materiału