Już 10 listopada 2025 roku premiera książki „Wilk w białej furgonetce” – trzymającej w napięciu powieści autorstwa założyciela kultowego zespołu The Mountain Goats w brawurowym tłumaczeniu Agi Zano.
Proza Darnielle’a jest oszczędna, a zarazem żarliwa, zdystansowana i jednocześnie surowa, odsłaniająca, dzięki czemu tworzy opowieść niepokojącą, niewygodną i wciągającą, domagającą się natychmiastowego przeczytania ponownie… równie smutną, co urzekającą ― The Guardian
Powieść Johna Darnielle’a jedzie przez mózg jak samochód z przyciemnianymi szybami przez senną dzielnicę – cicha, tajemnicza, złowroga, zabiera cię w miejsca, których już nigdy, przenigdy nie zdołasz wyrzucić z głowy ― Daniel Handler (aka Lemony Snicket)
W wieku siedemnastu lat Sean Phillips uległ trwałemu okaleczeniu. Od tamtej pory żyje w izolacji, a większość czasu poświęca na tworzenie wyobrażonych światów korespondencyjnych gier fabularnych. W swoim mieszkanku w południowej Kalifornii wymyśla fantastyczne przygody, w których mrok i światło rozmywają granice między prawdziwym a wyobrażonym.
Jako autor Trace Italian, tekstowej gry narracyjnej wielokrotnego wyboru, w której cała podróż odbywa się za pośrednictwem setek listów, Sean prowadzi graczy z różnych stron świata przez misternie zaprojektowaną rzeczywistość. To do nich należy podejmowanie decyzji i odkrywanie postapokaliptycznej krainy w poszukiwaniu schronienia w zniszczonej, zdziczałej Ameryce przyszłości.
Wśród graczy przemierzających Trace są Lance i Carrie, licealiści z Florydy. Jednak gdy para postanawia przenieść rozgrywkę do prawdziwego świata, dochodzi do tragedii, a Sean zostaje pociągnięty do odpowiedzialności. Śledztwo wciąga go w przeszłość – musi stawić czoła chwili, gdy na zawsze odebrał sobie dostęp do świata zewnętrznego.
„Słońce świeciło już na całego. Czasami kilka trzeba, żeby człowiek się poczuł jak stary dziad. Na przykład jak pytasz młodych ludzi, co by chcieli zrobić z życiem, a oni strzelają takie miny, jakby chcieli zapytać, o chuj ci w ogóle chodzi, ale tego nie mówią, tylko przekazują sobie nawzajem poprzez skomplikowany system min i gestów – wiedzą, iż na to mogą sobie pozwolić, bo raczej nie załapiesz. I właśnie dlatego ja różnię się od innych ludzi: bo łapię. Zauważam pierwszy niuans, drobną zajawkę, i od razu czytam intencje, nie muszę się choćby zastanawiać. Taki widok jest nieznośnie bolesny, więc staram się go unikać”
„Kiedy otwieram drzwi, ludzi zawsze mrozi. To widać. Są w trakcie jakiegoś wyobrażonego ruchu naprzód, gotowi wyłożyć sprawę, z jaką przyszli, a na mój widok nieruchomieją w pół gestu. To pewien szczególny rodzaj władzy, ale wydaje mi się, iż raczej inny od tego, jak wyobrażają sobie władzę nad ludźmi ci, którzy faktycznie o niej marzą. Bo to… nie no, niemożliwe, żeby ktoś chciał czegoś takiego. Chociaż może i możliwe, tylko ja po prostu nie bardzo rozumiem, na czym polega władza. Tak też sobie czasem myślę. Ale później zastanawiam się nad tym jeszcze trochę i dochodzę do wniosku, iż jednak coś tam o władzy wiem i rozumiem, jak działa. Jakie to uczucie. Jednak to znam.”




