Finalistów poznamy za niecałe dwa tygodnie
Już 14 stycznia Telewizja Polska ogłosi skład finałowy Polskich Preselekcji 2025, a wskazani jeszcze przed świętami artyści w końcu będą mogli publicznie mówić o Eurowizji czy promować swoje piosenki. Jeden z kandydatów zostanie 14 lutego wskazany na nowego reprezentanta Polski, a zdecydują o tym tylko widzowie, więc stawka jest bardzo wysoka. Aby zdobyć sympatię publiczności, dziesięciu finalistów będzie miało miesiąc na promowanie siebie i swoich utworów, udzielanie wywiadów czy aktywność preselekcyjną w social mediach. O składzie finałowym cały czas krążą różne spekulacje, a wielu fanów nie może się już doczekać, by poznać pełną stawkę. Z krążących po sieci przecieków wywnioskować można, iż w najlepszej dziesiątce są zarówno osoby bardzo szeroko rozpoznawalne, mające choćby doświadczenie z konkursami Europejskiej Unii Nadawców czy preselekcjami. Są też wykonawcy mniej znani, ale gotowi, by swoją muzyką wprowadzić sporą dawkę świeżości. Preselekcje mogą się dla nich okazać furtką do uzyskania większej popularności, a co za tym idzie, szansy na więcej koncertów czy wsparcie wytwórni oraz atencję medialną. Zdaje się, iż finał nie będzie mieć jednego faworyta, a wielu fanów może stanąć w rozkroku nie wiedząc, kogo faktycznie wspierać. To wszystko doprowadzi do dyskusji, ciekawej wymiany zdań i może wywołać duże zainteresowanie mediów, nie tylko eurowizyjnych. Poza tym, że liczymy na ciekawą i wyrównaną rywalizację oraz sprawiedliwy wynik przesłuchań, bez wpuszczania kogoś „po znajomości” (jak to się działo w przeszłości), oczekujemy też, że sam finał będzie programem wysokiej jakości, dobrze wyprodukowanym, a artyści będą mieli pełną swobodę twórczą i równe szanse na jak najlepszą realizację występów. Czekamy też na nazwiska gości specjalnych, bo takowe na pewno będą urozmaiceniem programu.
Misz-masz gości specjalnych
Goście specjalni zawsze pojawiali się w finałach polskich preselekcji. Z uwagi na to, że konkurs nigdy nie miał stałego formatu, nazwy, oprawy graficznej, prowadzących, zasad, a choćby nie zawsze było pewne, czy się odbędą, także dobór gości był przez TVP robiony dość losowo, bez konsekwencji, ładu i składu. Nie ma się co dziwić, skoro największą bolączką polskiego nadawcy jest brak strategii wykraczającej poza dany rok eurowizyjny, a także całkowity brak pomysłu na stały format selekcji taki jak Melodifestivalen, PzE czy Benidorm Fest. Pierwszymi gośćmi konkursu w 2023 byli Edyta Górniak (ESC 1994) oraz zespół Bajm z charyzmatyczną Beatą Kozidrak, która jednak z Eurowizją nic nie miała wspólnego. Rok później zaproszono zespół Ich Troje (co miało związek z ich udanym startem w Eurowizji rok wcześniej), a także zwyciężczynię ESC 2003 z Turcji – Sertab Erener. Wokalistka wykonała nie tylko zwycięskie „Everyway that I can”, ale też singiel „Here I Am”, który swego czasu często można było usłyszeć w polskich rozgłośniach. Aby dodać do tej stawki szczyptę typowej dla TVP losowości, gościem była też włoska piosenkarka InGrid śpiewająca po francusku i ciesząca się w Polsce większą sympatią, niż w swoim własnym kraju. W 2006 roku TVP zaprosiła do gościnnego udziału zespół Blue Cafe (ESC 2004) już z nową wokalistką, Dominiką Gawędą, której na Eurowizji w Stambule nie było. Ponownie pojawił się też zespół Bajm, którego recital widzowie obejrzeli w Interval Act. Formacja Ivan i Delfin, która reprezentowała Polskę w 2005 roku została pominięta.
Łączenie preselekcji z Walentynkami
Rok 2007 to jedyne preselekcje, w których TVP miała tylko jednego asa w rękawie – był to zespół Wilki, który zajął 2. miejsce w finale 2003 z „Here I Am”. Nadawca planował zaproszenie byłych zwycięzców ESC – mówiło się o Ruslanie, Helenie Paparizou czy choćby grupie Lordi, ale plany nie wypaliły. Poza Wilkami, gośćmi (już nie muzycznymi) byli eksperci – Jacek Cygan, Grzegorz Skawiński, Agustin Egurrola i Maciej Zień, którzy nie mieli żadnego wpływu na wyniki, a jedynie wypowiadali się (dość ogólnikowo) o Eurowizji. W 2008 głównym gościem była Natalia Kukulska i to nie dlatego, iż w latach 90. miała reprezentować Polskę w konkursie – a przynajmniej nie było to w żaden sposób wspomniane na wizji. Piosenkarka zaśpiewała swój nowy singiel „Sexi Flexi” oraz duet z Bartkiem Królikiem, który wraz z zespołem Sistars starał się o wyjazd na Eurowizję cztery lata wcześniej. Dodatkiem był też duet Stachursky’ego (finalista selekcji 2003) i … ponownie InGrid! Mimo, iż selekcje nie były połączone z Walentynkami, para wykonała balladę „I love”, przy częściowo niedziałających mikrofonach. Rok 2009 kojarzy się nie tylko ze spadkiem poziomu selekcji, ale też pomysłem TVP na przeplatanie występów konkursowych piosenkami zaproszonych gości. Wszystko dlatego, iż show odbywało się w Walentynki i TVP chciała zarówno zrobić eurowizyjny konkurs jak i przyciągnąć przed telewizory zakochanych. Swoje piosenki pozakonkursowe wykonali wtedy Paulla (pojawi się w selekcjach w 2017), Blue Cafe (ESC 2004), formacja PIN (wycofa się z selekcji rok później mimo zakwalifikowania do stawki), Rafał Olbrychski, Formacja Nieżywych Schabuff oraz Ruslana, która jako jedyna wystąpiła po cześci konkursowej i mogła wykonać swój „dziki” recital. Dodatkowo zaśpiewała też z jedną z finalistek – Tigrą z Tigrita Project (stało się to już po głosowaniu widzów). Pech chciał, iż TVP z powodu błędu technicznego części występu Ruslany nie pokazała, a szkoda, bo wokalistka specjalnie na ten występ czytała polskie zdania spisane na kartce.
Od żenady po udany dobór gości
W 2010 konkurs znów przygotowano na Walentynki, ale postawiono na jeden duet, który z piosenkami romantycznymi bardzo się kojarzy. Po raz drugi gościem była Edyta Górniak, a towarzyszył jej Mietek Szcześniak (ESC 1999). Razem zaśpiewali „Dumkę na dwa serca”, a Górniak po raz pierwszy w selekcjach wykonała eurowizyjne „To nie ja”. Były to pierwsze preselekcje w których goście byli w 100% związani z Eurowizją. 2011 rok to upadek poziomu stawki selekcyjnej, a i goście nie mieli za wiele do zaoferowania. Totalna losowość doboru uczestników do konkursu i poza konkursem sprawiła, iż widz nie wiedział kim są ci ludzie i kto faktycznie walczy o Eurowizję. Pomiędzy występami konkursowymi pojawili się Renton (w 2009 roku zajęli 3. miejsce w selekcjach), Patrycja Markowska, Stachursky (był już wtedy dwukrotnym finalistą selekcji, ale bez sukcesów), Juliusz Nyk oraz zespoły Blenders i Chemia. Zażenowanie sięgnęło zenitu. Przez kolejne lata Polski na Eurowizji nie było, a jak wróciła, to nie organizowano preselekcji. Konkurs wrócił dopiero w 2016 i znów mieliśmy tylko gości eurowizyjnych. Pojawili się Monika Kuszyńska (reprezentowała Polskę rok wcześniej, a w selekcjach wykonała polską wersję swojej piosenki z Wiednia) oraz Andrzej Piaseczny (ESC 2001), któremu jak zwykle wypomniano słynne futro z Kopenhagi. Wokalista nagrał swój recital przed faktyczną transmisją, stąd widzowie mogli się zdziwić, gdy zobaczyli, iż pomimo późnej pory, przez hol w którym odbywał się finał podczas występu Piaska świeciło słońce. W 2017 gościem była Oliwia Wieczorek, która parę miesięcy wcześniej śpiewała dla Polski na Eurowizji Junior (wróciliśmy do konkursu po wielu latach przerwy). Pojawił się też Michał Szpak, laureat wysokiego miejsca w finale Eurowizji w Sztokholmie rok wcześniej. Atrakcją był też występ Dody i grupy Virgin (na zdj.) Wokalistka zaśpiewała swój singiel, ale też pokusiła się na medley eurowizyjnych przebojów. Fani byli w końcu zadowoleni z doboru gości!
TVP potrafiła zrobić to dobrze!
W 2018 roku było równie ciekawie – gwiazdą wieczoru był bowiem Mans Zelmerlow, który Eurowizję wygrał trzy lata wcześniej, a jego hity zdobywały serca polskich słuchaczy. Po raz trzeci pojawiła się formacja Blue Cafe (swoją drogą, zespół nigdy nie wykonał eurowizyjnego „Love Song”) oraz Kasia Moś, która zaśpiewała „Flashlight” z finału ESC w Kijowie rok wcześniej. Była też jedną z jurorek finału. Pomimo przerwy w selekcjach (nie liczymy konkursu „Szansa na Sukces Eurowizja 2020” zresztą nie było tam gości specjalnych) TVP zachowała zwyczaj zapraszania byłych reprezentantów i tak gościem finału 2022 był Rafał Brzozowski z niesławnym „The Ride”. Ideą nowej formy konkursu pod nazwą „Tu bije serce Europy” było wykonywane przez zaproszone gwiazdy utworów z Eurowizji – swoich i cudzych. Rafał wykonał przebój „Save your kisses for me”, Blue Cafe (czwarty raz goszcząc w selekcjach) w końcu zaśpiewali „Love Song”, Justyna Steczkowska wykonała nie tylko utwór „Sama”, ale też balladę Conchity Wurst, Kasia Moś sprawdziła się w greckich brzmieniach od Heleny Paparizou, Sara James (już po sukcesie w JESC) zaśpiewała „Somebody” i „Toy”, a Viki Gabor swoje „Superheroes” i szwedzkie „Heroes”. To był świetny pomysł, chociaż występy przeplatały się z konkursowymi. Telewizja Polska stanęła jednak na wysokości zadania i spełniła oczekiwania fanów. Zaproszenie zwycięzców ESC 2011 – azerskiego duetu Ell & Nikki zdawało się już być trochę niepotrzebne. Co ciekawe, finał otworzył utwór…”Dopóki jesteś” w wykonaniu Krzysztofa Prusika ku czci Witolda Paszta, który zmarł dzień wcześniej. W 2022 padł rekord jeżeli chodzi o grono gości – było ich łącznie aż osiem, prawie tyle samo do kandydatów na ESC.
Anna Maria Jopek gościem specjalnym Polskich Preselekcji 2025?
Rok 2023 to swoista mieszanka polskich i zagranicznych wykonawców. Pojawili się (drugi rok z rzędu) Sara James, Krystian Ochman (reprezentował kraj rok wcześniej), Edyta Górniak (była też przewodniczącą jury) oraz Roksana Węgiel (JESC 2018). Dzięki swoim znajomościom ówczesny reżyser show wcisnął też do stawki Stefanię z Grecji (2021), Efendi z Azerbejdżanu (2021), ale dużym plusem było zaproszenie ubiegłorocznych zwycięzców – formację Kalush Orchestra z Ukrainy. Podobnie jak w 2022, występy gości przeplatały się z konkursowymi. Jak widać, jakieś zalążki konsekwencji się pojawiły więc jeżeli iść tym tropem, w finale 2025 gościem powinna być Luna, która reprezentowała Polskę rok wcześniej. Czy tak się stanie? Nie wiemy, ale fani liczą, iż TVP znów zaprosi gwiazdy eurowizyjne, a nie losowe, które z konkursem nie mają nic wspólnego. Możemy puścić wodze fantazji i pomarzyć o Nemo ze Szwajcarii lub Baby Lasagna z Chorwacji, a może udałoby się sprowadzić do Polski Loreen? Zobaczymy! Miłośnicy Eurowizji zwracają też uwagę na jedną polską wokalistkę, którą chętnie zobaczyliby w roli gościa specjalnego. Mowa o Annie Marii Jopek, która śpiewała dla naszego kraju w 1997 roku, a za utwór „Ale Jestem” wywalczyła wysokie, 11. miejsce. Co więcej, w notowaniu najpopularniejszych piosenek w historii Eurowizji (ESC top 250) Jopek zdobyła wysokie, 275. miejsce i 368 punktów co oznacza, iż „Ale jestem” zajęło 6. miejsce w gronie najlepszych utworów, jakie TVP wysłała na konkurs. Anna Maria Jopek pokonała choćby Edytę Górniak czy Donatana i Cleo. To tylko pokazuje, jak dużą sympatią cieszy się ta piosenka. Sama wokalistka niezwykle rzadko wypowiada się na temat Eurowizji, a Dziennikowi Eurowizyjnemu udało się ją o konkurs zapytać wiele lat temu. Wspominała, iż kilka pamięta, jednak wtedy w Dublinie poznała swojego przyszłego partnera. Nie chciałaby jednak wrócić do konkursu. Czy przez te lata jej myślenie o Eurowizji się zmieniło? Nie wiemy, ale gdyby TVP zaprosiła ją w roli gościa, byłaby okazja, by z Anną Marią Jopek powspominać ten sukces!
Trzeba ratować oglądalność preselekcji
Udział gościnny tak dużego na polskim i zagranicznym rynku nazwiska z pewnością pomógłby w osiągnięciu dobrych wyników oglądalności, a takowe spadają na łeb na szyję. Rekordowe były preselekcje 2003, te pierwsze, przez co historyczne. Śledziło je prawie 7,3 miliona widzów, a intensywne głosowanie doprowadziło do zablokowania sieci. TVP osiągnęła wtedy aż 48% udziału w rynku. Rok później było nieco słabiej – 6,5 miliona widzów i 38,5%. Roczna przerwa pogorszyła sprawę, a finał w 2006 oglądało średnio 5,7 miliona widzów, natomiast pierwszą poważną klęską była raptem 3-milionowa widownia selekcji 2007 oraz jeszcze niższa, bo 2,8-milionowa publiczność w 2008 roku. Udział spadł wtedy poniże 24%. Zaskakującym wzrostem oglądalności cieszył się finał w 2009 roku – możliwe, iż przyczyniły się do tego Walentynki? Selekcje zyskały ponad milion widzów, poprawił się też udział w rynku (28%). TVP tego jednak nie wykorzystała i kolejne lata to dalsze spadki – w 2010 3,2 miliony (21%), a w 2011 już tylko 2,17 miliona. Powrót do selekcji po latach i oddanie pełnej władzy w ręce widzów publiki nie zainteresował – selekcje 2016 średnio oglądało 2,38 miliona widzów. Nieco lepiej było w 2017, co mogło mieć związek z udziałem Dody czy Szpaka – 2,5 miliona. To ostatnie preselekcje, które zdobyły ponad dwumilionową widownię. W 2018 show śledziło już tylko 1,7 miliona, a taki sam wynik osiągnięto w 2022 (12,6% udziału). Finał 2023 to najniższa oglądalność w historii – jedynie 1,45 miliona i raptem 10,5% udziału. Wiadomo, iż moda na telewizję powoli zanika, Polacy chętniej korzystają z transmisji internetowych, mobilnych czy streamingów, ale TVP powinna postawić sobie na cel przygotowanie tak atrakcyjnego show, które poprawi wyniki i osiągnie chociaż te 2-3 miliony widowni. Ważna jest promocja wydarzenia oraz walka o to, by preselekcje nie kojarzyły się ze skandalami, aferami czy słabym poziomem.
Artykuł na podstawie informacji archiwalnych, Wikipedii oraz portalu Wirtualne Media i danych własnych, fot.: M. Błażewicz 2017