Dźwięk Rogów Pszczyńskich słyszał chyba każdy myśliwy. A rogów francuskich? Tych od których wszystko się zaczęło? Na żywo myślę, iż niewielu.
-Gra na trompe de chasse to zupełnie inny level. Trzeba przestawić w głowie wszystko czego się do tej pory nauczyło. Tu wszystko jest inne i o wiele trudniejsze – mówi Karol Jurczyszyn- trzykrotny Mistrz Polski trębaczy myśliwskich, kolega, który na pewno wie co mówi. Karol właśnie stał się najmłodszym członkiem jedynego w Polsce zespołu trębaczy grających na rogach francuskich – Trompes de Pologne.
Garaż w Czempiniu
Jest ich raptem siedmiu. Z różnych stron Polski. Zaczynali 25 lat temu w garażu usytuowanym pod budynkiem Stacji Badawczej PZŁ w Czempiniu. Tam bowiem pracował Henryk Mąka, który był pierwszym pasjonatem tej muzyki, sprowadził do Polski pierwsze instrumenty i od wielu lat kieruje zespołem. Jednak jego utworzenie było możliwe dzięki przychylności i pomocy dyrektora Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Warszawie – Piotra Świdy, który objął zespół patronatem. w tej chwili grają w nim Radek Rola, Marcin Brózda, Łukasz Brzyski, Karol Grzywacz, Dariusz Stefaniak, Dariusz Filipczak i ten który dołączył ledwie co -Karol Jurczyszyn – myśliwi kochający francuską muzykę myśliwską.
Kochający – bo jak inaczej określić tą pasję, która każe im jeździć po całej Polsce, chodzić we „frakach” i poświęcać swój czas na muzykę, która jest w Polsce egzotyczna. Muzycy mieszkają w różnych stronach Polski – na Pomorzu, Mazowszu, Lubelszczyźnie, Wielkopolsce, Ziemi Lubuskiej -zjeżdżają się przed występami i grają…
Jak się to udaje?
-Prosto – mówi Radosław Rola – zawodowcy mają te swoje nuty, problemy, muszą co chwila ćwiczyć bo bez tego nie potrafią grać. A my po prostu się zjeżdżamy, zestrajamy nasze muzyczne dusze i gramy. Dlatego jesteśmy najbardziej zajebistą grupą w Polsce – śmieje się kolega Radosław używając młodzieżowego slangu. Jest w tym trochę przekomarzania się i sporo dumy z tego co udało się osiągnąć przez te ćwierć wieku.
400 lat historii
Trompe de Chasse to instrument dworski, który w czasach „Króla Słońce” i jego następcy Ludwika XV przystosowano do polowań par force. Liczy sobie bez mała 400 lat. Brzmienie tego rogu jest zgoła odmienne od znanego nam wszystkim Par Force niemieckiego – jak mówią muzycy – „w stroju B” Nie wszystkim trafia do gustu. Jest bardziej ostre, wibrujące, słyszalne na około kilometr, mocno brzęczące.
Francuska trąba myśliwska (w stroju D) od niemieckiego parforsa w stroju B dla laika różni się na pierwszy rzut oka. Oka, a nie ucha. Nie dźwiękiem ale kolorem. Trąby francuskie mają czarne wnętrze czary głosowej, podczas gdy te znane nam lepiej lśnią złotym kolorem mosiądzu. No i na koncercie gra się tyłem do publiki, co nie jest wyrazem braku szacunku, ale wynika z budowy rogu i sposobu w jaki rozchodzi się jego dźwięk.
Zespół „Trompes de Pologne” oficjalnie działa pod patronatem warszawskiego Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa, ale matecznikiem zespołu jest Czempiń i tutejsza Stacja Badawcza PZŁ.
Czempin kocha francuskie trąby
Tu przed dwudziestu pięciu laty zespół się tworzył, tu najczęściej się spotykano i tu „francuscy trębacze” czują się jak w domu. Lokalna społeczność jest już przyzwyczajona do gości z wielkimi trąbami, ubranymi w staromodne fraki, jeżdżącymi na koniach i grającymi dziwną muzykę.
Można powiedzieć, iż Czempin kocha francuskie trąby o czym świadczy fakt, iż na niedzielnej mszy hubertowskiej kościół był pełen. Bo właśnie w minioną niedzielę Zespół Francuskiej Muzyki Myśliwskiej „Trompe de Pologne” obchodził swoje XXV lecie wykonując w czempińskim kościele XX – również jubileuszową Mszę Hubertowską.

Ale jaką mszę! Nie grano jak zwykle krótko na wejście, Podniesienie i coś tam jeszcze. Zespół Trompes de Pologne wykonał 6 utworów odpowiadających stałym częściom liturgii – Introitus, Kyrie, Gloria, Horał, Sanctus, Agnus Dei, i Marsz uroczysty. Wykonano też słynne „Ave Maria” F. Schuberta na rogi francuskie i organy, co sprawiło niezwykłe wrażenie. Tak na organy, bowiem zespół pod kierownictwem Henryka Mąki współpracuje z organistą Pawłem Szukalskim z Czempinia. Jak mówi kolega Henryk:
-Jest on jedynym organistą w Polsce znającym specyfikę muzyki francuskiej, z którym gramy w bazylikach i katedrach.
Do tego chór Czempińskiego Towarzystwa Śpiewaczego „Harfa” pod batutą Anny Rymaniak, który pięknie wykonał „Gaude Mater Polonia” oraz kilka innych utworów. Msza Hubertowska z okazji XXV lecia „Trompe de Pologne”, którą celebrował ksiądz – myśliwy, Roman Janecki – proboszcz z Niepruszewa, bardziej przypominała koncert niż wydarzenie liturgiczne.
Dla ducha i ciała
Po mszy odbył się dodatkowo mały koncert, w czasie którego można było usłyszeć jaka jest różnica miedzy rogiem francuskim a naszym, pszczyńskim, bowiem Karol Jurczyszyn wykonał na plessie „Darz Bór” i był to zupełnie inny dźwięk! Różnicę mogli usłyszeć choćby ci co mają „drewniane ucho”.
O estymie jaką cieszą się muzycy niech świadczy fakt, iż wierni po mszy nie opuścili kościoła tylko zostali, by tego koncertu wysłuchać!

Napiszę krótko – uczestniczyłem w niejednej Mszy Hubertowskiej, ale ta była najlepszą w jakiej brałem udział. Niech żałują ci poznańscy myśliwi, którzy mieli blisko ale woleli w tym czasie „uprawiać łowiectwo” przed ekranami telefonów.
Po uroczystości na uczestników tej duchowej uczty czekało też coś dla ciała. Wychodzących z kościoła słynna poznańska „Lizawka” częstowała wyśmienitym myśliwskim bigosem. Kolejka stała jak za PRL-u. Długa i nikt nie narzekał, a niektórzy jeszcze drugi raz stali…
Potem było koleżeńskie spotkanie na Stacji Badawczej PZŁ, krótka wizytacja piwnicy, od której się wszystko zaczęło i „francuskie trąby” rozjechały się po Polsce.
A ja – po latach – przekonałem się do tej muzyki. I dlatego zachęcam wszystkie koleżanki i kolegów – jeżeli usłyszycie, iż gdzieś będzie koncertował zespół „Trompes de Pologne ” oderwijcie się od Facebooka, Instagrama i telefona i pojedzcie posłuchać czegoś innego.
Fot Centrum Kultury Czempiń
A na razie możecie posłuchać francuskich rogów tu: