Katarzyna Ulman, Interia: "Glina" wraca po 17 latach w nowej odsłonie zatytułowanej "Glina. Nowy rozdział". Z pewnością w życiu bohaterów wiele się zmieniło. Panie Macieju, jak bardzo zmienił się Artur Banaś od momentu, w którym ostatnio go widzieliśmy. Już w pierwszych dwóch seriach praca w wydziale zabójstw bardzo na niego wpłynęła, więc wydaje się, iż teraz to piętno pozostało silniejsze.
Maciej Stuhr: Na człowieku, który pracuje w wydziale zabójstw, musi się ta praca odbijać. To jest prawdopodobnie jeden z najtrudniejszych zawodów. Mój dziadek był prokuratorem dawno, dawno temu i nigdy w domu nie opowiadał o swojej pracy, a jeździł przecież do zabójstw, naprawdę wiele widział. Był niesłychanie spokojnym wyważonym panem, ale zawsze chodziło mi po głowie: "co on widział, co musiał przeżywać". Nie była to epoka, w której mówiono o pomocy psychologa, to były inne czasy. Przy okazji każdej odsłony "Gliny" właśnie sobie o tym myślę, jak ta praca odkłada się na psychice; czy to można potem przejść do porządku dziennego. W przypadku nowego rozdziału "Gliny" zagadka była ciekawsza, bo mamy siedemnaście lat przerwy, o których nic nie wiemy. choćby scenarzysta kilka nam na ten temat powiedział (...) Co przytrafiło się temu facetowi? Czy jest dalej tym, kim był, czy nie? Myślę, iż nie. Reklama
Zobacz też: Przed laty kultowy serial dał jej międzynarodową sławę. Dziś powraca w nowym hicie
Tamara Rudnik to nasza nowa bohaterka, która wchodzi w męski tandem Banasia i Jóźwiaka i staje się istotną częścią nowego zespołu. Kim jest ta bohaterka i jak wygląda jej podróż? Co łączy ją z postacią Bansia - wydaje się, iż jest między nimi wiele podobieństw. Nadkomisarz Gajewski szkolił Banasia, Banaś szkoli Tamarę. Kiedyś on był Młodym, teraz Młodą jest ona.
Nela Maciejewska: Zarówno ja, jak i Tamara, miałyśmy to samo zadanie: wejść w mocno zgrany zespół doświadczonych fachowców, profesjonalistów w każdym calu. Ja, jako aktorka, dołączyłam do grona wybitnych, fenomenalnych żywych legend tego zawodu, a Tamara - wybitnych doświadczonych policjantów jako młoda aspirantka. jeżeli chodzi o więcej punktów wspólnych, między mną a Tamarą, to myślę, iż mocną stroną jest to, co manifestuje adekwatnie od razu po wejściu do tego zespołu jest absolutny brak chęci udowodnienia czegokolwiek. Ona nie robi żadnych popisów. Na pewno odpowiedzialność; wie, iż dołącza do doświadczonych policjantów, którzy wiedzą więcej niż ona, od których dużo się uczy. Nie ma jednak potrzeby naddawania niczego - wie, iż jest robota do zrobienia i musi zostać zrobiona, dobrze. [Tamara - przy. red.] to nowa postać, kobieta w bardzo zmaskulinizowanym świecie.
Czy znajdziemy jeszcze trochę podobieństw między Banasiem i Tamarą?
Nela Maciejewska: Nie ma wątpliwości, iż na pewno jest w takiej samej sytuacji jak niegdyś komisarz Banaś. Ma inną przeszłość (...) dość mroczną. Widz będzie miał okazję się przekonać, iż to nie pozostaje bez wpływu na to, co przeżywa teraz, jak pewne sytuacje odciskają na niej piętno. Niewątpliwie ta podróż jest też ukłonem w kierunku tego, jak kiedyś Banaś stawiał swoje pierwsze kroki.
"Glina" jest przez wielu krytyków uznawany za jeden z najważniejszych i najlepszych polskich seriali kryminalnych. Co po latach przyciągnie widzów do nowej produkcji?
Maciej Stuhr: Mamy nadzieję, iż przyciągniemy widzów i iż mimo tego, iż świat się zmienia, wszystko pędzi coraz bardziej; czasami z tygodnia na tydzień nie poznajemy rzeczywistości, są na szczęście pewne rzeczy, które się zmieniają niewiele. Do takich rzeczy należy klasyka.
- "Glina" nie tylko korzysta z klasycznej formuły kryminału, czyli rozwiązywania zagadek intelektem bardziej, ale też sam się taką klasyką trochę stał - ten tytuł przeżył 20 lat, ktoś inwestuje w niego pieniądze, czas i talenty ludzkie, żeby tę historię wskrzesić.
- Mam takie wrażenie, iż ten serial rezonuje wśród widzów, to nie jest napompowana sztucznie promocja, żeby zarobić pieniądze. Ludzie są ciekawi tych bohaterów, a młode pokolenie, może się zainteresować, co też starsi w ich historiach widzieli (...) Te historie sprostają temu, bo są świetnie opowiedziane, intrygujące, budzą nasze emocje, ponieważ jest w nich tajemnica, niezgoda na zło. Po drugie wydaje mi się, iż być może jest spora grupa widzów, dla których takie bardziej klasyczne, troszkę wolniejsze tempo opowiadania, skupienie się na psychologicznych aspektach zbrodni, a nie na ekranowym efekciarstwie może być atutem tego tytułu.
Nela Maciejewska: Dużo się dzieje. Kto lubi kino akcji się nie zawiedzie. jeżeli chodzi o młodszych widzów - nowe metody śledcze, nowe realia. Warszawa w tym samym klimacie, ale jednak uwspółcześniona. Taka, jaką znamy teraz. I nowe postaci.
Co sprawiło wam największą euforia w trakcie pracy na planie?
Maciej Stuhr: Ja najbardziej cieszyłem się, ze spotkania w grupie kolegów i koleżanek, z którymi nie widzieliśmy się przez kilkanaście lat - aktorami i osobami z ekipy. Spotkaliśmy się w podobnym gronie i w podobnych miejscach, bo też na przykład pierwszy dzień zdjęciowy był na praskim bazarze, który się bardzo kilka zmienił przez te lata. Łezka się w oku zakręciła. Jestem, jak to się mówi, ze swoimi ziomalami i to jest miłe.
Nela Maciejewska: Ja nie miałam, oczywiście, możliwości spotkania z moimi ziomalami, ale. dołączenie do tej obsady... W momencie, kiedy się dowiedziałam już, iż faktycznie to się udało, iż zdjęcia próbne się dla mnie zakończyły sukcesem i wejdę na ten plan. Pamiętam po dziś dzień telefon, jak się dowiedziałam o tym, iż gram. Pytanie: "czy siedzisz?", a ja mówię: "tak, ale jadę samochodem, jestem na głośnomówiącym". Słyszę: "nie, ty musisz się zatrzymać i siedzieć". Dobrze. Zatrzymałam się, wyłączyłam silnik, padła ta informacja, a ja myślałam, iż "zejdę na zawał". Nie było dnia na planie, żebym brała wszystko, jak to się mówi po angielsku "take it for granted" [brać za pewnik - przyp. red.].
Nela, to twój debiut serialowy w tak dużej roli. Jak przebiegał proces castingowy?
Nela Maciejewska: Dostałam zaproszenie na zdjęcia próbne - którego się nie spodziewałam. Słyszałam wcześniej pogłoski, iż być może zostanę zaproszona, ale to nigdy nie wiadomo. Dopóki tego nie potwierdzono, to nie miałam przekonania, iż to się uda, zwłaszcza, iż czasem im bliżej twórców, tym dalej do projektu, w moim przypadku. Nie jest tajemnicą, iż twórcy są moją najbliższą rodziną.
Maciej Stuhr: Pierwszego dnia przedstawiła się, a w drugim zdaniu powiedziała, ale jestem z castingu. Jakby musiała się bronić. Sam byłem nieraz w takiej sytuacji - bardzo niekomfortowej, gdyż człowiek ma wrażenie, iż musi się wytłumaczyć, zwłaszcza, iż żyjemy w kraju, w którym nepotyzm jest problemem. To jest rzeczywiście jakieś brzemię. Ja tak naprawdę dopiero teraz poczułem, jak mojego taty zabrakło i ja sobie dałem pozwolenie na przyznanie się, iż to nie tylko było wspaniałe, jak całe życie uważałem i nie zmieniam zdania, ale iż też oprócz tych wszystkich wspaniałości było to ciężarem. Naprawdę się to jakoś odkłada, ale nie musisz się tłumaczyć, bo jesteś wspaniałą aktorką.
Zobacz też: Wielki powrót kultowego bohatera. Cały świat czekał na taki hit od lat