Polski aktor bał się miłosnych porażek. Wiele lat czekał na kobietę ze swoich marzeń

swiatseriali.interia.pl 23 godzin temu
Zdjęcie: /AKPA


Jerzy Kamas - niezapomniany Wokulski z "Lalki" i wuj Stefan z "Klanu" - bardzo długo po rozwodzie z Ewą Miękus był "kawalerem z odzysku" i wiódł życie singla. Choć czasem doskwierała mu samotność i brakowało miłości, nie chciał żenić się po raz drugi. Zmienił zdanie, gdy poznał Beatę.


Jerzy Kamas wcale nie miał zamiaru zostać aktorem. Marzył, by pływać po morzach i oceanach, po maturze w Technikum Stoczni Rzecznych zdawał choćby do Wyższej Szkoły Morskiej, ale gwałtownie zrozumiał, iż jego powołaniem jest jednak scena.
Raz wybrał się z kolegami na "Niewinnych winowajców" Aleksandra Ostrowskiego, z którymi do Koźla, gdzie mieszkał z rodzicami, zawitał objazdowy Teatr Ziemi Opolskiej.


"Wtedy teatr przyjeżdżał do mojego miasta co najwyżej raz na pół roku. Spektakl wywarł na mnie na tyle duże wrażenie, iż postanowiłem zostać aktorem. Miałem wtenczas 16 lat i zdawało mi się, iż aktorstwo to jakiś tajemniczy świat, do którego należą tylko wybrańcy" - opowiadał pół wieku później "Tele Tygodniowi".Reklama


Jerzy Kamas: Pierwsze małżeństwo nazywał pomyłką


Do łódzkiej szkoły filmowej Jerzy dostał się dopiero za drugim podejściem. Przystojny, wysoki, dobrze zbudowany. Takich studentów w Łodzi nie było zbyt wielu, więc miał ogromne powodzenie u dziewcząt. Był już po drugim roku, gdy zakochał się bez pamięci i z wzajemnością w młodszej o trzy lata Ewie Miękus.
Wydawało się im, iż są dla siebie stworzeni, gwałtownie wzięli ślub, ale niedługo okazało się, iż jednak wspólna podróż przez życie nie jest im pisana. Po rozwodzie każde z nich poszło w swoją stronę. Aktor przyznał po latach, iż jego pierwsze małżeństwo było po prostu pomyłką.
Zanim w 1968 r. Adam Hanuszkiewicz ściągnął go do Warszawy, przez kilka sezonów po dyplomie występował najpierw na scenach Łodzi, potem Krakowa. W stołecznym Narodowym czekały na niego role, o jakich marzył. Był jednak zawiedziony, gdy Hanuszkiewicz w "Hamlecie" - zamiast w tytułowej roli - obsadził go w roli króla Klaudiusza.
"Stało się niemożliwe, żebym potem mógł zagrać Hamleta. Po Hamlecie można zagrać króla, ale po królu Hamleta raczej nie. Nie ta kolejność. To chyba moja jedyna niespełniona zawodowa ambicja" - wyznał w cytowanym już wywiadzie.


Jerzy Kamas: Odmówił ślubu ze znaną aktorką


Jerzy Kamas był już po trzydziestce, gdy wpadł w oko Aleksandrze Śląskiej, o której mówiono, iż rządzi warszawskim Ateneum, a raczej rządzącym nim Januszem Warmińskim. Aktorka przekonała męża, by zatrudnił 33-letniego Kamasa. Podziwiała go jako aktora, podobał się jej jako mężczyzna, a tym, iż za kulisami sceny przy Jaracza aż huczało od plotek o ich romansie, ani ona, ani on w ogóle się nie przejmowali. Przejmowała się za to Wiesława Niemyska, którą Jerzy rozkochał w sobie i której obiecał ślub, choć wcale nie miał zamiaru się żenić.


"Przecież choćby wówczas, gdy czujemy się szczęśliwi, zaczynamy mieć wątpliwości, czy rzeczywiście tak nam dobrze. A co, jeżeli znów się pomylę? Kolejny rozwód?" - tłumaczył na łamach "Przyjaciółki".
Wiesławę poznał w 1971 r. na planie spektaklu Teatru TV "Don Juan czyli młodość geometrii". Zaiskrzyło od razu, ale ona pragnęła stabilizacji, domu, dzieci, a jemu bardziej zależało na karierze. Praca wypełniała cały jego czas.
"Bycie aktorem niesie wiele ograniczeń. Rano i wieczorem idzie się do teatru, po południu radio, dubbing, telewizja. Niedziele i święta zajęte. To nie jest przyjemne, ale jak się człowiek przyzwyczai, to już inaczej żyć nie potrafi" - stwierdził w wywiadzie dla "Tele Tygodnia".
Wiesława Niemyska w końcu pogodziła się z faktem, iż Jerzy nie jest "tym jedynym". Rozstali się w przyjaźni, aktorka ułożyła sobie życie u boku naukowca Artura Szczepańskiego.


Jerzy Kamas: U boku Beaty odnalazł sens istnienia


Na przełomie lat 70. i 80., a więc już po premierze "Lalki", Jerzy Kamas grał rolę za rolą, odnosił sukces za sukcesem. Doskwierała mu jednak samotność, brakowało miłości.
"Do wszystkiego człowiek musi dojrzeć" - mawiał, pytany, czy gdyby spotkał odpowiednią kobietę, zdecydowałby się powierzyć swój los w jej ręce.


Kiedy poznał młodszą o 15 lat Beatę, po prostu stracił dla niej głowę. To ona została jego drugą żoną.
"Odnalazłem przy niej sens życia" - wyznał "Przyjaciółce".
O drugiej żonie aktora wiadomo niewiele, bo Kamas chronił rodzinę - ukochaną i dwóch synów, Pawła i Karola, których się z nią doczekał - przed mediami. Mieszkali w stolicy, ale każdą wolną od pracy chwilę spędzali w domku letniskowym nad morzem.
"Tu, w Karwieńskich Błotach, czuję, iż naprawdę żyję. Najlepiej relaksuję się przy ścinaniu trawy, choć nie jestem w tym mistrzem. Im jestem starszy, tym bardziej doceniam spokój, tak naprawdę gram już tylko dla pewnej wprawy. Aktor jest jak pianista i musi ćwiczyć wprawki, żeby być w formie. Oczywiście, gram też dla pieniędzy" - opowiadał "Tele Tygodniowi".


Jerzy Kamas: Grał do końca, był tytanem pracy


kilka osób wiedziało, iż Jerzy Kamas przez ostatnie lata swojego życia zmagał się z okrutną chorobą. Choć cierpiał z powodu nowotworu jelita, nie poddawał się.
Do końca grał wuja Stefana w "Klanie", występował na scenie Teatru Ateneum, ani myślał o emeryturze.
"Był tytanem pracy, która dawała mu euforia i przyniosła sławę" - powiedział o nim Witold Sadowy, gdy 23 sierpnia 2015 r. dowiedział się o śmierci przyjaciela.
Jerzy Kamas odszedł półtora miesiąca po swych 77. urodzinach. W ostatniej drodze towarzyszyli mu najbliżsi, tłum przyjaciół i fanów.
Idź do oryginalnego materiału