Polska na Eurowizji: Jurorzy nas nie lubią? Wstęp do analizy startu z 2014 roku – Donatan & Cleo „My Słowianie – We Are Slavic” • Jak głosowali jurorzy? Co zmieniło się między półfinałem a finałem

dziennik-eurowizyjny.pl 1 dzień temu

2014: Wracamy na Eurowizję z wielkim hitem

Polska, która w Konkursie Piosenki Eurowizji 2012-2013 była nieobecna, wróciła do aktywnego uczestnictwa w 2014 z przebojem. Telewizja Polska wskazała na reprezentantów Donatana i Cleo z utworem „My Słowianie” i chociaż nie odbyły się żadne preselekcje, wybór został pozytywnie przyjęty, bo piosenka była już wtedy znacznym hitem (teraz mówiłoby się „viralem”), a dzięki zaangażowaniu duetu w Eurowizję utwór zyskał przedłużone jeszcze zasięgi. Wiadomo, iż nie był tworzony z myślą o Eurowizji, chociaż ze względu na konkurs został do niego dostosowany, przede wszystkim skrócony i uzupełniony o angielski fragment.

Rok 2014 był rokiem powrotu Polski po dwuletniej przerwie dzięki wielkiej pracy Tomka Deszczyńskiego, ówczesnego prezesa OGAE Polska, zarządu stowarzyszenia oraz nieżyjącego już Andrzej Siezieniewskiego, byłego dyrektora Polskiego Radia i członka zarządu EBU w latach 2013-2014 – był on pośrednikiem w rozmowach z Telewizją Polską i bez niego powrót ten nie byłby możliwy. „My Słowianie” było wielkim hitem w Polsce jesienią 2013. Z perspektywy czasu: bardzo doceniam to, iż TVP poszło wówczas za piosenką. Tego nam brakowało bodaj od czasu Ich Troje i Blue Cafe. Dzięki temu zbudowali wokół konkursu ogromne zainteresowanie w kraju i poza nim. Pamiętam, iż podobnie jak w tym roku, wówczas każdy Eurowizję śledził, te rozmowy słyszało się wszędzie: w środkach komunikacji publicznej, na spacerze, będąc ze znajomymi w knajpie” – wspomina aktualny prezes OGAE Polska, Konrad Szczęsny w rozmowie z Dziennikiem Eurowizyjnym.

W Polsce zachwyt, za granicą kontrowersje

Faktycznie tak było. Zadowolenie z wyboru było duże, o konkursie sporo się wtedy mówiło, a Polacy liczyli na spory sukces dzięki piosence, którą dobrze znał cały kraj. Co ciekawe, jeszcze w roku 2008 mówiło się, iż przez system głosowania oparty w 100% na televotingu Polska nie ma żadnych szans na Eurowizji, a TVP była jednym z promotorów idei wprowadzenia jurorów, do czego ostatecznie doszło. W 2014 realia były już inne i wiedzieliśmy, iż możemy mieć spore wsparcie diaspory rozsianej i coraz bardziej aktywnej w wielu krajach Europy, zwłaszcza zachodniej. „Wtedy również – co bardzo istotne – po raz pierwszy na taką skalę pojawiły się grafiki z numerami do głosowania z innych krajów” – mówi Szczęsny. O ile w Polsce panował zachwyt, zaczęły do nas docierać istotne głosy krytyczne, skupione przede wszystkim na temacie seksizmu czy (już po próbach) kontrowersyjnego występu, który nie każdemu się spodobał.

Przypomnę o pytaniach i uwagach dziennikarza Aftonbladet w Kopenhadze w trakcie m.in. konferencji prasowych na temat promowania seksizmu w kontekście praw kobiet i patriarchalnego na nie spojrzenia. Dla bardziej zachowawczego światopoglądowo odbiorcy ubijanie masła i robienie prania w tak sensualny sposób było niczym wstęp do filmu dla dorosłych rodem z polskiej wsi” – uzupełnia Konrad Szczęsny. „W 2014 roku ten występ wpadł do jednego worka z najbardziej krytykowanymi joke entries na Eurowizji z lat 2000., bo w niektórych krajach zupełnie nie zrozumiano przekazu, w którym nie chodziło o pochwalenie uprzedmiotowienia i seksualizację kobiet, tylko wręcz odwrotnie. Może to kwestia braku odpowiedniej promocji ze strony nadawcy?” – zastanawia się z kolei redaktor portalu Eska.pl, Kamil Polewski.

Ówczesny system okradł nas z punktów?

Polska do finału weszła – awans uzyskaliśmy w drugim półfinale co gwałtownie przerodziło się w euforię licznie obecnych w Centrum Prasowym polskich dziennikarzy, ale też w polskim internecie czy mediach. W rundzie półfinałowym Cleo zaśpiewała jako piąta, zaraz przed późniejszą zwyciężczynią, Austriaczką Conchitą. Nasza reprezentacja zdobyła 8. miejsce z 70 punktami, o czym dowiedzieliśmy się dopiero po finale. Przed finałem nadzieje na wysoki wynik były bardzo duże, jednak w trakcie prezentacji wyników zaczął pojawiać się zawód, niezrozumienie i…oskarżenia o to, iż Polacy zostali ograbieni. Do redakcji portalu Eurowizja.org zaczęły przychodzić e-maile z żadaniami zwrotu kosztów za licznie wysyłane przez Polonię SMS-y. Okazało się, iż pomimo wsparcia nie dostaliśmy żadnych punktów.

W 2014 obowiązywała jeszcze stara formuła podawania punktów – jurorzy oceniali piosenki tak samo jak widzowie (chociaż jurorzy robili to na bazie próby), ale punktacja dla kraju była wspólna (oparta o skalę 1-12). Pełen rozkład punktów i kolejność rankingową poznaliśmy dopiero po finale. Wiemy więc, iż w półfinale jurorzy nie widzieli Polski w finale i otrzymaliśmy tam tylko 34 punkty, co dało nam 12. miejsce (gorzej oceniono tylko Gruzję, Irlandię i jednego z faworytów – Izrael). Widzowie pomogli nam w awansie gdyż „My Słowianie” zgarnęło w televotingu trzecie miejsce ze 116 punktami.

„My Słowianie” w rankingach półfinałowych jury

Jak oceniły nas komisje? Spośród 17 państw dostaliśmy punkty od dziewięciu, co oznacza, iż w głosowaniach jury z dziewięciu państw znaleźliśmy się w top10. Co gorsza, w aż pięciu krajach byliśmy na samym końcu i zajęliśmy ostatnie miejsce. Oto, jakie miejsca przydzieliły nam komisje z danych krajów:

  1. miejsce: brak
  2. miejsce:
  3. miejsce: brak
  4. miejsce: brak
  5. miejsce: brak
  6. miejsce:
  7. miejsce: brak
  8. miejsce:
  9. miejsce:
  10. miejsce:
  11. miejsce:
  12. miejsce:
  13. miejsce: brak
  14. miejsce (ostatnie):
  15. miejsce (ostatnie):

W finale rozbieżność była zbyt duża

Pomimo wysokich not televotingowych z wielu państw ostatecznie udało się otrzymać tylko jedną dwunastkę (od Niemiec czyli jedynego kraju, który tak wysoko ocenił nas także u jurorów). Ze względu na nieliczną konkurencję, połączenie punktacji jury i widzów i tak dało nam jakieś punkty, chociaż nie tak wysokie, jak chcieliby tego widzowie. W finale było już znacznie gorzej, bo w ówczesnym systemie tak duże różnice między oceną komisji a publiki powodowały, iż dana piosenka nie łapała się na top10 ostatecznej punktacji. W głosowaniu jury Polska dostała 23 punkty i 23. miejsce, a u widzów byliśmy na pozycji piątej ze 162 punktami. Efekt połączenia rankingów spowodował, iż dostaliśmy łącznie tylko 62 punkty, co starczyło na 14. miejsce. Na 35 komisji krajowych w finale znaleźliśmy się w top10 jedynie u sześciu, a aż u 22 nie weszliśmy choćby do top15, przy czym w aż piętnastu nie dano nam choćby miejsca w czołowej dwudziestce. Co gorsza, u pięciu byliśmy ostatni. Oto, jak na nas głosowano:

  1. miejsce: brak
  2. miejsce: brak
  3. miejsce: brak
  4. miejsce:
  5. miejsce: brak
  6. miejsce:
  7. miejsce:
  8. miejsce:
  9. miejsce: brak
  10. miejsce:
  11. miejsce:
  12. miejsce:
  13. miejsce: brak
  14. miejsce: brak
  15. miejsce:
  16. miejsce: brak
  17. miejsce:
  18. miejsce:
  19. miejsce:
  20. miejsce: brak
  21. miejsce: brak
  22. miejsce:
  23. miejsce:
  24. miejsce:
  25. miejsce (ostatnie):
  26. miejsce (ostatnie):

Między półfinałem a finałem

Tylko cztery komisje, które miały „My Słowianie” w top10 półfinału utrzymały ten werdykt, przy czym u dwóch spadliśmy (Niemcy – z 2. na 4. miejsce, Słowenia – z 6. na 10. miejsce), a u dwóch zachowaliśmy swoją pozycję mimo znacznie większej konkurencji (Włochy i Białoruś) co znaczy, iż nasz utwór i występ spodobały się tam choćby bardziej niż w półfinale. W pozostałych krajach straciliśmy i to często dość boleśnie, np. w Norwegii z 8. na 19. miejsce, w Szwajcarii z 9. na 18. miejsce, w Austrii z 12. na 24. miejsce. Dwa kraje, tj. Irlandia i Wielka Brytania znów ustawiły nas na samo dno. Średnia rankingowa w ocenach od krajów, których komisje oceniały nas wcześniej w półfinale wyniosła 16,5 (miejsce), z kolei wśród krajów, których jury pierwszy raz „zetknęli” się z polską propozycją pod kątem oceny wyniosła 18,2 (miejsce), a spośród 19 krajów, które nas wcześniej nie oceniały dostaliśmy punkty tylko od dwóch (Czarnogóra i Ukraina).

Dlaczego tak wyszło? Analizujemy nasz start w Kopenhadze

O tym, co mogło wpłynąć na tak niskie głosy od jurorów i jakie były reakcje polskich dziennikarzy w Centrum Prasowym w Kopenhadze opiszemy w kolejnym wydaniu cyklu, ale już teraz pora na parę wspomnień. „Kraje takie jak Włochy czy Niemcy, które dały nam dużo punktów – były obiektem żartów ze strony komentatorów i fanów z innych państw w stylu „dirty Italians/Germans”, co sugerowało wprost, że dali się ponieść chuci i gdzieś między wierszami dało się wyczytać, iż odebrano to jako… nieprofesjonalne” – mówi Konrad Szczęsny. „Skoro prasa np. w Szwecji wprost krytykowała ten występ za mizoginię czy wulgarność, to jurorom, którzy mogli widzieć takie opinie, „nie wypadało” go wspierać bez względu na nazwę kraju. Jedna z brytyjskich jurorek mówiła chociażby o niesmaku i nieodpowiedniości tego występu dla dzieci. Dzisiaj takie skrajnie purytańskie podejście w mojej ocenie już by nie miało miejsca” – wspomina Kamil Polewski. Czy kwestia występu zaważyła na tak niskiej ocenie? Co jeszcze mogło na to wpłynąć? Dziennik Eurowizyjny zapytał o to zaproszonych specjalistów, ale też Was – mogliśmy na ten temat wypowiedzieć się niedawno na Instagramie, a Wasze opinie przedstawione będą w kolejnym odcinku serii!

Fot. YouTube

Idź do oryginalnego materiału