Pojedynek z bezczelną szwagierką w polskim stylu

polregion.pl 2 godzin temu

Postawiłam na miejscu nieznośną szwagierkę

Mama powiedziała, iż restauracja jest już potwierdzona oznajmiła Kasia swobodnym tonem, zupełnie ignorując napięcie w głosie Anny. A co z pieniędzmi? Ty i Jacek już wszystko przelaliście?

Anna zawahała się na chwilę, szukając słów, ale Kasia nie dała jej dojść do głosu:

To przecież nie jakaś duża suma, szczerze mówiąc, choćby myślałam, żeby dołożyć z własnej kieszeni, ale wiesz, z moimi wydatkami To przecież dla mamy, rozumiesz?

Czekaj przerwała w końcu Anna, starając się zachować spokój. Nigdy nie ustalaliśmy czegoś takiego. Jacek mi nic nie mówił.

Oj, wiesz przecież, jaki on jest roztargniony zaśmiała się Kasia, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Powiedziałam mu, iż wyjdzie około dwudziestu tysięcy złotych. To przecież rozsądna kwota na taką okazję, nie?

Słowa brzmiały, jakby decyzja już zapadła, a wszelkie sprzeciwy były bezcelowe. Anna ścisnęła telefon, czując narastającą irytację.

Dwadzieścia tysięcy? powtórzyła wolno, niemal szeptem.

Tak, choćby dostałam zniżkę! Mamy ciasta, obsługę, sami zobaczycie. Mama będzie zachwycona. Nie stresuj się, już wpłaciłam zaliczkę. Jacek powiedział, iż wyślecie resztę.

Kasia rozłączyła się bez oczekiwania na odpowiedź.

Anna została siedząc, wpatrując się w telefon. W gardle stanęła jej gulka, a w głowie jedna myśl: *Znowu ta jednostronna gra.*

***

Wieczorem w kuchni powietrze było napięte jak struna. Jacek otworzył lodówkę, wyjął butelkę piwa i, nie patrząc na Annę, mruknął:

Kasia mówiła, iż nie chcesz dać pieniędzy na restaurację.

Anna zesztywniała.

*Nie chcę?* Tak powiedziała? Zerwała się z krzesła, walcząc z emocjami. Czy ja w ogóle odmówiłam? Nie wiedziałam o niczym, dopóki nie zadzwoniła i nie postawiła mnie przed faktem dokonanym.

Jacek odwrócił się, marszcząc brwi.

No co ty, ona nie robi tego dla siebie. Mama nie obchodzi urodzin co roku.

A czy to normalne, iż my za to płacimy? Dwadzieścia tysięcy, Jacek! Anna powstrzymała się od krzyku. Dwadzieścia tysięcy! To dla ciebie normalne?

Jacek wzruszył ramionami, unikając jej wzroku.

No cóż, to dla mamy. Czego chcesz? Kasia wszystko ogarnęła.

Anna prychnęła.

Oczywiście, iż ogarnęła. Łatwo się organizuje, gdy się płaci cudzymi pieniędzmi. I wiesz co, Jacek? Nie rozumiem, dlaczego po prostu na to przystajesz. Rozmawialiśmy o tym? Nie. Ona po prostu zdecydowała, a ty tylko pokiwałeś głową.

Daj spokój machnął ręką Jacek, sięgając po szklankę. Ona tylko stara się, jak może.

Dla kogo? Dla nas? Dla mamy? Czy może dla siebie samej? Anna podniosła głos, ale zaraz przyciszyła go, by nie obudzić synka. Jacek, mam dość. Dla niej to zawsze: *Dajcie, przelejcie, zapłaćcie.* A potem znika, jak gdyby nigdy nic.

Milczał, wpatrując się w szklankę.

No i co mam zrobić? Taka już jest. Jak chcesz, to z nią porozmawiaj.

Już to zrobiłam odcięła się Anna. I wiesz, co mi powiedziała? Że to nasz obowiązek.

No i czego się spodziewałaś? Ona sama się tym zajmuje. Może ma trudniejsze życie niż my.

*Zajmuje?!* Anna wybuchnęła. Jacek, ona wykorzystuje wszystkich wokół. A ty jej w tym pomagasz!

Rozmowa utknęła w martwym punkcie. Jacek wzruszył ramionami, mruknął coś niewyraźnie i wyszedł, zostawiając Annę samą z jej myślami.

***

Następnego ranka zadzwonił nieoczekiwany telefon. Anna odebrała bez entuzjazmu.

Cześć Anka! Nie przeszkadzam? Kasia brzmiała dziwnie pogodnie.

Słucham odparła Anna oschle, przygotowana na nową prośbę.

Słuchaj, potrzebuję pomocy. Zaczęłam mały projekt z sąsiadką, sklep internetowy, wiesz, jak teraz są możliwości. W każdym razie muszę coś opłacić, a teraz jestem przy kasie. Pomyślałam, iż mogłabyś pożyczyć mi swoją kartę. To na chwilę, tylko na kilka dni.

Anna na moment zastygła, próbując ogarnąć to, co usłyszała.

Kasia jej głos stał się twardy mówisz serio? Moją kartę?

No tak! Dlaczego nie? Wiesz, iż jestem ostrożna. Oddam wszystko, nie wydam ani złotówki więcej.

Nie. choćby o tym nie ma co rozmawiać.

Z drugiej strony zapadła ciężka cisza.

Nie rozumiem głos Kasi zabrzmiał mniej pewnie. To tylko karta. Dlaczego się sprzeciwiasz?

Kasia, bo mój spokój jest dla mnie cenny. Tak samo jak moja karta.

Anka, nie ufasz mi? Kasia wydawała się oburzona, ale brzmiało to jak kolejny wybieg. Przecież jesteśmy rodziną.

Anna powstrzymała się, by nie powiedzieć więcej.

Kasia, zakończmy temat. Mam coś do zrobienia.

Rozłączyła się, czując jednocześnie ulgę i złość. Kasia przekraczała wszelkie granice.

Gdy Jacek wrócił wieczorem z pracy, Anna wiedziała już, iż rozmowa będzie trudna.

Jacek zaczęła spokojnie twoja siostra znowu dzwoniła.

Rozwiązywał buty, nie śpiesząc się, by na nią spojrzeć.

I co?

Chciała moją kartę. Na swój projekt.

Jacek zatrzymał się, patrząc na nią zaskoczony.

No i co jej odpowiedziałaś?

Oczywiście, iż nie.

Dlaczego nie mogłaś jej pomóc? odezwał się szorstko. To przecież Kasia.

Anna westchnęła powoli, walcząc, by nie wybuchnąć.

Jacek, wy w swojej rodzinie nie odróżniacie prośby od bezczelności? Ona nie może sobie z tym sama poradzić?

Anka, nie prosiła o miliony. Zawsze wszystko komplikujesz.

Spojrzała na niego niedowierzająco.

*Ja* komplikuję? A to ona uważa, iż można tak w nieskończoność.

Jacek milczał, w końcu mruknął:

Po prostu potrzebowała pomocy, tyle.

Tak, a potem znika, a my zostajemy z konsekwAnna spojrzała w okno, zdając sobie sprawę, iż jeżeli teraz nie postawi twardego warunku, ich życie będzie wiecznym ustępowaniem.

Idź do oryginalnego materiału