**Dziennik, wpis pierwszy**
Podczas rozwodu bogaty mąż postanowił zostawić żonie opuszczoną farmę na środku niczego. Rok później zdarzyło się coś, co go całkowicie zaskoczyło.
Wojciech, wiesz, iż nie potrzebuję cię tutaj, prawda? powiedziała stanowczo Zofia. Sugeruję, żebyś wrócił do miasta.
O jakim mieście mówisz? odparł zmęczony. Zdradziła go osoba, której ufał najbardziej, i nie miał już siły na kłótnie. Zaczynali od zera, sprzedali mieszkanie i zainwestowali wszystko w swój biznes. Wojciech wniósł tylko mały pokój w komunalnym mieszkaniu, podczas gdy Zofia zapewniła sukces swoją inteligencją i oddaniem. Żyli skromnie, przenosząc się z wynajmowanego mieszkania do kolejnego, ale w końcu osiągnęli stabilność.
Z czasem Wojciech zaczął zachowywać się jak prawdziwy pan domu. Podstępnie przepisał cały majątek na siebie, dbając, by Zofia nie dostała nic po rozwodzie. Gdy wszystko znalazło się pod jego kontrolą, wystąpił o rozwód.
Uważasz to za sprawiedliwe, Wojciech? zapytała rozczarowana Zofia.
Wzruszył ramionami z obojętnością.
Nie zaczynaj znowu. Dawno już nic nie wniosłaś. Ja robię wszystko, a ty nic.
Mówiłeś mi, żebym zrobiła sobie przerwę i zadbała o siebie odpowiedziała spokojnie.
Wojciech westchnął zirytowany.
Mam dość tych bezsensownych rozmów. A propos, pamiętasz starą farmę, którą dostałem od mojego byłego szefa, pana Nowaka? Zmarł i zostawił mi ten kawałek ziemi bez wartości. Jest idealny dla ciebie. jeżeli nie chcesz, nie dostaniesz nic.
Zofia uśmiechnęła się gorzko. Wiedziała, co kombinuje. Po dwunastu latach związku zrozumiała, iż żyła z obcym człowiekiem.
Dobrze, ale pod jednym warunkiem: farma musi być oficjalnie na moje nazwisko.
Nie ma problemu. Zaoszczędzę na podatkach odparł Wojciech z ironicznym uśmiechem.
Zofia nie odpowiedziała. Spakowała rzeczy i wyniosła się do hotelu. Była zdecydowana zaczynać od zera, niezależnie od tego, co ją czeka opuszczona farma czy tylko pusty kawałek ziemi. Przekona się na miejscu. jeżeli nie będzie warto, wróci do miasta lub znajdzie inną szansę na odbudowanie życia.
Załadowała do samochodu tylko to, co niezbędne, resztę zostawiając Wojciechowi i jego nowej partnerce. jeżeli myślał, iż przez cały czas może liczyć na jej doświadczenie i inteligencję, mylił się boleśnie. Nowa kobieta, którą Zofia widziała tylko kilka razy, wydawała się bardziej arogancka niż bystra.
Wojciech wręczył jej dokumenty z szyderczym uśmiechem.
Powodzenia.
Nawzajem odparła Zofia spokojnie.
Nie zapomnij wysłać mi zdjęcia krów zaśmiał się.
Nie odpowiadając, Zofia zatrzasnęła drzwi samochodu i odjechała. Gdy opuszczała miasto, łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Nie wiedziała, jak długo płakała, dopóki lekkie pukanie w szybę nie przywróciło jej do rzeczywistości.
Wszystko w porządku, kochanie? Widzieliśmy, iż siedzisz tu już dłuższą chwilę zapytała łagodnie starsza kobieta.
Zofia spojrzała na nią, a potem w lusterko, gdzie zobaczyła przystanek autobusowy. Uśmiechnęła się lekko.
Wszystko dobrze, po prostu trochę się wzruszyłam.
Kobieta skinęła ze zrozumieniem.
Wracamy ze szpitala. Nasza sąsiadka leży tam sama, nikt jej nie odwiedza. Jedziesz może w stronę Kielc?
Zofia uniosła zdziwiona brwi.
Kielce? Tam, gdzie jest ta farma?
Tak, choć trudno teraz tak ją nazwać. Właściciel zmarł, a nikt się nią nie zajmuje. Tylko kilku ludzi z miłością dogląda zwierząt.
Zofia uśmiechnęła się delikatnie.
Co za zbieg okoliczności, właśnie tam jadę. Wsiadajcie, podwiozę was.
Starsza kobieta usiadła z przodu, a jej mąż z tyłu.
Jestem Zofia przedstawiła się, prowadząc.
A ja Wanda Kowalska, a to mój mąż, Jan odpowiedziała kobieta ciepło.
W drodze Zofia dowiedziała się wiele o farmie kto kradł, kto jeszcze opiekował się zwierzętami i jak bardzo zaniedbane było to miejsce. Gdy dotarli, zobaczyła puste pola i rozpadającą się oborę z zaledwie dwudziestoma krowami. Mimo to postanowiła zostać i walczyć o nowy początek.
Rok później Zofia patrzyła z dumą, jak osiemdziesiąt krów spokojnie pasie się na jej zielonych polach. Przekształciła opuszczoną farmę w prosperujący biznes. Nie było łatwo musiała sprzedać biżuterię, by kupić paszę, i wydać ostatnie oszczędności. Ale teraz sprzedaż rosła, a jej produkty były poszukiwane choćby w sąsiednich regionach.
Pewnego dnia młoda dziewczyna o imieniu Kasia przyniosła jej gazetę z ogłoszeniem o lodówkach samochodowych w dobrej cenie. Zofia rozpoznała numer telefonu należał do firmy Wojciecha. Z przebiegłym uśmiechem poprosiła Kasię, by zadzwoniła i zaoferowała 5% więcej, pod warunkiem, iż nie pokażą pojazdów innym kupującym.
Gdy Zofia poszła je obejrzeć, spotkała Wojciecha, który stał zaskoczony.
Ty je kupujesz? spytał niedowierzająco.
Tak, dla farmy, którą mi dałeś. Stała się świetnym biznesem i rozwijamy się odpowiedziała spokojnie.
Wojciech nie znalazł słów. Podczas gdy jego życie się rozpadało, Zofia zostawiła przeszłość za sobą.
W końcu Zofia znalazła prawdziwą miłość w Jacku, mechaniku, który pomógł jej ulepszyć farmę. Razem świętowali chrzest córki, podczas gdy Wojciech mógł tylko patrzeć z daleka, jak jego życie się rozpada.
**Lekcja na dziś:** Czasem to, co wydaje się porażką, staje się początkiem czegoś większego. Prawdziwa siła nie leży w tym, co tracimy, ale w tym, co potrafimy odbudować.
















