Po rozwodzie z mężem, Marzena długo wracała do siebie. Kochała go bezgranicznie, bo taka już jest.

newsempire24.com 11 godzin temu

Po rozwodzie z mężem, Danuta długo dochodziła do siebie. Kochała swojego Jacka bez pamięci, taka już była – kiedy kochała, to całym sercem, oddając się mężowi i synowi. Z synem sprawa była jasna – to jedyny mężczyzna w życiu kobiety, którego nie sposób przestać kochać, bez względu na okoliczności.

Marek po skończeniu szkoły postanowił poświęcić się pomaganiu ludziom i zaczął studia medyczne. Danuta myślała, iż zawsze będzie blisko, ale syn wybrał inaczej – uczelnię wiele kilometrów od rodzinnego domu. Jackowi było wszystko jedno, odnosił się do wszystkiego z dziwnym dystansem.

– No co ty, Danuto, niech Marek zostanie lekarzem, na miłość boską, to jego życie i jego sprawy.

A syn marzył o tym od dzieciństwa.

– Mamo, wiesz przecież, iż zawsze chciałem pomagać ludziom. To dla ciebie nie nowina. Jasne, chciałabyś, żebym był blisko, ale nie wyjdzie – jestem mężczyzną. Będziemy widywać się rzadko, ale obiecuję przyjeżdżać, kiedy tylko się da. Wiesz, jak bardzo cię kocham, jesteś najwspanialszą mamą na świecie. Pamiętaj o tym. Zawsze możesz na mnie liczyć.

Pakując torbę, mówił to spokojnym głosem.

Wyjeżdżał na studia – to były jego ostatnie wakacje przed dyplomem.

– Synku, wiem, iż mogę na ciebie liczyć, dziękuję za te ciepłe słowa. Ale mam przecież jeszcze twojego tatę. Wszystko będzie dobrze. Nie martw się o nas.

Po studiach Marek ożenił się, znalazł pracę w Warszawie, a niedawno urodziła mu się córeczka. Danucie marzyły się częstsze wizyty, ale mieszkają daleko. Czekała więc na urlop syna.

Z Jackiem przeżyli razem dwadzieścia pięć lat. Wydawało się, iż obojgu ich życie rodzinne odpowiada. Danuta była piękną, wykształconą, inteligentną kobietą. Jacek zresztą długo się do niej umizgiwał na studiach i jakoś niepostrzeżenie wszedł w jej życie, choć miała wielu adoratorów.

Nie była kłótliwa – umiała łagodzić konflikty i w domu, i w pracy, była taktowna i uprzejma. Jej mąż natomiast bywał chamski i ostry. Ale znalazła do niego klucz. Pomogła mu stanąć na nogi – to ona razem z nim stworzyła plan biznesowy, to ona od początku wspierała go w prowadzeniu warsztatu samochodowego.

Danuta spotykała się czasem z przyjaciółkami w kawiarni. Tego dnia Bożena miała powód do świętowania – urodził się jej pierwszy wnuk. Trzy przyjaciółki znały się od lat. Iza pracowała w tym samym biurze co Danuta, a Bożena była gospodynią domową, zamężną, z dużym domem pod miastem. Czasem spotykali się tam w większym gronie, ale tym razem wybrali kawiarnię – Bożena akurat przyjechała do miasta.

Siedziały jak zwykle, rozmawiając o życiu, dzieciach i mężczyznach. I nagle Bożena zapytała:

– Danuta, słuchaj… a ty ufasz swojemu Jackowi?

– No pewnie, nie mamy przed sobą tajemnic. Dlaczego pytasz? – Danuta zrobiła się czujna.

Bożena i Iza wymieniły spojrzenia.

– Kilka razy widziałam go w kawiarni i supermarkecie z jakąś młodą dziewczyną. Trzymali się pod rękę. Stałam długo, patrząc za nimi – Jacek mnie nie zauważył, był zajęty swoją towarzyszką. Ale to ta sama dziewczyna.

Danuta wpatrywała się w przyjaciółki zdezorientowana.

– Dziewczyny, może to któraś z biura? Ma tam kilka młodych pracownic. Zresztą nigdy niczego nie zauważyłam. Czasem wraca późno, ale ma mnóstwo klientów.

Po tej rozmowie Danuta zaczęła uważniej obserwować męża, wypytywać o spóźnienia, ale w końcu znów się uspokoiła.

Aż pewnego dnia do ich domu zapukała młodziutka kobieta w ciąży. Uśmiechnęła się słodko i powiedziała miękkim głosem:

– Dzień dobry.

– Dzień dobry. Do kogo pani? Pewnie się pomyliła… – Danuta zmarszczyła brwi.

– Och, jaka pani ładna i młoda! To pani Danuta? A Jacek mówił, iż jego żona jest starsza i chorowita – mówiła dziewczyna szybko. – To na pewno pani?

– Tak, to ja. Jak widać, zdrowia mi nie brakuje. A pani to kto?

– Jestem Kasia. Noszę dziecko Jacka. Spotykamy się od dawna. On ciągle obiecuje, iż pani o mnie powie, ale jakoś nie może się przemóc. Mówi, iż się z panią rozwieMijały miesiące, a Danuta i Iwan stali się dla siebie nawzajem spokojną przystanią, znajdując w sobie to, o czym oboje dawno już przestali marzyć – szczęście bez słów i wątpliwości.

Idź do oryginalnego materiału