
Pewnie to już powszechnie znany fakt - Edytę Kranc wcześniej mogliśmy poznać jako Edytę Bystroń. A oto jej najnowszy zin. I podobnie jak wcześniejsze tytuły artystki, tak i ten porusza temat, z którym wolelibyśmy się za często nie spotykać osobiście.
Wg samej autorki, "to taka moja refleksja i szkicowe notatki na temat relacji z osobą, która traci pamięć". Podkręcę wypowiedź Edyty mocniej. Gdy przeczytałem zina po raz pierwszy, jeszcze bez researchu, byłem pewien, iż to rzecz o chorobie Alzheimera. Ale rzeczywiście problem może być szerszy; wypadki, dramatyczne przeżycia, narkotyki - istnieje wiele czynników sprawiających, iż mózg przestaje zapamiętywać otoczenie."Bohaterką" Pamięci/niepamięci jest Justyna i jej babcia. Tytuł nie przynosi konkretnej fabuły, raczej stara się uchwycić momenty, gdy dobrze znana rzeczywistość zaczyna pękać. Gdy po przebudzeniu następuje pustka z powodu niemożności określenia, gdzie się znajdujemy. Kiedy po uświadomieniu sobie, iż coś może być 'nie tak' zaczynamy połykać suplementy diety poprawiające pamięć. I to uczucie narastającej paniki, gdy próbujemy sobie przypomnieć rzeczy wydawałoby się oczywiste. Kranc wchodzi w skórę obydwu stron dramatu. Gdyż utrata pamięci w chorobie Alzheimera jest powolnym procesem. Osoba dotknięta chorobą musi sobie radzić z wizją nieuniknionej diagnozy i obserwując jak neurony ulegają powolnej degradacji każda wolną chwila upływa na zastanawianiu się, czy również jej osobowość będzie podlegać podobnym zapaściom. Z kolei wnuczka doświadcza ustawicznej anihilacji pamięciowej. Co dzień przebywa w obecności kochanej osoby, przy której dorastała i z którą dzieliła wiele wspomnień, a teraz walczy z coraz częstszymi przypadkami nierozpoznania jej przez babcię. Aż dochodzi do sytuacji, w której starsza osoba zaczyna opowiadać o czasach swojej młodości. Czasach przez urodzeniem młodej dziewczyny. Więc Justyna jakby nie istniała; choroba ją wymazała z czasowego continuum, bądź przetransformowała w obcą osobę...
To nie jest komiks fabularny. Edyta Kranc operuje wizualizacją emocji, ulotnych chwil, punktów zwrotnych. To rejestr pojedynczych zdań, myśli, zachowań. Porozrywanych, w miarę jak płytki amyloidowe tworzą coraz większe złogi. Sama artysta przyznaje, iż Pamięć/niepamięć to zaledwie szkice, ulotne sekwencje, bez planu na bardziej zwartą opowieść. Ma to wyraz także w warstwie graficznej - jeszcze bardziej rachitycznej, brzydkiej i minimalistycznej w porównaniu z wcześniejszymi pracami. Ale czyż przez to nie bardziej sugestywnej?
Niełatwy to temat, ujęty w turpistyczną, odpychającą oprawę. I wywołujący niepokój, który niczym wirus ospy, osiada gdzieś utajony w układzie nerwowym. A czytelnik pozostaje na koniec z kruchą wiarą, by nigdy nie było okazji, by ów lęk mógł wybuchnąć ze zdwojoną mocą.