97. gala rozdania Oscarów już za nami. Poznaliśmy laureatów nagród przyznawanych przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej. Największymi zwycięzcami okazali się Sean Baker, który wyszedł z Dolby Theater ze statuetkami dla najlepszego filmu oraz reżysera, scenarzysty i montażysty. Nagrodę zdobyła także grająca tytułową rolę Mikey Madison. Wielkimi przegranymi są "Emilia Pérez" i "Wicked" (po dwie statuetki). Poniżej prezentujemy pełną listę laureatów:
"Anora" (reż. Sean Baker)
Michał Walkiewicz pisał o filmie tak:
Pytanie, czy uczucie kwitnące pomiędzy seksworkerką oraz jej klientem jest autentyczne, czy to po prostu korzystna dla obu stron transakcja, jest w gruncie rzeczy zmyłką – w arsenale reżysera to wręcz "stary numer z rękawicą". Odpowiedzi nie wyłapiemy z dialogów, nie znajdziemy między słowami, nie wyczytamy z niczyjej twarzy. niedługo jednak nie będzie to miało większego znaczenia. Gdy pod wpływem alkoholu i w przypływie rebelianckiej energii para stanie na ślubnym kobiercu w Vegas, rodzice wyślą swoich siepaczy, by ci anulowali małżeństwo. Chłopak da drapaka, grupa pościgowa wraz z Ani ruszy w miasto, a film zamieni się w coś na kształt wysokooktanowej wersji "Po godzinach" Martina Scorsesego. Spokojna głowa – to nie ostatni taki piwot.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu. Przypominamy też poświęcony filmowi odcinek programu Movie się:
Sean Baker za "Anorę"
Sean Baker za "Anorę" (reż. Sean Baker)
Peter Straughan za "Konklawe" (reż. Edward Berger)
Ewelina Leszczyńska pisała o filmie tak:
Powieść Roberta Harrisa to adekwatnie gotowy materiał na film. Scenarzysta Peter Straughan dokonuje tylko nielicznych skrótów i przekształceń. Ich celem jest udramatyzowanie przedstawionych wydarzeń lub osadzenie ich w bieżącym kontekście społeczno-kulturowym – jak w przypadku kardynała Vincenta Beníteza (Carlos Diehz), który z Filipińczyka pełniącego posługę w Bagdadzie zmienia się w Meksykanina krzewiącego słowo Boże w Kabulu. Nieznaczne odstępstwa od litery oryginału nie tylko w żaden sposób nie wpływają na przekaz brytyjskiego autora, ale wręcz podkreślają jego aktualność.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu. Przypominamy też poświęcony filmowi odcinek programu Movie się:
Mikey Madison za "Anora" (reż. Sean Baker)
Michał Walkiewicz pisał o jej roli tak:
Ani to postać, o której można napisać książkę. Żadne słowa nie oddadzą jednak energii, którą Mikey Madison wnosi na ekran. Aktorka znana przede wszystkim z portretów fotogenicznej psychozy ("Pewnego razu w Hollywood", "Krzyk") prezentuje na ekranie tak szeroką emocjonalną skalę, iż mogłoby się w niej zmieścić imigranckie doświadczenie całego pokolenia (nie bijcie za ten skrót myślowy, Ani jest przecież jakąś figurą pars pro toto).
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu.
Zoe Saldaña za "Emilię Perez" (reż. Jacques Audiard)
Daria Sienkiewicz pisała o jej roli tak:
Choć film reklamowany jest głośnym nazwiskiem Seleny Gomez, to tak naprawdę blask Zoe Saldany świeci w "Emilii Perez" najmocniej. Rola Rity należy do najciekawszych w karierze aktorki, której talent w ostatnich latach marnował się głównie w marvelowskich blockbusterach. Saldana jest jak kameleon – w scenach śpiewno-tanecznych imponuje swoim ogromnym talentem wokalnym i bezpretensjonalnością, a jej kocie ruchy mogą rywalizować choćby z euforycznym pokazem tanecznym Emmy Stone w "Rodzajach życzliwości" Yorgosa Lanthimosa.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu.
Adrien Brody za "The Brutalist" (reż. Brady Corbet)
Jakub Popielecki pisał o jego roli tak:
Brody pięknie gra tu mroczniejszą wersję Władysława Szpilmana z "Pianisty", Jones kreuje chyba najbardziej niejednoznaczną rolę w karierze, a Pearce koncertowo na przemian trzyma dżentelmeński fason i traci nad sobą panowanie.
Całą recenzję znajdziecie ]na karcie filmu. Przypominamy też poświęcony filmowi odcinek programu Movie się:
Kieran Culkin za "Prawdziwy ból" (reż. Jesse Eisenberg)
Jakub Popielecki pisał o jego roli tak:
Benji głośno domaga się szacunku dla ofiary przodków i kontestuje styl zwiedzania "na chłodno". Ale sam ekstrawertycznie-egoistycznie nie potrafi ugryźć się w język, kiedy coś go dręczy. Inna sprawa, iż jego wykrzyczane pretensje to jedynie zasłona dymna, wierzchołek góry lodowej prywatnego bólu, o którym już nie che rozmawiać. Według swojego kuzyna Benji i tak mówi za dużo. Zdaniem Davida prywatny ból to bowiem prywatna sprawa: należy go skrzętnie spacyfikować i ukryć, żeby móc normalnie funkcjonować w społeczeństwie. A jednak to właśnie David zazdrości Benjiemu łatwości, z jaką ten porusza się wśród ludzi – zarazem mając mu za złe, iż tego talentu nie szanuje i go nadużywa. Da się obejrzeć ten konflikt na poziomie meta: jako przekomarzankę z aktorem, którego reżyser spuścił ze smyczy i teraz próbuje wykorzystać jego dziką energię, zarazem utrzymując ją w ryzach. Grunt, iż mu się udało: pod okiem Eisenberga Culkin wspaniale przekuwa symfonię swoich tików w spójny portret gościa zmagającego się ze sobą i światem.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu. Przypominamy też poświęcony filmowi odcinek Movie się:
"I'm Still Here" (reż. Walter Salles)
Adam Kruk pisał o filmie tak:
Salles długo kazał na "I’m Still Here" czekać – od dziesięciu lat, kiedy stworzył dokumentalny portret Jia Zhangke, nie nakręcił filmu. A przecież po "Dworcu nadziei" zyskał status wielkiej nadziei brazylijskiego kina. Nie do końca spełnionej, bo jego międzynarodowe projekty, w rodzaju "Dzienników motocyklowych" (2004) czy "W drodze" (2012), choć nastrojowe (atmosferę Salles potrafi wytworzyć zawsze), nie miały wagi wcześniejszych filmów. Powrót do Brazylii w "I’m Still Here" jest jednak zarazem powrotem reżysera do wysokiej formy. Nastroju też jest tu pod dostatkiem – tworzą go rzeczona posiadłość, ale i winyle Hendrixa, T-Rex czy King Crimson, brazylijskie dźwięki mistrzów w rodzaju Caetano Veloso i Gilberto Gila, ale i ścieżka dźwiękowa skomponowana na potrzeby filmu przez Warrena Ellisa. Reżyser świetnie potrafi też opowiadać obrazem, tonacją – jak wtedy, gdy żywe kolory plaży zastępuje ciemnością: tajniacy gaszą światła w domu i wzywają postacie na przesłuchania w obskurnych pokoikach, a potem zamykają je w celach. Po dniu przychodzi noc.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu. Przypominamy zwiastun:
"Flow" (reż. Gints Zilbalodis)
Michał Walkiewicz pisał w swojej recenzji tak:
Film Zilbalodisa wygląda trochę jak gra wideo. W tym sensie, iż fałszywy "operator" uwielbia podglądać akcję zza pleców (sorry, zza grzbietu) bohatera albo zamrażać go w kadrach sugerujących potencjalny wybór ścieżki. Inspiracje elektroniczną rozrywką sięgają jednak głębiej – aż do tzw. kontekstowego opowiadania poprzez wirtualną scenografię. Pomniki zniszczonej cywilizacji odsłaniają jakąś prawdę o przeszłości, ale na autotematycznym poziomie mówią znacznie więcej o procesie poznawania tegoż świata. Czyni to z "Flow" nie tylko jedną z najciekawszych adaptacji poetyki gier wideo na język filmu, ale też kino wielokrotnego użytku. To zabawa w "kto tu mieszkał?", zaproszenie do roboty archeologicznej i zarazem fascynująca gra napięć pomiędzy przeszłością i teraźniejszością.
Całą recenzję znajdziecie na na karcie filmu. Przypominamy jego zwiastun:
"W cieniu cyprysu" (reż. Hossein Molayemi, Shirin Sohani)
"Nie chcemy innej ziemi" (reż. Basel Adra, Yuval Abraham, Rachel Szor, Hamdan Ballal)
W swojej recenzji Ewelina Leszczyńska pisała o filmie tak:
Jeśli zadaniem kina dokumentalnego jest otwieranie oczu, to "Nie chcemy innej ziemi" wywiązuje się z niego w stu procentach. Relacjonując konflikt w Masafer Jatcie, Basel Adra i Yuval Abraham demaskują liczne przypadki łamania praw człowieka, jakich dopuszcza się względem Palestyńczyków Izrael. Oficjalnie wszystko odbywa się w majestacie prawa – skoro ziemia należy do wojska, trzeba usunąć przebywających na niej intruzów. Tyle tylko, iż tereny te były zamieszkałe na długo przed przybyciem pierwszych syjonistycznych osadników, a w sądzie zabrakło reprezentantów drugiej strony. Jak gorzko podsumowuje Basel, choćby najlepszy student prawa, jeżeli pochodzi z Palestyny, znajdzie zatrudnienie co najwyżej na budowie.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu. Przypominamy zwiastun:
"Nie jestem robotem" (reż. Victoria Warmerdam)
"Pierwsza dziewczyna w orkiestrze" (reż. Molly O'Brien)
Lol Crawley za "The Brutalist" (reż Brady Corbet)
Sean Baker za "Anorę" (reż. Sean Baker)
Daniel Blumberg za "The Brutalist" (reż. Brady Corbet)
"El Mal" z filmu "Emilia Pérez" (reż. Jacques Audiard), wyk. Zoe Saldaña, Karla Sofía Gascón
Nathan CrowleyLee Sandales, Nathan Crowley za "Wicked" (reż. Jon M. Chu)
Paul Tazewell za "Wicked" (reż. Jon M. Chu)
Pierre-Olivier Persin, Stéphanie Guillon, Marilyne Scarselli za "Substancję" (reż. Coralie Fargeat)
Doug Hemphill, Gareth John, Ron Bartlett, Richard King za "Diunę: Część drugą" (reż. Denis Villeneuve)
Paul Lambert, Stephen James, Rhys Salcombe, Gerd Nefzer za "Diunę: Część drugą" (reż. Denis Villeneuve)
Najlepszy film
"Anora" (reż. Sean Baker)
Michał Walkiewicz pisał o filmie tak:
Pytanie, czy uczucie kwitnące pomiędzy seksworkerką oraz jej klientem jest autentyczne, czy to po prostu korzystna dla obu stron transakcja, jest w gruncie rzeczy zmyłką – w arsenale reżysera to wręcz "stary numer z rękawicą". Odpowiedzi nie wyłapiemy z dialogów, nie znajdziemy między słowami, nie wyczytamy z niczyjej twarzy. niedługo jednak nie będzie to miało większego znaczenia. Gdy pod wpływem alkoholu i w przypływie rebelianckiej energii para stanie na ślubnym kobiercu w Vegas, rodzice wyślą swoich siepaczy, by ci anulowali małżeństwo. Chłopak da drapaka, grupa pościgowa wraz z Ani ruszy w miasto, a film zamieni się w coś na kształt wysokooktanowej wersji "Po godzinach" Martina Scorsesego. Spokojna głowa – to nie ostatni taki piwot.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu. Przypominamy też poświęcony filmowi odcinek programu Movie się:

Najlepsza reżyseria
Sean Baker za "Anorę"
Najlepszy scenariusz oryginalny
Sean Baker za "Anorę" (reż. Sean Baker)
Najlepszy scenariusz adaptowany
Peter Straughan za "Konklawe" (reż. Edward Berger)
Ewelina Leszczyńska pisała o filmie tak:
Powieść Roberta Harrisa to adekwatnie gotowy materiał na film. Scenarzysta Peter Straughan dokonuje tylko nielicznych skrótów i przekształceń. Ich celem jest udramatyzowanie przedstawionych wydarzeń lub osadzenie ich w bieżącym kontekście społeczno-kulturowym – jak w przypadku kardynała Vincenta Beníteza (Carlos Diehz), który z Filipińczyka pełniącego posługę w Bagdadzie zmienia się w Meksykanina krzewiącego słowo Boże w Kabulu. Nieznaczne odstępstwa od litery oryginału nie tylko w żaden sposób nie wpływają na przekaz brytyjskiego autora, ale wręcz podkreślają jego aktualność.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu. Przypominamy też poświęcony filmowi odcinek programu Movie się:

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa
Mikey Madison za "Anora" (reż. Sean Baker)
Michał Walkiewicz pisał o jej roli tak:
Ani to postać, o której można napisać książkę. Żadne słowa nie oddadzą jednak energii, którą Mikey Madison wnosi na ekran. Aktorka znana przede wszystkim z portretów fotogenicznej psychozy ("Pewnego razu w Hollywood", "Krzyk") prezentuje na ekranie tak szeroką emocjonalną skalę, iż mogłoby się w niej zmieścić imigranckie doświadczenie całego pokolenia (nie bijcie za ten skrót myślowy, Ani jest przecież jakąś figurą pars pro toto).
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu.
Adrien Brody, Mikey Madison, Zoe Saldaña i Kieran Culkin z Oscarami za pierwszo- i drugoplanowe role
Najlepsza aktorka drugoplanowa
Zoe Saldaña za "Emilię Perez" (reż. Jacques Audiard)
Daria Sienkiewicz pisała o jej roli tak:
Choć film reklamowany jest głośnym nazwiskiem Seleny Gomez, to tak naprawdę blask Zoe Saldany świeci w "Emilii Perez" najmocniej. Rola Rity należy do najciekawszych w karierze aktorki, której talent w ostatnich latach marnował się głównie w marvelowskich blockbusterach. Saldana jest jak kameleon – w scenach śpiewno-tanecznych imponuje swoim ogromnym talentem wokalnym i bezpretensjonalnością, a jej kocie ruchy mogą rywalizować choćby z euforycznym pokazem tanecznym Emmy Stone w "Rodzajach życzliwości" Yorgosa Lanthimosa.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu.
Najlepszy aktor pierwszoplanowy
Adrien Brody za "The Brutalist" (reż. Brady Corbet)
Jakub Popielecki pisał o jego roli tak:
Brody pięknie gra tu mroczniejszą wersję Władysława Szpilmana z "Pianisty", Jones kreuje chyba najbardziej niejednoznaczną rolę w karierze, a Pearce koncertowo na przemian trzyma dżentelmeński fason i traci nad sobą panowanie.
Całą recenzję znajdziecie ]na karcie filmu. Przypominamy też poświęcony filmowi odcinek programu Movie się:

Najlepszy aktor drugoplanowy
Kieran Culkin za "Prawdziwy ból" (reż. Jesse Eisenberg)
Jakub Popielecki pisał o jego roli tak:
Benji głośno domaga się szacunku dla ofiary przodków i kontestuje styl zwiedzania "na chłodno". Ale sam ekstrawertycznie-egoistycznie nie potrafi ugryźć się w język, kiedy coś go dręczy. Inna sprawa, iż jego wykrzyczane pretensje to jedynie zasłona dymna, wierzchołek góry lodowej prywatnego bólu, o którym już nie che rozmawiać. Według swojego kuzyna Benji i tak mówi za dużo. Zdaniem Davida prywatny ból to bowiem prywatna sprawa: należy go skrzętnie spacyfikować i ukryć, żeby móc normalnie funkcjonować w społeczeństwie. A jednak to właśnie David zazdrości Benjiemu łatwości, z jaką ten porusza się wśród ludzi – zarazem mając mu za złe, iż tego talentu nie szanuje i go nadużywa. Da się obejrzeć ten konflikt na poziomie meta: jako przekomarzankę z aktorem, którego reżyser spuścił ze smyczy i teraz próbuje wykorzystać jego dziką energię, zarazem utrzymując ją w ryzach. Grunt, iż mu się udało: pod okiem Eisenberga Culkin wspaniale przekuwa symfonię swoich tików w spójny portret gościa zmagającego się ze sobą i światem.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu. Przypominamy też poświęcony filmowi odcinek Movie się:

Najlepszy film międzynarodowy
"I'm Still Here" (reż. Walter Salles)
Adam Kruk pisał o filmie tak:
Salles długo kazał na "I’m Still Here" czekać – od dziesięciu lat, kiedy stworzył dokumentalny portret Jia Zhangke, nie nakręcił filmu. A przecież po "Dworcu nadziei" zyskał status wielkiej nadziei brazylijskiego kina. Nie do końca spełnionej, bo jego międzynarodowe projekty, w rodzaju "Dzienników motocyklowych" (2004) czy "W drodze" (2012), choć nastrojowe (atmosferę Salles potrafi wytworzyć zawsze), nie miały wagi wcześniejszych filmów. Powrót do Brazylii w "I’m Still Here" jest jednak zarazem powrotem reżysera do wysokiej formy. Nastroju też jest tu pod dostatkiem – tworzą go rzeczona posiadłość, ale i winyle Hendrixa, T-Rex czy King Crimson, brazylijskie dźwięki mistrzów w rodzaju Caetano Veloso i Gilberto Gila, ale i ścieżka dźwiękowa skomponowana na potrzeby filmu przez Warrena Ellisa. Reżyser świetnie potrafi też opowiadać obrazem, tonacją – jak wtedy, gdy żywe kolory plaży zastępuje ciemnością: tajniacy gaszą światła w domu i wzywają postacie na przesłuchania w obskurnych pokoikach, a potem zamykają je w celach. Po dniu przychodzi noc.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu. Przypominamy zwiastun:

Najlepszy pełnometrażowy film animowany
"Flow" (reż. Gints Zilbalodis)
Michał Walkiewicz pisał w swojej recenzji tak:
Film Zilbalodisa wygląda trochę jak gra wideo. W tym sensie, iż fałszywy "operator" uwielbia podglądać akcję zza pleców (sorry, zza grzbietu) bohatera albo zamrażać go w kadrach sugerujących potencjalny wybór ścieżki. Inspiracje elektroniczną rozrywką sięgają jednak głębiej – aż do tzw. kontekstowego opowiadania poprzez wirtualną scenografię. Pomniki zniszczonej cywilizacji odsłaniają jakąś prawdę o przeszłości, ale na autotematycznym poziomie mówią znacznie więcej o procesie poznawania tegoż świata. Czyni to z "Flow" nie tylko jedną z najciekawszych adaptacji poetyki gier wideo na język filmu, ale też kino wielokrotnego użytku. To zabawa w "kto tu mieszkał?", zaproszenie do roboty archeologicznej i zarazem fascynująca gra napięć pomiędzy przeszłością i teraźniejszością.
Całą recenzję znajdziecie na na karcie filmu. Przypominamy jego zwiastun:

Najlepszy krótkometrażowy film animowany
"W cieniu cyprysu" (reż. Hossein Molayemi, Shirin Sohani)
Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny
"Nie chcemy innej ziemi" (reż. Basel Adra, Yuval Abraham, Rachel Szor, Hamdan Ballal)
W swojej recenzji Ewelina Leszczyńska pisała o filmie tak:
Jeśli zadaniem kina dokumentalnego jest otwieranie oczu, to "Nie chcemy innej ziemi" wywiązuje się z niego w stu procentach. Relacjonując konflikt w Masafer Jatcie, Basel Adra i Yuval Abraham demaskują liczne przypadki łamania praw człowieka, jakich dopuszcza się względem Palestyńczyków Izrael. Oficjalnie wszystko odbywa się w majestacie prawa – skoro ziemia należy do wojska, trzeba usunąć przebywających na niej intruzów. Tyle tylko, iż tereny te były zamieszkałe na długo przed przybyciem pierwszych syjonistycznych osadników, a w sądzie zabrakło reprezentantów drugiej strony. Jak gorzko podsumowuje Basel, choćby najlepszy student prawa, jeżeli pochodzi z Palestyny, znajdzie zatrudnienie co najwyżej na budowie.
Całą recenzję znajdziecie na karcie filmu. Przypominamy zwiastun:

Najlepszy krótkometrażowy film aktorski
"Nie jestem robotem" (reż. Victoria Warmerdam)
Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny
"Pierwsza dziewczyna w orkiestrze" (reż. Molly O'Brien)
Najlepsze zdjęcia
Lol Crawley za "The Brutalist" (reż Brady Corbet)
Najlepszy montaż
Sean Baker za "Anorę" (reż. Sean Baker)
Najlepsza muzyka
Daniel Blumberg za "The Brutalist" (reż. Brady Corbet)
Najlepsza piosenka
"El Mal" z filmu "Emilia Pérez" (reż. Jacques Audiard), wyk. Zoe Saldaña, Karla Sofía Gascón
Najlepsza scenografia
Nathan CrowleyLee Sandales, Nathan Crowley za "Wicked" (reż. Jon M. Chu)
Najlepsze kostiumy
Paul Tazewell za "Wicked" (reż. Jon M. Chu)
Najlepsza charakteryzacja i fryzury
Pierre-Olivier Persin, Stéphanie Guillon, Marilyne Scarselli za "Substancję" (reż. Coralie Fargeat)
Najlepszy dźwięk
Doug Hemphill, Gareth John, Ron Bartlett, Richard King za "Diunę: Część drugą" (reż. Denis Villeneuve)
Najlepsze efekty specjalne
Paul Lambert, Stephen James, Rhys Salcombe, Gerd Nefzer za "Diunę: Część drugą" (reż. Denis Villeneuve)