Orion i Ciemność — recenzja filmu. Wszystkie nasze strachy

popkulturowcy.pl 10 miesięcy temu

Dreamworks Animation – w ramach współpracy z Netflixem – udowadnia, iż wciąż potrafi poziomem swoich animacji dorównać dawnemu Pixarowi. Nowe dzieło studia podejmuje, podobnie do twórców W głowie się nie mieści, codzienne młodzieńcze dylematy, opowiadając o nich w ramach widowiskowej, nadprzyrodzonej przygody.

Nie trzeba wiedzieć, iż Orion i Ciemność został napisany przez człowieka odpowiedzialnego za Anomalisę, Być jak John Malkovich czy Może pora z tym skończyć, aby wyczuć, iż scenariusz jest nieco nietypowy dla filmu familijnego. Nie każdego dnia dostaje się odniesienie do Davida Foster Wallace’a w kreskówce – a to tylko w prologu. Sama historia z kolei uderza w znajome nuty, sprawnie miksując unikalny styl scenopisarski Charliego Kaufmana z poruszającą historią chłopca, który ponad wszystko pragnie poczucia bezpieczeństwa w otaczającym go świecie.

W zgrabnie skondensowanym wstępie Kaufman – wraz z debiutującym reżyserem Seanem Charmatzem – przedstawia nam Oriona (Jacob Tremblay). Ten młody chłopiec wchodzi w okres dynamicznie rozwijającej się świadomości, co naturalnie przysparza wielu powodów do lęków wywoływanych przez otoczenie. W dynamicznym kolażu wykonanym w kontrastującej technice animacji, gwałtownie dostajemy prezentację wszystkich obaw, jakie dręczą go na co dzień. Największym z nich jednak jest naturalnie nabyty przez ludzi strach przed ciemnością. Mimo usilnych prób rodziców, aby przekonać chłopca, iż nie ma się czego bać, ten uparcie obstaje przy swoim. Pewnego dnia dochodzi do niespodziewanej konfrontacji, gdyż Ciemność (Paul Walter Hauser) we własnej osobie ląduje w pokoju Oriona, zmęczony nieustającymi nocnymi wrzaskami.

Występ Waltera Hausera przypomina, jak bardzo wczucie się aktora w rolę może podnieść poziom filmu animowanego. Dzięki temu postać rudna do wyobrażenia i wykreowania otrzymała historię, która pozwoliła widzowi się z nią utożsamić. Również Orion nawiązał dzięki temu nić porozumienia z Ciemnością, uświadamiając sobie, iż nie są wcale tak bardzo od siebie różni. Obaj mają w sobie potrzebę społecznej akceptacji oraz boją się, iż będą ignorowani i niepotrzebni w świecie.

kadr z filmu Orion i Ciemność | Dreamworks Animation

Ciemność decyduje się zabrać Oriona ze sobą na jeden dzień pracy w ramach oswojenia go z lękiem. Wspólnie przemierzą ziemię dookoła, aby chłopiec mógł osobiście doświadczyć, jak działa noc. Po drodze spotykają resztę ekipy: Słodkie Sny (Angela Bassett), Sen (Natasia Demetriou), Niewyjaśnione Hałasy (Golda Rosheuvel), Bezsenność (Nat Faxon) i Ciszę (Aparna Nancherla). Wtedy właśnie produkcja Charmetza zaczyna momentami przypominać W głowie się nie mieści. Jednak Orion i Ciemność tworzy swoją własną, równoległą ścieżkę, zamiast jedynie podążać tą samą drogą i ograniczać się do leniwego kopiowania sprawdzonych schematów.

Jedną z unikalnych sztuczek, które Kaufman odkrywa przed nami dopiero w trakcie filmu, jest osadzenie jednej historii wewnątrz drugiej. Mniej więcej w połowie odsłania nam dorosłą wersję Oriona (Colin Hanks) i jego córkę Hypatię (Mia Akemi Brown). Wszystko, co widzieliśmy do tej pory, to jego historia przezwyciężania nyktofobii. Tutaj maluchy mogą nieco zagubić wątek. Wszystko jednak wyjaśnia się pod koniec, kiedy to schodzimy na kolejny poziom rekurencji. Wtedy też Hypatia przekazuje tę samą opowieść swojemu synowi. Kaufman i Charmatz jednak ponownie trafili w sedno, pozwalając swojemu filmowi na nieco skomplikowany i surrealistyczny ton, nie tracąc przy tym wątków emocjonalnych.

kadr z filmu Orion i Ciemność | Dreamworks Animation

Orion i Ciemność idealnie pokazuje, iż nie ma zupełnie nic złego w klonach powszechnie uznanych dzieł. Zamiast wymyślać koło na nowo, można spokojnie wykorzystać sprawdzoną formułę, wzbogacając ją o autorskie rozwiązanie w celu opowiedzenia angażującej historii. Nagromadzenie pomysłów aż prosi się o dłuższy format, lub przynajmniej większe urozmaicenie od strony technicznej. Nie sposób jednak przejść obojętnie nad pokładem emocji i refleksji, które najnowsze dzieło Dreamworks ma do zaoferowania.

Źródło obrazka głównego: Dreamworks Animation

Idź do oryginalnego materiału