Czy pamięć o katastrofie promu Heweliusz wciąż była żywa w obsadzie serialu Netfliksa? Aktorzy z „Heweliusza” mówią, jakie mają wspomnienia z tamtego okresu i dlaczego w ogóle potrzebujemy takich seriali.
„Heweliusz” to polski serial serwisu Netflix i zarazem kolejna rodzima produkcja, którą dla streamingowego giganta zrealizował reżyser Jan Holoubek we współpracy ze scenarzystą Kasprem Bajonem i producentką Anną Kępińską. Po przypominającej powódź tysiąclecia „Wielkiej wodzie” ta ekipa sięgnęła po historię innej katastrofy – zatonięcia promu Heweliusz na Bałtyku. Redakcja Serialowej miała okazję porozmawiać z ekipą tego serialu.
Heweliusz – aktorzy z serialu wspominają katastrofę
Do czego polskim widzom są potrzebne seriale takie jak „Heweliusz” czy „Wielka woda”? Chodzi tu o zwykłe przypomnienie historii, które zostały już w dużej mierze zapomniane, a Jan Holoubek za sprawą swoich produkcji stał się „hydrologicznym Janem Długoszem”, jak określili go członkowie obsady „Heweliusza”? Michał Żurawski, grający Piotra Bintera, drugiego kapitana tytułowego promu, w rozmowie z Serialową przyznał, iż w rzeczywistości lat 90. widzi pewne analogie z teraźniejszością.
— Mam takie poczucie, [że] odkąd Trump został drugi raz prezydentem Stanów Zjednoczonych i te wszystkie rzeczy się wokoło dzieją, to trochę jakbyśmy wrócili znowu do lat 90., do takiej niepewności, co się zaraz wydarzy. Jedno się skończyło, zaczyna się coś nowego, ale jesteśmy kompletnie na to nieprzygotowani. Ja to tak też odbieram, a zwłaszcza dla młodych ludzi to będzie szok, iż kiedyś Polska tak wyglądała. Niektórzy tego nie pamiętają.
Obsada zapytana o pamięć o katastrofie Heweliusza przyznaje, iż oczywiście pamiętała o tym, co wydarzyło się na Bałtyku. Grający kapitana Henryka Kubarę Andrzej Konopka przyznaje, iż pamięć o tej, ale także innych polskich katastrofach wciąż w nim tkwi.
— Ja w 1993 roku miałem 24 lata, no to automatycznie miałem świadomość tej katastrofy i muszę powiedzieć, iż w ogóle o ile myślę „katastrofa”, to z dzieciństwa, z młodości wracają mi takie historie, [jak] np. właśnie Heweliusz, ale też Rotunda PKO w Warszawie czy katastrofa samolotu w Lesie Kabackim od Warszawą. To mam w pamięci i to gdzieś tam tkwi.
Nie u wszystkich jednak wspomnienia są tak samo żywe. Jacek Koman, czyli serialowy mecenas Budzisz, przyznaje, iż akurat w tym czasie przebywał poza Polską, więc miał dość powierzchowną wiedzę o tym, co wydarzyło się na Bałtyku.
— Ja byłem daleko, byłem w Australii, kiedy sama katastrofa się wydarzyła. Wiedziałem o niej, ale wiedziałem o niej tak trochę adekwatnie z nagłówków gazet raczej niż w szczegółach. A to ciekawe, iż (…) raczej się w ciągu tych ostatnich trzydziestu paru lat o tym nie słyszało, czyli z sukcesem to było zamiecione pod dywan.
A z wcześniejszych fragmentów możecie dowiedzieć się więcej o tym, kim są bohaterowie „Heweliusza” oraz jak wyglądały kulisy kręcenia serialu. Czy „Heweliusz” to największy polski serial? Koniecznie sprawdźcie także naszą recenzję: Heweliusz – recenzja serialu.

















