OPOWIADANIA • Bukiety

osme-pietro.pl 1 tydzień temu
BUKIETY – SZTUKA TWORZENIA

"My próżni ludzie
My wypchani ludzie
Podpieramy się wzajem”
(T.S. Eliot „Próżni ludzie”)

Ada wraz z mężem Danielem wychowywali syna Ignacego.
Mąż często wyjeżdżał do Moskwy w delegacje. Dobrze znał angielski i świetnie porozumiewał się po rosyjsku. Pracował jako logistyk. Ona zajmowała się dzieckiem i domem.
Z upływem czasu oddalali się jednak od siebie. W końcu Daniel wyprowadził się i przyjeżdżał tylko na weekendy ze względu na syna.
Wtedy musiała chcieć tego samego, czego oczekiwał.
Nie interesowało go, iż mogła być zmęczona, czy po prostu nie miała ochoty na seks. Liczyły się tylko jego potrzeby.
Czasem skarżyła się do swojej siostry Antoniny.
– Posłuchaj, Toniu, ale on się wyprowadził. Podejrzewam, iż ma inną. Mam mu się oddawać?!
– Tak! Masz mu się oddawać! Masz dawać dupy, bo to twój mąż! - usłyszała.
To wszystko było dla niej trudne. Ból okazał się wprost proporcjonalny do zanikających z czasem uczuć. Została z tym ciężarem sama.
Pewnego dnia postanowiła zadzwonić na niebieską linię. Odezwała się kobieta i po wysłuchaniu Ady, powiedziała szyderczo:
– Proszę pani. Jak to mąż gwałci!?
No co też pani opowiada. Mąż, proszę pani, nie może gwałcić!
Ada się załamała. Zrozpaczona uciekła w świat książek. Zaczęła też pisać, przeważnie w tygodniu. Potem robiła to również w weekendy. W dzień pisała, gdy dziecko było w szkole, zaś nocą, gdy spało. Potem wiersze i prozę wysyłała na pewien przyjazny portal literacki. To wszystko przynosiło ulgę. Było wytchnieniem od trudnej rzeczywistości, niespełnionego związku.

Daniel był wściekły. Gdy przyjeżdżał, podchodził do niej i pytał o czym pisze. gwałtownie wyłączała komputer i spełniała zachcianki męża.
Wczesną jesienią napisała krótką prozę o sztuce robienia bukietów. Natychmiast, bez poprawek, wysłała to wszystko na portal literacki.

IKEBANY – opowiadanie Ady z 25.09.2011 r.

Piotr był synem Toni. Opiekowałam się nią przez dwa lata - miała Alzheimera. Niemal każdy wie, iż to okrutna choroba dla chorego, jak i jego bliskich. W okruchach chleba, które rozdrabniała na mniejsze cząstki, widziała wrogów. Mieszkała w bloku na siódmym piętrze. Pewnego dnia spoglądając na okno i wyciągając przed siebie palec wskazujący, powiedziała:
- Widzisz, tam są schody. Zejdę po nich szybko.
Siłą ją powstrzymałam.
Czasem znikała i dopiero na drugi dzień wracała do mieszkania, przeważnie zziębnięta, rozczochrana i przerażona. Na szczęście rzadko do tego dochodziło.
Po śmierci Toni Piotr wprowadził się do jej mieszkania. I tak zamieszkaliśmy razem.
Tłumaczył, iż żona zła, uzależniona od matki, gruba itp. Nie ma z nią dobrych relacji.
Tonia była siostrą przyrodnią mojej babci, córką z drugiego małżeństwa pradziadka Stanisława, więc Piotr był moim wujkiem.
Po latach bycia prokuratorem zmienił profesję i został radcą prawnym. Dzięki temu więcej zarabiał..
Mówił do mnie:
– Kupuj literaturę piękną, historia kłamie.
Piękny, przystojny brunet o błękitnych oczach. Bardzo mi się podobał. Gdyby nie pokrewieństwo, schrupałabym go natychmiast.
Robiłam pyszne obiady, prasowałam koszule, których miał mnóstwo, sprzątałam. Pasował mi ten układ. Bardzo pasował. Przypominał czasy, kiedy mama wyjeżdżała do sanatorium, a ja przejmowałam rolę gospodyni mojego taty. Opiekę nad kimś miałam chyba wypisaną na czole. Wieczorami długo rozmawialiśmy. Robiłam też przepiękne bukiety w wydrążonym arbuzie.
Stawiałam je na stole, obok płonęła świeca, której blask odbijał się w naszych oczach. Po cichu marzyłam, by te chwile trwały jak najdłużej..
Mieszkanie było typowo prl-owskie - z jednego pokoju przechodziło się do drugiego, dopiero później był korytarz.
Pewnej nocy wstałam, żeby pójść do toalety. Otworzyłam drzwi do jego pokoju.
– To ty? – spytał, zrywając się nagle z łóżka.
– Przepraszam, muszę siusiu – odparłam zawstydzona. Sytuacja była podobna do tej w filmie „ Kogel – mogel”, gdzie bohaterowie w nocy wstają z łóżek w tym samym czasie.
U nas do niczego nie doszło. Minęłam go zażenowana.
Następnego dnia, zdenerwowany, oświadczył, iż wraca do żony.
W gruncie rzeczy cieszyłam się, iż nie straciłam cnoty z własnym wujkiem. Przewidywałam takie zakończenie.
Już nigdy więcej nie udało mi się zrobić tak pięknych bukietów w wydrążonym arbuzie.
Ciotka Beata - materialistka, później powiedziała:
– Szkoda, iż nie chciałaś zostać z Piotrem, z nim byś miała dobrze, zaopiekowałby się tobą.
– Znaczy... miałabym zostać jego kochanką, tak? - spytałam z sarkazmem.
– Tak.
W ustach poczułam gorycz. Od tamtej pory zaczęłam się brzydzić mojej ciotki. Wiele jej zawdzięczam, ale nie rozumiałam ludzi, dla których pieniądze były najważniejsze.
Redaktorem portalu, na który Ada wysłała ten krótki tekst, był tajemniczy R1 - odpowiedzialny za dział prozy.
Wyróżnił "IKEBANY" ku oburzeniu licznych userów, po czym złożył podpis:

„R1 w arbuzie”


Dwa tygodnie po napisaniu tego opowiadania, Ada trafiła do szpitala psychiatrycznego. Dzień przed wyjazdem ból był tak silny, iż stanęła przed lustrem i zaczęła rozmawiać ze sobą. Mówiła głośno z oczami pełnymi łez:
– Dotykam ciebie ciało. Dotykam palców. Głaszczę chude policzki, ale też włosy - które tamten ciągnął. Błądzę po szyi, którą przyciskał do poduszki.
Dotykam siebie. Dotykam Ciebie Panie, Twojej umęczonej twarzy, Twojego ciała i mojego w Tobie.

W trzyosobowej sali szpitalnej, podeszła do niej pani, która przyszła w odwiedziny do innej chorej.
– A co ty tu robisz? – spytała. – Boże, jaka ty jesteś piękna i taka młoda.
Ada spędziła miesiąc w szpitalu.
Jej mąż Daniel znowu z nią zamieszkał.
W domu, będąc na silnych lekach psychotropowych, słaniała się po ścianach.
Nocą mocno spała, a on wchodził w nią od tyłu. Nie była świadoma. Dopiero pewnego ranka wszystko zaczęło do niej docierać, gdy zapytał:
– Czułaś coś?
Spojrzała na niego z niedowierzaniem. Chciała wymiotować.

Statystyki: autor: Agnieszka R. — 05 paź 2025, 20:32


Idź do oryginalnego materiału