Olbrychski upokorzony przed premierą "Potopu". Widzowie nie mieli litości

swiatseriali.interia.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: materiały promocyjne


Daniel Olbrychski przeżył upokarzające chwile w tramwaju, kiedy pasażerowie demonstracyjnie okazali mu swoją niechęć. Wszystko przez jego rolę w "Potopie", której widzowie początkowo nie potrafili zaakceptować.


Daniel Olbrychski to bez wątpienia jedna z najważniejszych postaci polskiego kina. Jego kreacja Andrzeja Kmicica w ekranizacji "Potopu" Jerzego Hoffmana przyniosła mu ogromną popularność i sympatię widzów. Niewielu jednak wie, iż droga do tej ikonicznej roli była pełna wyzwań i momentów, które niemal skłoniły aktora do rezygnacji z udziału w filmie.


Daniel Olbrychski i kontrowersje wokół roli Kmicica


"Potop" Jerzego Hoffmana był jedną z najbardziej wyczekiwanych produkcji lat 70. Film, oparty na powieści Henryka Sienkiewicza, budził ogromne emocje wśród czytelników i przyszłych widzów. Gdy ogłoszono, iż to właśnie Daniel Olbrychski wcieli się w postać Kmicica, wiele osób wyraziło swoje niezadowolenie.Reklama


Część fanów powieści uważała, iż aktor nie pasuje do roli odważnego szlachcica. Krytyczne głosy pojawiały się zarówno w prasie, jak i w bezpośrednich kontaktach z Olbrychskim. Negatywne opinie, jakie narastały wokół jego osoby, przybrały zaskakujące rozmiary i zaczęły wpływać na codzienne życie aktora.


Szokujące sceny w tramwaju


Jednym z najbardziej przykrych momentów tamtego okresu była sytuacja, która spotkała Olbrychskiego podczas podróży tramwajem. Współpasażerowie, rozpoznawszy go, nie kryli swojej niechęci do jego udziału w ekranizacji "Potopu".
"Usłyszałem wówczas komentarze sugerujące, iż nie chcą podróżować w moim towarzystwie" - wspominał aktor po latach.
Nieprzychylne reakcje publiczności sprawiły, iż Olbrychski zaczął rozważać rezygnację z roli, która miała okazać się kluczowym momentem jego kariery. Presja i nieprzyjazna atmosfera wokół produkcji były dla niego trudnym doświadczeniem, które na długo zapadło w jego pamięć.


Decyzja o pozostaniu w filmie


Niechęć części widzów oraz krytyka prasy skłoniły Olbrychskiego do przemyślenia swojej przyszłości zawodowej. Aktor poważnie rozważał przyjęcie zagranicznej propozycji - miał bowiem możliwość wystąpienia w amerykańskiej produkcji. Skontaktował się choćby z hollywoodzką legendą, Kirkiem Douglasem, by omówić potencjalną współpracę.
Douglas, który z życzliwością odniósł się do wątpliwości Olbrychskiego, poradził mu, by nie rezygnował z udziału w "Potopie". Przekonywał, iż aktorstwo, które wywołuje tak wielkie emocje, jest wyjątkowym doświadczeniem, jakiego nie należy lekceważyć.
"Powiedział mi wtedy, iż cała Ameryka nigdy nie mówiła o jego roli jeszcze przed premierą filmu. To dało mi do myślenia" - wspominał Olbrychski.
Zachęcony słowami Douglasa, aktor postanowił pozostać w obsadzie i podjąć wyzwanie. Jak się później okazało, była to decyzja, która przyniosła mu ogromne uznanie i na stałe wpisała jego nazwisko do historii polskiej kinematografii.


"Potop" okazał się wielkim sukcesem


Po premierze "Potopu" niechętne głosy ucichły, a Daniel Olbrychski zdobył ogromne uznanie zarówno wśród krytyków, jak i publiczności. Film obejrzało 27 milionów widzów, a rola Kmicica stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych kreacji w polskim kinie.
Dziś Olbrychski wspomina tamte chwile jako lekcję, która nauczyła go determinacji i wiary w swoje umiejętności. Trudne doświadczenia z przeszłości nie tylko umocniły jego pozycję w branży filmowej, ale również stały się dowodem na to, jak wielkie emocje potrafi budzić aktorstwo.
Idź do oryginalnego materiału