Odpocznij w Polsce jak w Białym Lotosie: zerwij z telefonem na cały weekend. Zobacz, co się stanie

viva.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: VAJIRAWICH/ADOBE STOCK


Przebodźcowany umysł i nieustanne scrollowanie w telefonie sprawiają, iż dziś najcenniejszą formą odpoczynku staje się... totalne odłączenie. Dlatego digital detox jako cel podróży to współczesna terapia uważności.

Jeszcze kilka lat temu luksus mierzyliśmy dostępem do technologii: szybki internet w samolocie, wi-fi w każdym zakątku hotelu, aplikacje pozwalające zaplanować dzień z dokładnością co do minuty. Podróże były nie tylko odpoczynkiem, ale i okazją, by pokazać światu swój idealny styl życia – natychmiast, na Instagramie, w czasie rzeczywistym. Ostatecznie był to obraz współczesnego paradoksu: podróżujemy, ale nie widzimy, jemy, ale nie smakujemy, odpoczywamy, ale nie regenerujemy się naprawdę. Digital detox jest więc na to odpowiedzią – ucieczką nie od świata, ale od szumu, który nas od niego oddziela.

Nowa definicja luksusu

Dziś jednak definicja luksusu zmieniła się diametralnie. Najbardziej wyrafinowanym przywilejem, na który decyduje się coraz więcej dojrzałych, świadomych osób, nie jest już nieograniczony dostęp do sieci, ale… jego brak. Cisza, przestrzeń wolna od powiadomień, poczucie, iż przez kilka dni nikt nie domaga się naszej uwagi. To luksus, na który pozwalają sobie zwykle te osoby, które szukają w podróży czegoś więcej niż kolejnej listy atrakcji do zaliczenia. Szukają przestrzeni na odzyskanie siebie, na świadome spędzenie czasu z najbliższymi i wsłuchanie się w potrzeby własnego ciała.

Cyfrowy detoks stał się modą (między innymi za sprawą ostatniego sezonu serialu „Biały Lotos”), ale nie tylko – jest to także głęboko zakorzeniona potrzeba odzyskania siebie. Dzieje się to na tle nieustannego wzrostu naszej zależności od technologii, a także rosnącej świadomości, jak negatywnie wpływa ona na nasze zdrowie psychiczne, emocjonalne i społeczne. Obciążeni informacyjnym szumem, poczuciem obowiązku bycia dostępnym przez całą dobę i przymusem reagowania na każde powiadomienie, szukamy przestrzeni, w której czas płynie wolniej, a my możemy się wyciszyć i wrócić do tego, co naprawdę ważne.

Jak widać, zamiast więc kierować się w stronę najnowszych technologicznych innowacji, które obiecują łatwiejsze życie, coraz więcej osób zwraca się ku wciąż niedocenianemu przywilejowi – byciu offline i blisko natury. Przerwa od telefonów, telefonów, mediów społecznościowych to forma, która staje się także antidotum na społeczną presję i zaspokajanie nieustających oczekiwań.

Podróże w rytmie slow, gdzie nie ma miejsca na telefony, maile, a każdy dzień jest wolny od nadmiaru bodźców, stały się więc nowym symbolem luksusu. W końcu, jak zauważa Ewelina Kowalczyk, Head of Marketing Slowhop, prawdziwy luksus to „świadome bycie, a nie nieustanne konsumowanie bodźców”. Na tej platformie oferowane są miejsca, gdzie „nie ma wi-fi, ale jest przestrzeń, by odetchnąć od rzeczywistości. To propozycja dla tych, którzy chcą się odłączyć, odpocząć od codziennego życia i poczuć rytm natury”.

Cyfrowy detoks – czym jest i dlaczego staje się koniecznością?

„Cyfrowy detoks to po prostu w pełni świadome ograniczenie lub całkowite odstawienie urządzeń cyfrowych – telefonów, komputerów, tabletów i mediów społecznościowych – na określony czas”, mówi Oliwia Gissel z Fundacji Tomorrow Offline. Zamiast żyć w trybie nieustannego reagowania, chodzi o wyjęcie się z tego wiru, odzyskanie kontroli nad własnym czasem i uwagą. „Praktycznie może to oznaczać weekend offline, wyjazd bez telefonu, a także codzienne wprowadzanie »stref offline« w domu. To decyzja o świadomym usunięciu cyfrowych bodźców, które nieustannie rozpraszają naszą uwagę, odbierają energię i skupienie”, dodaje.

W dzisiejszym świecie pełnym bodźców detoks staje się nie tylko luksusem, ale koniecznością. „Nadmierne korzystanie z urządzeń, szczególnie mediów społecznościowych, wiąże się z obniżoną samooceną, lękiem, objawami depresji, a także problemami ze snem”, podkreśla Oliwia Gissel. Nowe technologie, choć ułatwiają życie, równocześnie zabierają przestrzeń na bycie tu i teraz. Z tego powodu cyfrowy detoks staje się coraz bardziej potrzebny. To forma profilaktyki zdrowia psychicznego – pozwala odzyskać równowagę, wzmocnić relacje offline i poprawić ogólne samopoczucie.

Jak długo powinien nam zająć taki proces, by przynieść rezultaty? „Temat cyfrowego detoksu jest wciąż intensywnie badany. Na pytanie, ile powinien trwać, by przynosił największe korzyści, nie ma jeszcze jednej, ostatecznej odpowiedzi. Wyniki pokazują, iż choćby krótka przerwa od ekranów (kilka dni) może zmniejszyć stres i poprawić nastrój, ale trwalsze efekty obserwuje się przy dłuższych interwencjach (7–14 dni i więcej). Naukowcy nieustannie sprawdzają też różne scenariusze – od kilkugodzinnych »mikrodetoksów« przez tygodniowe eksperymenty aż po miesięczne przerwy – analizując wpływ na zdrowie psychiczne, fizyczne i jakość relacji społecznych. To pokazuje, iż cyfrowy detoks nie jest jednorazową modą, ale rosnącym obszarem badań, który będzie dostarczał coraz bardziej precyzyjnych wskazówek, jak mądrze ograniczać technologię”, mówi Oliwia z Fundacji Tomorrow Offline.

Jakie efekty daje digital detox dla zdrowia i umysłu?

„Wielu badaczy łączy uzależnienie od telefonu z nasileniem lęku i depresji, głównie z powodu nadmiernego korzystania z mediów społecznościowych i presji związanej z byciem »zawsze online«, co uniemożliwia pełne wyłączenie się”, tłumaczy. Spędzanie czasu offline, zwłaszcza w naturze, zmniejsza poziom stresu o 21 procent i znacząco obniża poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu. Dodatkowo nasze nawyki związane z technologią, takie jak ciągłe powiadomienia, utrudniają koncentrację i głębokie myślenie. Jedno z badań wykazało, iż sprawdzanie telefonu pomiędzy zadaniami wydłuża czas ich realizacji o 19 procent! „Z kolei odłożenie telefonu na bok pomaga poprawić koncentrację oraz zdolność krytycznego myślenia. Ponadto cyfrowy detoks pomaga lepiej kontrolować cykle snu i poprawić ogólną jakość odpoczynku. Przebywanie cały czas przy urządzeniach wpływa również negatywnie na nasze samopoczucie i relacje społeczne, co określa się mianem »phubbingu«, za to spędzanie czasu z dala od ekranów zwiększa poziom szczęścia i wzmacnia ludzkie relacje”, podkreśla Gissel.

A co najważniejsze, fundując sobie przerwę od telefonu, dostrzegamy, jak bardzo nas on rozprasza, i zyskujemy zdrową perspektywę, ile niepotrzebnego czasu spędzamy nad ekranami. Cyfrowy detoks może więc być pierwszym krokiem ku zmianie na lepsze.

Czy już potrzebuję cyfrowego detoksu?

Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od urządzeń mobilnych, dopóki nie zaczniemy dostrzegać subtelnych sygnałów ostrzegawczych. jeżeli twój dzień zaczyna się od sprawdzenia telefonu, a kończy na scrollowaniu mediów społecznościowych, już wiesz, iż możesz mieć do czynienia z cyfrowym uzależnieniem. Zamiast w pełni przeżywać każdą chwilę, pozwalamy, by nasze myśli były rozpraszane przez nieustanne napływanie bodźców z ekranu. Chroniczne poczucie FOMO (fear of missing out), spadek produktywności i mętność umysłu to tylko niektóre z objawów nadmiaru czasu spędzonego przed ekranem.

Tak jak w przypadku alkoholu, kawy czy cukru, kluczem jest umiar. o ile go zabraknie, organizm prędzej czy później zacznie sygnalizować, iż coś jest nie tak. Długotrwałe przywiązanie do ekranów może prowadzić do zmęczenia, stresu i wypalenia. jeżeli rozpoznajesz u siebie poniższe symptomy, oznacza to, iż może czas na cyfrowy detoks, za pomocą którego ponownie odzyskasz równowagę.

Chroniczne FOMO. Choć media społecznościowe dają wrażenie bycia w kontakcie z innymi, łatwo mogą prowadzić do poczucia wykluczenia, czyli FOMO. To uczucie, iż coś interesującego dzieje się gdzieś indziej, podczas gdy my pozostajemy w tyle. Tego typu porównania mogą być niezdrowe, ponieważ uniemożliwiają cieszenie się teraźniejszością. jeżeli zaczynasz odczuwać, iż inni osiągają swoje życiowe cele szybciej niż ty, warto zrobić przerwę od ekranów, zwłaszcza od mediów społecznościowych.

Mętność umysłu. To zbiór objawów, które mogą świadczyć o problemach zdrowotnych, takich jak stres, niepokój, brak snu, a także nadmiar czasu spędzanego przed ekranem. Do objawów należą: zmęczenie, problemy z koncentracją, zapominanie i mentalne znużenie. Długotrwałe korzystanie z technologii może prowadzić do tak zwanej cyfrowej demencji, która zaburza naszą pamięć krótkotrwałą oraz zdolność koncentracji.

Niska produktywność. Kiedy jesteśmy ciągle rozpraszani przez telefony, możemy odczuwać, iż nigdy nie kończymy swoich zadań. Przeciętny użytkownik telefonu spędza z nim ponad sześć godzin dziennie, co nie obejmuje choćby innych ekranów, jak komputery czy telewizory. Częste przerywanie pracy przez sprawdzanie telefonu sprawia, iż nasza zdolność do koncentracji jest ograniczona. Warto zastanowić się, czy cyfrowy detoks nie pomoże ci odzyskać produktywności.

Zły sen. Problemy ze snem są jednym z najczęstszych objawów uzależnienia od technologii. Przesadna aktywność przed snem, jak przewijanie TikToka czy sprawdzanie mediów społecznościowych, wpływa na jego jakość. Światło emitowane przez ekran zaburza rytm dobowy, sygnalizując mózgowi, iż czas na sen nie nadszedł. Wyregulowanie czasu spędzanego z telefonem, zwłaszcza wieczorem, może poprawić jakość snu.

Łatwość w rozpraszaniu się. jeżeli zauważysz, iż nie potrafisz skupić się na zadaniach z powodu ciągłych powiadomień, to znak, iż czas poświęcony na przeglądanie jest zbyt długi. Średnio sprawdzamy telefon co sześć minut. Tego typu zakłócenia sprawiają, iż trudno nam skupić się na pracy czy obowiązkach, przez co często czujemy się zapracowani, ale nieproduktywni.

Jeśli którykolwiek z tych objawów jest ci bliski, czas na cyfrowy detoks. To doskonała okazja, by zregenerować umysł i ciało. Warto zacząć od planowania dnia i wyznaczenia limitów czasowych na korzystanie z urządzeń. Taki plan pomoże ci pozostać na bieżąco z obowiązkami, jednocześnie ograniczając wpływ technologii na twoje życie.

A jeżeli szukasz pełnego oderwania od cyfrowego świata, rozważ pobyt w miejscu bez zasięgu lub w hotelach z usługą detox concierge, które zadbają o to, by przejście z przebodźcowania do spokoju ducha było łatwiejsze. Bo nie oszukujmy się – jak przy każdym detoksie, początki bywają trudne.

Wyjazdy offline – nowe oblicze luksusowych podróży

Najbardziej wyrafinowaną odsłoną cyfrowego detoksu jest w tej chwili usługa concierge digital detox w luksusowych hotelach i resortach na całym świecie. Concierge, dotąd kojarzony z rezerwacją stolików w restauracjach czy organizacją prywatnych lotów, dziś odgrywa rolę przewodnika po świecie ciszy. To on odbiera telefony przy meldunku i przechowuje je w sejfie, to on odpowiada za to, by w pokoju nie było telewizora, planuje dzień gościa tak, by każda godzina była doświadczeniem offline, a nie ciągiem rozproszeń.

Poranek zaczyna się od jogi wśród drzew albo medytacji nad oceanem. Śniadanie to rytuał bez telefonu – z uwagą skierowaną na smak, zapach, teksturę jedzenia. Później przychodzi czas na aktywności, które angażują ręce i zmysły: warsztaty ceramiki, kaligrafii, malarstwa intuicyjnego. Spacer po lesie zamienia się w kąpiel leśną, a kontakt z naturą staje się językiem nowej duchowości. Wieczorem zamiast scrollowania – kąpiele ziołowe, masaże ajurwedyjskie, sesje dźwiękowe z gongami i misami tybetańskimi.

Resorty takie jak SHA Wellness w Hiszpanii, Chiva-Som w Tajlandii czy The Ranch w Malibu świadomie kreują programy, które zamieniają brak telefonu w doświadczenie piękna i obecności. Niektóre rezygnują choćby z istnienia w mediach społecznościowych – ich siła tkwi bowiem w dyskrecji i rekomendacjach. To paradoks nowych czasów: najdroższe miejsca na świecie nie sprzedają nam nadmiaru, ale pustkę, w której wreszcie można poczuć siebie.

Polska coraz częściej wybiera urlop offline

Trend globalny przenika również do Polski. Według raportu przygotowanego przez agencję On Board Think Kong aż 72 procent Polaków ogranicza korzystanie z sieci podczas urlopu, a co piąty rezygnuje z internetu całkowicie; 44 procent deklaruje, iż w zamian częściej sięga po książki, inni wybierają spacery, rozmowy czy podcasty. Najchętniej od sieci odłączają się mieszkańcy północno-zachodniej Polski – w regionach, gdzie bliskość natury temu sprzyja. Ewelina ze Slowhop, polskiej platformy internetowej oferującej rezerwację nietypowych miejsc noclegowych i przygód w klimatycznych, zwykle wiejskich lokalizacjach, zauważa, iż goście coraz częściej pytają o domki „bez zasięgu”. „Co roku dostajemy coraz więcej zapytań o miejsca, w których można odpocząć od telefonu. Goście pytają nas o noclegi, gdzie jest bardzo słaby zasięg lub nie ma go w ogóle”. Na szczęście większość domków z platformy Slowhop znajduje się z dala od cywilizacji i choćby jeżeli zasięg jest całkiem dobry, to nie wystarcza na płynny doomscrolling.

„Ostatnio dostaliśmy wzruszającą wiadomość od naszych gości, iż burza odcięła internet podczas ich wyjazdu i byli zmuszeni do znalezienia innej rozrywki. Po raz pierwszy od lat układali puzzle i bawili się przy tym świetnie! Dziękowali nam, bo już zapomnieli, jaka to przyjemność po prostu pobyć ze sobą bez telefonów”, wspomina Ewelina ze Slowhop. „Goście wyraźnie szukają ukojenia, odkładają telefony na bok, często choćby celowo nie pytają o hasło do wi-fi ze światłowodu, mimo iż zasięgu u nas zwykle brak. Sięgają po książki, chodzą na spacery, malują i cieszą się bliskością natury”, dodaje Jola z Pracowni Cieńsza niedaleko Warszawy. „Wiemy, iż za granicą oferowane są choćby skrzynki na telefony, by nie kusiły, ale my dajemy naszym gościom wolność, wierząc, iż sami czują, czego w danym momencie potrzebują. Potem przyznają, iż rzadko sięgali do telefonów, bo było wiele znacznie ciekawszych rzeczy do robienia. A jak czasem zgaśnie światło, to z euforią siedzą przy kominku lub świecach, i gdy prąd znów jest, wzdychają ze smutkiem, mówiąc: »A było tak super«. To taki przymusowy powrót do korzeni, który bywa początkiem nowej przygody. I refleksji”, dodaje.

Jeśli jednak szukasz miejsca, gdzie ktoś zachęci cię do schowania telefonu, a do tego zadba o to, byś miała co robić, możesz skorzystać ze zorganizowanych wyjazdów. Na razie nie jest ich dużo, ale jedną z propozycji są choćby wyjazdy offline na Mazury lub w góry organizowane przez Fundację Tomorrow Offline. „Wydarzenia z jasno ustalonymi zasadami, jak brak wi-fi oraz schowanie telefonów na czas pobytu, eliminują codzienne pokusy i presję sprawdzania powiadomień. Jasno zdefiniowane ramy detoksu zwiększają też szansę jego ukończenia i zmniejszają ryzyko rezygnacji w pierwszych dniach. Uczestnicy wyjazdów czują, iż nie są sami w wyzwaniu, a poczucie wspólnoty i wymiana doświadczeń ułatwia przystosowanie się do braku ekranów. Po kilku dniach bez telefonu mózg zaczyna odzwyczajać się od ciągłego dopaminowego scrollowania. Dzięki temu powrót do codzienności może wiązać się z trwalszymi, zdrowszymi wzorcami korzystania z technologii. Takie inicjatywy nie tylko wspierają uczestników, ale też pełnią funkcję edukacyjną i marketingową idei cyfrowego detoksu, obalając mit, iż »odłączenie« jest równoznaczne z nudą czy utratą czegoś ważnego. I muszę przyznać, iż cieszą się popularnością. W tym roku oba terminy wyprzedały się na pniu”, mówi Oliwia z Fundacji Tomorrow Offline.

Jak zaplanować własny cyfrowy detoks?

Czy cyfrowy detoks i wyjazdy offline to chwilowa moda, czy trwała potrzeba współczesnego świata? „Ilość informacji i bodźców, które do nas docierają, jeszcze nigdy w historii ludzkości nie była tak duża. Nasz mózg nie zdążył się zaadaptować do dzisiejszych warunków, co jest sporym wyzwaniem zarówno dla umysłu, jak i ciała. Dopóki ewolucja nie nadgoni, będziemy przez cały czas odczuwać stres informacyjny i przebodźcowanie. Z tego powodu ważna staje się umiejętność zarządzania uwagą i świadomego »odłączania się« od sieci. A wyjazdy w duchu offline pomagają odzyskać ten niezbędny balans”, podkreśla Gissel. Dlatego planując sezon jesienno-zimowy, warto pomyśleć o właśnie takiej formie odpoczynku.

Więcej polecanych miejsc na cyfrowy detox znajdziesz w najnowszym wydaniu magazynu VIVA! Moda

Idź do oryginalnego materiału