Uciekłam od teściowej do mamy
Kiedy moja teściowa, Danuta Janicka, powiedziała: “Kasia, umowa to umowa, bierz kredyt!”, poczułam, jakby coś we mnie pękło. To nie była rada – to był ultimatum, rzucony mi prosto w twarz przed całą rodziną. Mój mąż Kamil milczał, jego krewni udawali, iż nic się nie dzieje, a ja stałam jak zwierzę w pułapce, zdając sobie sprawę, iż nikt mnie nie wesprze. W tej chwili podjęłam decyzję: spakowałam swoje rzeczy i wyjechałam do mamy, Elżbiety Kowalskiej. Dość tego – nie zamierzam żyć tam, gdzie moje uczucia są ignorowane, a mną steruje się jak marionetką.
Z Kamilem jesteśmy małżeństwem od trzech lat, przez cały ten czas starałam się być “dobrą synową”. Danuta od początku dawała mi do zrozumienia, iż powinnam dostosować się do ich rodziny. Mieszkaliśmy w jej dużym mieszkaniu – tak zadecydował Kamil, bo “mamie było ciężko samotnej”. Zgodziłam, myśląc, iż jakoś to będzie. Ale teściowa krytykowała wszystko: jak gotuję, jak sprzątam, choćby jak się ubieram. “Kasia – mówiła – musisz wyglądać bardziej dystyngowanie, jesteś żoną mojego syna!” Znosiłam to, bo kochałam Kamila i chciałam zachować spokój. Ale ta sprawa z kredytem stała się kroplą, która przelała czarę.
Wszystko zaczęło się od tego, iż Danuta postanowiła wyremontować dom letniskowy nad jeziorem. Chciała nowego tarasu, nowych mebli, choćby basenu. “To dla całej rodziny!” – oznajmiła. Ale brakowało jej pieniędzy, więc zaproponowała, żebyśmy z Kamilem wzięli kredyt. Byłam przeciw: mamy już kredyt hipoteczny, a ja odkładałam na kurs, żeby zmienić pracę. “Danuta – powiedziałam – to zbyt drogie, nie damy rady.” Ale ona tylko machnęła ręką: “Kasia, nie bądź egoistką, to dla wspólnego dobra!” Kamil, jak zwykle, milczał, a ja poczułam się osaczona.
Na rodzinnym obiedzie teściowa postawiła sprawę jasno: “Kamil, Kasia, bierzecie kredyt, już dogadałam się z projektantem! Umowa to umowa!” Próbowałam protestować: “Nie możemy, mamy swoje zobowiązania!” Ale przerwała mi: “Jeśli nie chcecie, sama wezmę, ale płacić będziecie wy!” Kamil tylko mruknął: “Mamo, pomyślimy”, a jego siostra z mężem wbili wzrok w talerze, jakby mnie tam nie było. Nikt nie powiedział: “Kasia ma rację, to niesprawiedliwe.” Poczułam się obca w tym domu, gdzie moje słowo nic nie znaczy.
Nocą nie spałam, rozmyślając, co zrobić. Kamil, gdy próbowałam z nim porozmawiać, odparł: “Kasieńko, nie dramatyzuj, mama chce tylko dobrze.” Dobrze? Komu? Sobie? A moje marzenia, moje nerwy – to się nie liczy? Zrozumiałam: jeżeli zostanę, zmiażdżą mnie. Rano spakowałam walizkę. Kamil był w szoku: “Gdzie ty idziesz?” Odpowiedziałam: “Do mamy. Nie mogę już tak.” Próbował zatrzymać: “Kasia, porozmawiajmy!” Ale ja już podjęłam decyzję. Danuta, widząc moje rzeczy, prychnęła: “Uciekaj do mamusi, skoro nie doceniasz rodziny.” Rodziny? To ona nazywa rodziną?
Mama przyjęła mnie z otwartymi ramionami. “Kasia – powiedziała – dobrze zrobiłaś. Nikt nie ma prawa cię zmuszać.” W końcu poczułam się jak w domu. Opowiedziałam jej wszystko, a mama tylko kręciła głową: “Jak można tak kogoś traktować?” Zaproponowała, żebym u niej zamieszkała, dopóki się nie ogarnę. A ja jeszcze nie wiem. Część mnie chce wrócić do Kamila, ale tylko jeżeli zrozumie, iż nie jestem jego dodatkiem, tylko człowiekiem. Druga część myśli: może to szansa, żeby zacząć od nowa?
Przyjaciółka, której się zwierzyłam, powiedziała: “Kasia, brawo, iż wyszłaś. Niech teraz sami się martwią o swój kredyt!” Ale dodała: “Porozmawiaj z Kamilem, daj mu szansę.” Szansę? Jestem gotowa, ale tylko jeżeli stanie po mojej stronie, a nie po stronie mamy. Na razie dzwoni, prosi, żebym wróciła, ale słyszę, iż wciąż się waha. “Kasia, mama nie chciała cię urazić” – mówi. Nie chciała? A co w takim razie chciała? Żebym cicho wzięła kredyt i żyła według jej zasad?
Teraz szukam nowej pracy, żeby stać się niezależna. Mama pomaga i czuję, jak wracają mi siły. Danuta oczywiście nie przeprosi – ona zawsze ma rację. Ale już nie będę jej marionetką. Nie tylko wyjechałam do mamy – wyjechałam do siebie. I niech Kamil zdecyduje, czy chce być ze mną, czy z letniskowym domem swojej matki. A ja już wiem: dam sobie radę, choćby jeżeli trzeba będzie zaczynać od zera.