Od cienia do cienia / Koziorowska

publixo.com 1 tydzień temu

Poczęłam się jeszcze raz, wbrew
prawu do samotności.
Ocknęłam ze zbyt długiej przypowieści,
aby zaznać tego, co urodzajne, płowe
i do rozkoszy cielesne.

Gdzieś u wejścia
rozgościła się ciemność - dość potężna,
aby nadać imię,
przywołać do porządku.
Przyjrzałam się drugiej stronie
wszechświata - wszystkie niedoszłe łzy
jaśnieją na napiętej skórze.

Kochałam Cię od cienia do cienia,
ofiarowałam przyszłość,
wyrzekałam wydatnej zazdrości.
Usiłowałam pojednać się z wiatrem,
z jego niedokończoną tęsknotą,
ze słowem nie do pary.

Pytania, bardzo wieloznaczne,
karmiły mnie uśmiechem,
choć wiedziałam: daleko stąd
do ziemi, daleko do zrozumienia.

Zasypiam od niechcenia
pośród czarnych, sędziwych chmur,
aby przecisnąć się poza granice
niespełnienia, poza ściany,
które chroniły mnie
przed niepowołanymi ludźmi.

Serce, ściskające w lewej ręce
rozrzutne zapomnienie, stoi dziś u wejścia
do samotni, wbrew gwiazdom
przyszytym do skroni,
wbrew ramionom, które poczęły się
nie w porę, przeciwko nostalgii,
na złość wołaniom o sen.
Idź do oryginalnego materiału