„Och, nie, Artur, twoja matka z nami mieszkać nie będzie” — postawiłam mężowi ultimatum.
W małym miasteczku pod Poznaniem, gdzie wieczorny zmierzch przynosi spokój, moje rodzinne szczęście w wieku trzydziestu lat zawisło na włosku przez teściową. Nazywam się Agnieszka, jestem żoną Artura, a wczoraj powiedziałam mu wprost: jeżeli jego mama zamieszka z nami, wniosę o rozwód. Wychodziłam za mąż w czerwonej sukni, i teściowa dobrze wiedziała, iż nie należę do tych, co milczą. Ale jej zachowanie doprowadziło mnie do ostateczności — dłużej już nie wytrzymam.
**Miłość wystawiona na próbę**
Poznałam Artura, gdy miałam dwadzieścia cztery lata. Był solidny, z uśmiechem, od którego serce biło mi szybciej. Pobraliśmy się dwa lata później i byłam pewna, iż stworzymy wspólnie szczęśliwe życie. Teściowa, Halina Stanisławówna, na ślubie wydawała się miła — przytulała mnie, życzyła nam pomyślności, choć zauważyłam jej krzywe spojrzenie na moją czerwoną suknię. „Agnieszko, jesteś odważna” — powiedziała wtedy, a ja pomyślałam, iż to komplement. Później zrozumiałam jednak, iż widziała we mnie zagrożenie.
Mieszkamy z Arturem w dwupokojowym mieszkaniu, które kupiliśmy razem. Nasz syn, Kacper, ma cztery lata i jest naszym największym szczęściem. Ja pracuję jako marketingowiec, Artur jest budowlańcem, i zawsze dzieliliśmy obowiązki po równo. Ale rok temu Halina Stanisławówna owdowiała, i jej życie zlało się z naszym. Najpierw przychodziła w gości, potem zaczęła zostawać na noc, a teraz oświadczyła, iż chce się do nas wprowadzić na stałe. Jej obecność jest jak cień, który gasi światło w naszym domu.
**Teściowa, która rujnuje wszystko**
Halina Stanisławówna to kobieta z charakterem. Nie daje rad — ona rozkazuje. „Agnieszko, źle karmisz Kacpra”, „Artur, jesteś zbyt miękki dla żony”, „W domu brudno, co ty za gospodyni?” — jej słowa tną jak nóż. Próbowałam to znosić, uśmiechać się, ale ona nie ustępuje. Przestawia moje rzeczy, krytykuje moje dania, choćby wychowuje Kacpra po swojemu, ignorując moje zdanie. Czuję się jak gość we własnym domu.
Ostatnią kroplą była jej decyzja o przeprowadzce. „Jestem stara, samotnie mi ciężko, a wy młodzi, dacie radę” — oznajmiła w zeszłym tygodniu. Artur milczał, a we mnie gotowała się złość. Ma swoje mieszkanie w tym samym mieście, jest zdrowa, dostaje emeryturę, ale chce z nami mieszkać, żeby kontrolować każdy nasz krok. Widzę już, jak codziennie rządzi, jak Kacper rośnie pod jej wpływem, jak nasze małżeństwo kruszy się przez jej ingerencję. Nie mogę na to pozwolić.
**Ultimatum, które wszystko zmieni**
Wczoraj, gdy Kacper zasnął, usiadłam z Arturem w kuchni. Dłonie mi drżały, ale powiedziałam: „Artur, twoja matka z nami mieszkać nie będzie. Albo to, albo rozwód. Nie żartuję”. Patrzył na mnie jak na obcą. „Agnieszko, przecież to moja matka, jak mam ją wyrzucić?” — odparł. Przypomniałam mu, jak szłam do ołtarza w czerwonej sukni, jak obiecywałam sobie być uczciwą i silną. „Nie chcę stracić naszej rodziny, ale nie zamieszkam z twoją matką” — powtórzyłam.
Artur milczał długo, w końcu powiedział, iż się zastanowi. Ale widziałam w jego oczach wahanie. Kocha mnie, ale jego związek z matką jest jak łańcuch, który go trzyma. Halina Stanisławówna już sugerowała, iż „nie taką synową chciała”, i wiem — jeżeli nie ustąpię, nastawi go przeciwko mnie. Ale ja nie ustąpię. Nie chcę, żeby mój syn dorastał w domu, gdzie jego mama jest tylko cieniem teściowej.
**Strach i nadzieja**
Boję się. Boję się, iż Artur wybierze matkę, a nie mnie. Boję się, iż rozwód zostawi mnie samą z Kacprem, w mieście, gdzie będę „tą, co rzuciła męża”. Ale najbardziej boję się stracić siebie. Przyjaciółki mówią: „Agnieszko, trzymaj się, masz rację”. Mama, gdy się dowiedziała, wsparła: „Nie musisz tego znosić”. Decyzja jednak należy do mnie, i wiem — jeżeli teraz się cofnę, Halina Stanisławówna zawsze będzie rządzić naszym życiem.
Dałam Arturowi tydzień na rozmyślanie. jeżeli nie postawi granic z matką, będę szukać adwokata. Moja czerwona suknia ślubna nie była kaprysem — to był symbol mojej siły, gotowości do walki o siebie. Kocham Artura, kocham Kacpra, ale nie poświęcę się dla teściowej, która widzi we mnie tylko przeszkodę.
**Mój krzyk o wolność**
Ta historia to mój krzyk o prawo do bycia panią własnego losu. Halina Stanisławówna może nie chce źle, ale jej kontrola niszczy moją rodzinę. Artur może mnie kocha, ale jego wahanie to jak zdrada. W trzydziestce chcę żyć w domu, gdzie mój głos się liczy, gdzie mój syn widzi silną matkę, gdzie moja miłość nie tonie pod wpływem teściowej. Niech to ultimatum będzie moim wybawieniem — albo końcem.
Jestem Agnieszka i nie pozwolę, by ktokolwiek przesłonił moje życie. choćby jeżeli przyjdzie odejść, odejdę z podniesioną głową, tak jak w tej czerwonej sukni, która tak drażniła teściową.